Rozdział XIX

557 53 3
                                    

Tobias:
To jest chore.
Jasmine jest moją siostrą.
Może dlatego, gdy z nią rozmawiałem miałem wrażenie, że mogę jej zaufać. Narazie nikomu o tym nie powiem. Muszę jeszcze porozmawiać z Evelyn. Ale nie teraz. Aktualnie muszę ochłonąć. Mam mieszane uczucia co do tego. Boże, przecież to jest nierealne.

Tris:
Budzę się z czyjąś pomocą. A konkretnie przez Tobiasa. Całuje mnie, a ja na śpiąco odpowiadam na jego czułości i przyciągam go bliżej. Uśmiecha się. Po chwili się od niego odrywam i przewracam na drugi bok. Chowam się pod kołdrę i próbuje zasnąć.

- Po co mnie budziłeś? - pytam niechętnie.

- Bo jest już późno. - odpowiada i czuje jego rękę na moich plecach.
- No i? - pytam zdziwiona.

- No i myślałem, że chcesz jechać do Caleba, ale jak nie to... - mówi, ale ja się zrywam i mu przerwam.

- Chcę. Chcę. - mówię i biegnę do łazienki. Biorę prysznic i zakładam przewiewną białą sukienkę. Teraz w dni wolne od pracy można ubierać się w dowolne kolory ubrań. Rozczesuje włosy i podpinam je po bokach wsówkami. Wychodzę z łazienki.

- Jesteś śliczna. - mówi z uśmiechem i mnie przytula.

- Naprawdę? - pytam ze śmiechem.

- Naprawdę. - odpowiada i również się lekko śmieje. Idziemy na śniadanie, które dobiega końca. Na szczęście nasi przyjaciele siedzą nadal przy stoliku i się zajadają pysznościami. Przysiadamy się do nich.

- No Tris, pięknie wyglądasz. - komentuje Zeke, a Shauna patrzy na niego lekko zazdrosna.

- Jak zawsze. - dodaje Peter i się śmieją.

- Mogę was na chwilę zostawić i pójść po jedzenie, czy lepiej nie ryzykować? - pyta dla pewności Tobias z ledwo widzialnym uśmiechem.

- Oczywiście stary, będzie z nami bezpieczna jak zawsze. - odpowiada Zeke, a mój chłopak posyła mu jednoznaczne spojrzenie i idzie po śniadanie dla nas.

- A teraz przynajcie się kto z was mu powiedział o naszej wczorajszej rozmowie? - pytam a oni się śmieją. Mam wrażenie, że nie wyglądam poważnie w białej sukience, upiętych włosach i lekkim makijażu.

- Szukał cię. - zaczyna Chris. - No więc powiedziałam, że poszłaś do mieszkania, a on. - wskazała palcem na Petera. - Powiedział mu, żeby nie robił ci prania mózgu i nie podrywał innych lasek bo to szczęście, że ma taką dziewczynę. - powiedziała Christina a ja spojrzałam na Petera. W głębi serca byłam mu wdzięczna. - A na końcu dodał, że masz dopiero szesnaście lat. - mówi Chris, a ja już wiem skąd Tobias wziął to, że mam dopiero "niecałe siedemnaście lat". Gdy już mam coś powiedzieć wraca Cztery. Siada obok mnie i podaje mi talerz z naleśnikami oraz szklankę z sokiem pomarańczowym.

- Dziękuję. - mówię i zaczynamy jeść. Zaraz po śniadaniu idziemy na pociąg. Dawno nie wyjeżdżałam poza Nieutraszoność. Na szczęście wskoczenie do wagonu nie sprawia ani mi ani Tobiasowi najmniejszego problemu. W mieście wyskakujemy. Za rękę idziemy do sektoru Altruizmu. To dziwne uczucie iść tak poprostu jak zwyczajna para. Przed nikim nie uciekać. Mijamy uprzejmych ludzi. Witają się z nami. Udajemy się do mojego dawnego domu. Caleb otwiera nam po kilku sekundach.

- Tris! - mówi szczęśliwy i mnie mocno przytula. Oddaje gest i się odsuwam. - Witaj Cztery. - mówi mój brat. Tobias podaje mu rękę, a Caleb niepewnie ją ściska. Wchodzimy do środka. W kuchni słyszę czyjś głos.

- Caleb, możemy siadać do stołu. - mówi dziewczyna, gdy wchodzimy do kuchni.

- Tris!. - mówi Susan i mnie przytula. Oddaje uścisk. Miło ją znowu widzieć. - Pięknie wyglądasz. - mówi po odsunięciu się ode mnie. Dziękuje jej i się uśmiecham. 

- Susan to jest Cztery, mój chłopak, Cztery to jest Susan, przyjaciółka z dzieciństwa. - przedstawiam ich sobie. Chyba wcześniej się nie widzieli. Chyba.

- To co zjecie z nami obiad? - pyta dziewczyna.    

- Niedawno jedliśmy. - mówię zgodnie z prawdą. Ona kiwa głową i stawia jedzenie na stole.  

- To może chociaż się czegoś napijecie? - pyta Caleb, a my zgadzamy się na herbatę. Ku mojemu zdziwieniu Tobias jest naprawdę uprzejmy. Rozmawia z moim bratem tak jakby go wcale nie nienawidził. Rozmawiamy o wielu rzeczach. O tym, że Erudyci wynaleźli nowe serum. Serum poddania. Nie wiedzą na czym to dokładnie polega, a ja nie chcę ich o to wypytywać. Potem rozmawiamy o tym, że zakończyliśmy pierwszy etap Nowicjatu i jutro zaczynamy drugi. Po dwóch godzinach rozmów postanawiamy wrócić do domu. Wcześniej zapraszając Caleba i Susan do Nieustraszonych. Wracamy do domu zadowoleni z wizyty.


Hej... od razu mówię, że miałam dziwne problemy z tym rozdziałem także wybaczcie mi za to. Wcześniej wyglądał on inaczej, ale serio nie pamiętałam jak dokładnie było i nie umiałam tego napisać słowo w słowo jeszcze raz. No nie mam pojęcia co się stało. Także jeszcze raz bardzo was przepraszam.

NieustraszonaOn viuen les histories. Descobreix ara