1. la incertidumbre de diferencias

2.8K 178 22
                                    

Ujrzałam wysokiego blondyna z zielonymi, dzikimi oczami w czarnym, lateksowym stroju kota... Spojrzał się na mnie i uśmiechnął. Spaliłam buraka. Nie dość że był przystojny to jeszcze w stroju kota! KOTA! A ja uwielbiam... nie... JA KOCHAM KOTY!!! Kazał nam uciekać, oczywiście ja wykonałam polecenie. Wróciwszy do domu od razu położyłam się na łóżku. Po chwili rodzice mnie zawołali. Zeszłam na dół i spytałam o co chodzi.

-Mari, jedziemy do babci do Chin. Poradzisz sobie z piekarnią, co nie? damy ci kartę kredytową na wszelki wypadek... -powiedzieli

-A... na ile wyjeżdżacie?

-na tydzień - powiedział tata, uśmiechnął się do mnie i powiedział że już jadą na samolot. Nie stawiałam oporów, życzyłam im miłej podróży. - Adios Hija! -krzyknął gdy wsiadał do taksówki

-Adios mi padre! Adios mi madre! - krzyknęłam i pojechali... tydzień znowu sama w domu... trudno, przyzwyczaiłam się. Siedziałam w piekarni i czekałam na klientów. Nie było narazie żadnych więc zaczęłam czytać książkę "Romeo i Julia", dowiedziałam się od Alyi że to jest nasza lektura. Nagle usłyszałam dzwoneczek który oznaczał tylko jedno - klient. Gdy spojrzałam w stronę drzwi ujrzałam wysokiego blondyna. Tak... to był Adrien Agreste. Już za nim nie przepadam... mimo że Alya go chwaliła, nie polubiłam go. Szczególnie wtedy gdy się na mnie patrzył jakbym mu ciastko obiecała... Zabierzcie go stąd, błagam...!

-Hej, są może croissanty? - zapytał ze swoim chytrym uśmieszkiem, kiwnęłam twierdząco głową. Pokazałam mu ręką gdzie leżą a on wziął torebkę i napakował ich około 15. Chyba je bardzo lubi.

- Razem wynosi... 4 euro. - powiedziałam ze spokojem. Wyciągnął z kieszeni portfel i zapłacił... Dał jeszcze dodatkowe 10. -a to za co? -spytałam zdziwiona.

-za to że jesteś śliczna i że są bardzo dobre - powiedział z pełną buzią. Zaśmiałam się cicho widząc jak mu smakują. Lubiłam gdy wypieki moje i moich rodziców komuś smakowały. Przed wyjściem jeszcze spytał - robisz coś w piątek wieczorem? - puścił mi oczko. Wywróciłam oczami i odpowiedziałam

-Tak... zajmuję się piekarnią bo rodzice wyjechali do Chin. na tydzień.. - westchnęłam ciężko. On zrobił zagubioną minę

-Coś w tym złego? - zapytał patrząc mi się w oczy.

-No bo... nie lubię gdy wyjeżdżają... czuję się samotna... całymi dniami w domu i piekarni... W Sand Andre było tak samo... wyjeżdżali gdzieś i zostawałam sama... -Wait! Wait Wait! Za bardzo się przy nim otworzyłam. Przypomniała mi się tamta noc... mimowolnie popłynęła mi łza po policzku. On od razu ją wytarł i patrzył na mnie zakłopotany, nie wiedząc co powiedzieć. Krzyknęłam do samej siebie - Hostia!* - On się na mnie dziwnie popatrzył, widząc jego zdziwienie zaczęłam chichotać - przepraszam... czasem jak się wkurzam albo zapominam słów po francusku mówię po hiszpańsku. Przepraszam. - zaśmiał się cicho

-nic nie szkodzi, Masz ładny akcent - puścił mi oczko - może kiedyś mnie nauczysz hiszpańskiego

-z miłą chęcią. - powiedziałam uśmiechając się. Wydawał się naprawdę miły.

-Ja już będę szedł. to.. cześć!! - powiedział i pomachał do mnie. jeszcze przed wyjściem powiedziałam mu "Adios" na co ten się zaśmiał i odszedł do domu. Nagle zadzwonił do mnie telefon. Pisało na nim Mi Amiga Viola odebrałam i zaczęłam rozmawiać z moją przyjaciółką z Barcelony.

-Mari! ¿Y usted? - zapytała moja przyjaciółka. -

-Hola Viola! Bueno, Y tu? - zapytałam chichocząc

-Muy Bien!! escuchar... Uczę się Francuskiego - powiedziała płynnie po francusku. Byłam pod wrażeniem.

-Muy Bien Viola! Y usted entiende francés?

-Si!

-Znasz tego projektanta, Gabriela Agresta? -zapytałam mając nadzieje że zrozumie.

-Si. ¿Qué pasa con él?

-Chodzę z jego synem do klasy, Adrienem Agrestem -powiedziałam na co ona pisknęła mi do słuchawki .

-AAAAAAAAAAAAA!!!! Oh mi dios tiene suerte !!

-Hehe wiem... zapytaj się rodziców czy możesz przyjechać tu na tydzień... akurat są ferie... -przerwała mi

-Esperando el avión! Dar la dirección de su casa !! - zabiła mnie z tropu. Podałam jej mój adres po czym się rozłączyła. Moja najlepsza przyjaciółka leci do mnie!! JEEEEEEJ!!!! Przedstawię ją Alyi. Myślę że się polubią. Będę ich tłumaczem bo się chyba nie zrozumieją...


<<< następnego dnia >>>

Wstałam dosyć wcześnie, ponieważ obudził mnie telefon. Oczywiście to Viola! napisała mi że jest już pod blokiem i mam je otworzyć. Zrobiłam to co kazała... Powiedziała że przyjechała tylko na tydzień... Gadałyśmy tak dopóki nie wybiła 8:30. a na 9 mam lekcje! Szybko pożegnałam się z nią i pognałam do szkoły. W szkole opowiedziałam Alyi o mojej przyjaciółce z Hiszpanii a ona uznała że musi ją poznać. No więc po lekcjach poszłyśmy do mnie... jednak nie same....


------------------------------------------

1 rozdział! podobał się? Od czasu do czasu będą się pojawiać wątki hiszpańskie. Uwielbiam ten język i wprowadzam go w powieść!

Hostia - po hiszpańsku kurwa

Viola - ta z serialu ;) nie miałam pomysłu no ;-; ogólnie nie lubię tego serialu i wgl jej... no ale tak jakoś mi pasowało... SPOKOJNIE!! ona nie będzie śpiewać :D

pod każdym rozdziałem będą się pojawiać piosenki nawiązujące do rozdziału...

przed podaniem piosenki chce się zapytać czy mam też zrobić oczami Adriena? Pisać w komach!

Dawajcie gwiazdki bo to bardzo motywuje!! No to piosenka... przez to że u nich będą ferie świąteczne to będzie kolęda... hiszpańska :D

Uwielbiam ten kawałek ♥ Znam na pamięć!

Miraculous... Wszystko inaczej Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz