(VIII)

3K 253 34
                                    

To trwało zdecydowanie za długo. Nathaniel zamknął się w pokoju Kastiela dwie i pół godziny temu i od tego momentu nie dawał znaku życia.

Kastiel podszedł do drzwi i oparł się o nie ramieniem, po czym zapukał drugą, wolną ręką.

-Nat... Wyjdź do mnie- zaczął powoli.

W odpowiedzi usłyszał jedynie cichy szmer. Nathaniel przybliżył się do drzwi, ale nie miał zamiaru odpowiadać.

-Proszę cię, chodź. Ja... eh... przepraszam.

Zamek w drzwiach przeskoczył, a one delikatnie się uchyliły. Kastiel korzystając z okazji wślizgnął się do środka. Zobaczył tam Nathaniela zgarbionego na krańcu łóżka.

-Po prostu... myślałam, że to jest dobre. Zawsze był dla mnie wzorem z tą komórką i teczką zawsze wypełnioną po brzegi papierami. Miałem w głowie idealny obraz rodziny z dwójką dzieci, piękną żoną i mężem stojącym u boku, trzymającym w ryzach wszystkich. A teraz... teraz sam nie wiem co mam myśleć.

-To normalne- powiedział miękko Kastiel przysiadając się obok i obejmując go delikatnie.- To część dorastania.

Nathaniel odepchnął go i zimno odpowiedział:

-Co ty o tym możesz wiedzieć?

Kastiel zaniemówił, nie spodziewał się takiej reakcji po Nathanielu. Zamiast jednak się bronić, postanowił zobaczyć jak potoczy się sytuacja.

-Całe życie unikasz obowiązków i odpowiedzialności- kontynuował, patrząc na podłogę przez szparę między udami, rozłożonymi w niedużym rozkroku.- Uciekałeś z lekcji jeśli sprawdzian obejmował dział, którego ty nie do końca rozumiałeś. Wiesz ile razy ratowałem ci dupę, a ty się o tym nigdy nie dowiadywałeś?- zapytał i spojrzał w jego brązowe oczy, swoimi niebieskimi, wyrażającymi tak głęboki żal jakiego Kastiel jeszcze u nikogo nie widział. Niechętnie również zauważył, że po jego delikatnie zaróżowionych policzkach zaczynają spływać pierwsze łzy.-Wiesz?!- powtórzył i wstał opierając się o ścianę, tyłem do niego. nie chciał doprowadzić się aż do takiego stanu.- Nie wiesz...- stwierdził już szeptem.

-Nat, doceniam to co dla mnie robiłeś, ale... mogłeś mi powiedzieć.

-Ty nadal nie wiesz, co?

-Co?- zapytał teraz już bardzo zdezorientowany.

-Kocham cię. Zawszę cię kochałem. Kochałem cię jak razem wybieraliśmy się na wycieczki rowerowe, albo jak skakaliśmy z liny do jeziora, gdy mieliśmy osiem lat i złamałem sobie rękę- zaśmiał się przez łzy.- Pamiętasz co wtedy powiedziałeś? Ja tak- nie dał mu odpowiedzieć- powiedziałeś, że wszystko mija- ból też. Wtedy ci uwierzyłem, ale później zrozumiałem, że to nie prawda. Czasami ból nie przemija. Czasami ból potrafi być pod postacią strupa, którego rozdrapuję przy każdym naszym spotkaniu lub myśli o tobie.

Pociągnął nosem i usiadł. Szczerze mówiąc Kastiel sądził, że jak zwykle ucieknie. Tylko teraz... teraz nie było sensu dłużej uciekać.

Siedzieli koło siebie w ciszy. Nathaniel znowu badał podłogę między nogami, a Kastiel patrzył na nich w odbiciu lustra naprzeciwko nich. W ogóle do siebie nie pasowali. Nathaniel nawet gdy się nie starał miał zawsze idealnie ułożone włosy, a Kastiel... cóż nigdy nawet się nie starał by je idealnie ułożyć. Gdyby patrzeć na to z boku wydawałoby się, że dzieli ich jedynie kilka centymetrów, a nie cała przepaść.

-Nathaniel...- zaczął cicho nadal na niego nie patrząc. Nie mógłby.- Daj mi czas... Muszę to wszystko sobie poukładać w głowie.

Wstał i ruszył do drzwi. Zatrzymał się we framudze, nadal nie spoglądając na Nathaniela.

-Zostań tutaj. Nie wracaj do domu.- Mimo, że go nie widział, wiedział że skinął głową. Zawsze tak robił.- Idę się przejść- oznajmił już w korytarzu.

^^^^^^^^^^

Wiem, takie trochę krótsze, ale to jest jedno z kilku ostatnich części, które napiszę do tego opowiadania. Poza tym, ugh. Chciałam wsadzić w ręce Nathaniela pistolet i zastrzelić Kastiela. trochę nie odpowiadało mi to, zwłaszcza, że planuję drugą część, w której Nathaniel NIE jest jednak seryjnym mordercą... więc no ten.

Poza tym jeszcze jedno ogłoszenie parafialne:

Planuję dodać na mój profil jeszcze jedno opowiadanie, tym razem nie fanfiction tylko coś własnego. To jest opowieść o dziewczynie, która została wyrzucona ze swojego dotychczasowego domu-królestwa wróżek i teraz musi się odnaleźć w obcym dla niej świecie ludzi. Poznaje tam Alexa, który nie jest do końca taki prosty jak może się zdawać na pierwszy rzut oka...

Brzmi gorzej niż jest naprawdę :/

No nic, chciałam trochę rozładować atmosferę po tym rozdziale, 3majcie się! :)

Pamiętajcie o gwiazdkowaniu i komentowaniu, bo to naprawdę naprawdę motywuje!

Dokąd Pójdziesz. (YAOI) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz