- Jak zawsze – mruknął Caleb i ruszył za nią.
- Więc... - zaczął Hunter, chcąc przerwać niezręczną ciszę. – Możesz zaprosić też swoich kumpli, jeśli chcesz – powiedział Justinowi.
- Serio? Znaczy...
- Jasne, dom wujka Dallas jest wielki, no i będzie zajebiście – zapewnił go.
- Tak i jeszcze nie poznałam twoich znajomych ,a chciałabym, bo przecież ty znasz moich – dodałam, próbując brzmieć jakby to była najzwyklejsza rzecz.
- Byłoby świetnie, zobaczę, czy Ryan i Chaz mają czas – na twarzy Justina zagościł szeroki uśmiech. Cała grupa wieczorem rozeszła się do domów, zostawiając mnie i Justina samych. Zdecydowaliśmy jechać już jutro i Justin właśnie rozmawiał z Ryanem i Chazem, ustalając szczegóły. Dallas powiadomiła nas przed wyjściem, że jej wujek się zgadza.
Leżałam w swoim pokoju, patrząc w sufit, kiedy nagle Justin wpadł do środka z wielkim uśmiechem. Próbowałam rzucić mu zimne spojrzenie za to, jak mnie wystraszył, ale nie mogłam się nie uśmiechnąć widząc, jak suszy zęby. Jego uśmiech jest po prostu zaraźliwy.
- Czy ty nie umiesz pukać? – próbowałam brzmieć na wkurzoną.
- Puk, puk. A teraz, nie powinnaś się przypadkiem pakować? – zapytał, rozglądając się po pokoju.
- Później się spakuję.
- Kiedy? Jak będziemy już w Chicago? – przewrócił oczami.
- Nie, mądralo, rano czy coś – stwierdziłam.
- Dlaczego nie teraz? – zapytał
- Bo jestem leniwa, dlatego – stwierdziłam.
Westchnął głośno, przewrócił oczami i ruszył w kierunku mojej garderoby. Patrzyłam na niego z dezorientacją, kiedy otwarł moją szafę i wyjął walizkę. Podszedł do łóżka i położył walizkę obok mnie. Rzuciłam mu pytające spojrzenie, które zignorował i wrócił do garderoby. Patrzyłam, jak wyjmował moje ciuchy i układał je w walizce. Próbowałam powstrzymać swój uśmiech, kiedy z takim skupieniem i przygryzioną wargą rozglądał się po mojej szafie. Tak bardzo chciałam wybuchnąć śmiechem, kiedy zaczął przeglądać moją bieliznę i z wielkimi oczami trzymał w rękach mój czerwony biustonosz. W końcu skończył pakowanie mnie i zapiął walizkę, po czym postawił ją przy drzwiach wyjściowych. Wrócił do łóżka i rzucił się na miejsce obok mnie. Popatrzyłam na niego z podniesioną brwią, ale, jak się okazało, „zasnął". Ja mam niby uwierzyć w ten kit? Przewróciłam oczami i z uśmiechem ruszyłam w stronę szafy. Justin spakował moje ciuchy, ale nie kosmetyki czy buty. Wyjęłam niewielką walizeczkę i ułożyłam ją obok „śpiącego" Justina. Spakowałam Vansy, emu, szpilki, kapcie w kształcie piesków, japonki i właściwie wszystko, co mogłoby mi się przydać. Na końcu dodałam kuferek z kosmetykami, zapięłam walizkę i postawiłam przy tej pierwszej. Podeszłam do łóżka, gdzie Justina nadal „spał". Taa, nie kupuję tego. Ułożyłam dłonie na biodrach i tupałam nogą ze zniecierpliwieniem, kiedy otwarł oczy i popatrzył na mnie. Widzicie? Mówiłam, że nie śpi. Kiedy zobaczył, że na niego patrzę, natychmiast z powrotem zamknął oczy.
- Justin, zdajesz sobie sprawę, że właśnie widziałam jak otwierasz oczy, prawda? – zapytałam. – Wiem, że nie śpisz, Bieber! – powiedziałam głośniej, kiedy postanowił nadal udawać.
- Owszem, śpię – mruknął z zamkniętymi oczami.
- Spakowałeś się już? – zapytałam z nadzieją, że tym go wyciągnę z mojego łóżka. Chciałam usłyszeć „nie", ale oczywiście musiał zniszczyć moją nadzieję odpowiadając „tak".
BINABASA MO ANG
Burning PL
FanfictionMyślałam, że to nie będzie nic znaczyło, gdybym tylko wiedziała... Byliśmy do tego zmuszeni i nigdy nie pomyślelibyśmy, że tak to się skończy. Różniliśmy się pod każdym względem, w końcu pochodziliśmy z dwóch różnych światów. Tak przynajmniej myślel...
Rozdział 13 Chicago
Magsimula sa umpisa