Rozdział 1

956 22 1
                                    


Budzik, łazienka, ciuchy, makijaż.

Budzik, łazienka, ciuchy, makijaż.

Budzik, łazienka, ciuchy, makijaż.

Od dziesięciu lat działam według tego ,,regulaminu". Właściwie to odkąd zaczęłam chodzić do podstawówki. To takie moje... konieczności, które zawsze, codziennie muszę wykonać.

Łazienka, ciuchy, makijaż, budzik.

Łazienka, ciuchy, makijaż, budzik.

Łazienka, ciuchy, makijaż, budzik.

Z kolei ta mantra jest moim regulaminem wieczornym. Trudno byłoby zapamiętać: Pójść do łazienki, przebrać się, zmyć makijaż i nastawić budzik. Dlatego też wszystko to skróciłam tak, że prościej zapamiętać ( o ile coś takiego trzeba pamiętać). Wszyscy, moja przyjaciółka, mój tata, a nawet mój brat powtarzają mi, że jestem bardzo, bardzo dziwna. Moje życie (w pewnym sensie) można porównać z lekturą, pt. ,,Mały Książę". Oczywiście, że nie podróżuję na każdym kroku, ale jak to stwierdzał bohater owej lektury można powiedzieć, że jestem naprawdę bardzo, niezwykle, zdecydowanie dziwna, niezwykła i co tam jeszcze było. Nawet można było by pomyśleć, że jestem bardzo zorganizowana, ale to nieprawda. Jedynie co jest zorganizowane w moim życiu to te dwie mantry, które codziennie bez końca powtarzam. Pomagają mi się skupić i nie myśleć o mamie. Niecały miesiąc temu zostawiła całą naszą rodzinę i odeszła do innego mężczyzny, bez żadnych skrupułów, zostawiając ojca. Wiem, że kochał mamę i, że cierpi, ale stara się tego nie okazywać. Myślę, że wszyscy biznesmeni mają do tego talent, dlatego ja nigdy nie chcę zostać biznesmenką. Nie mówię, że nie doceniam taty, bo on naprawdę mocno się stara, żebyśmy wszyscy nie poupadali. Całe dnie spędza zamknięty w swoim biurze i ciągle pracuje, pracuje i pracuje. Jasne, że mi go brakuje, ale wiem też, że to jego sposób na uwolnienie się z myśli o mamie. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze i z żalem stwierdziłam, że nienawidzę swoich oczu. Każdy inny pewnie powiedziałby, że są prześliczne, ale nie ja – przypominają mi o mamie i o tym, co nam zrobiła. Za każdym razem, kiedy patrzę w lustro i wpatrują się we mnie te wielkie szaro zielone oczy jestem sfrustrowana. Za to moje półdługie, brązowe włosy, trochę za ramiona świetnie podtrzymują mnie na duchu. Odetchnęłam i ruszyłam w stronę kuchni, gdzie słyszałam, że już ktoś w niej myszkuje, co strasznie mnie zdziwiło. Zazwyczaj jestem tą, która wstaje najwcześniej, nawet tak, jak w tym przypadku w weekend. Właściwie to ostatni dzień weekendu. Jęknęłam smutno, podeszłam do brata od tyłu i mocno go przytuliłam. Zaśmiał się zaskoczony, po czym wykręcił się z mojego uścisku.

- Co jemy? - zapytałam.

- Jajka z bekonem. - odpowiedział.

- Genialnie. - przeciągnęłam się i usiadłam na jednym z krzeseł przy stole.

Być może nie ma się czym chwalić, ale uwielbiam ten dom. Nie jest luksusowy, ani na bogato, ale w tych wszystkich ścianach jest uwięzione moje dzieciństwo, którego nigdy, przenigdy stąd nie wypuszczę.

- Nie wierzę, że moja siostrzyczka się przeprowadza! - krzyknął z udawanym przerażeniem, jednocześnie kładąc przede mną jajko z bekonem.

Zanim mu odpowiedziałam wzięłam ogromny kęs bekonu i przeżuwałam tak długo, jak się tylko dało. Po około dwóch minutach, wiedziałam, że muszę coś powiedzieć. Wszyscy uważają, że cieszę się z powodu mojej przeprowadzki, ale to nieprawda. Od dziecka jestem nieśmiała, a myśl, że znajdę się w nowej szkole z nowymi ludźmi całkowicie mnie przeraża. Jest jedna rzecz, która właściwie podtrzymuje mnie na duchu, a jest to to, że będę mieszkać z moją najlepszą przyjaciółką pod słońcem – z Valerie.

Trylogia Musisz mi zaufać Where stories live. Discover now