9. All of the stars

Start from the beginning
                                    

Dwa tygodnie później

  Siedzę przed ogromnym lustrem, a tłum ludzi pilnuje tego, czy wszystko wygląda idealnie. Po całym dusznym pomieszczeniu krąży około tuzina ludzi, którzy mają za zadanie jak najlepiej przygotować występ. Dziwna sprawa z tą doskonałością, bo jedyną niepasującą do niej rzeczą jestem ja.
  Za dziesięć minut będę na scenie i pokażę się tysiącom ludzi, którzy przyszli mnie zobaczyć (i przy okazji wspomóc organizacje charytatywne). Na takich koncertach stres jest jeszcze większy, bo chcę jak najlepiej wypaść, by pomóc tym ludziom. Muszę dać z siebie wszystko.
  Cierpliwie czekam, aż makijażystki dokonają ostatnich poprawek, aż w końcu pozwalają mi udać się do pokoju, w którym będę czekać na wyjście. Nie ma tu już Niny ani Julie, obie udały się pod scenę, do specjalnej strefy VIP, w której znajdują się także rodziny muzyków z zespołu, który był supportem. Chwytam butelkę z wodą i wypijam prawie połowę. Już robi mi się gorąco, chociaż nawet nie zacząłem śpiewać.
  Pozwalam sobie na kilka głębszych oddechów i chwytam moją gitarę. Muskam struny palcami, czekając na zielone światło. Czeka na mnie ciemny korytarz, który poprowadzi mnie do światłości. Ale w tym momencie wydaje się trochę straszny.
  Mija kolejna sekunda. I następna.
  Patrzę na zegarek ścienny.
  Minuta. Dwie.
  Napięcie w moim ciele narasta.
  W końcu słyszę brzęczek, który wzywa mnie, żebym wyszedł z ukrycia. Przełykam ślinę i myślę sobie, że nie może być tak źle. Skoro wszyscy we mnie wierzą, ja też powinienem.
  Wkraczam do mrocznego korytarzyka, przez chwilę idąc po omacku, aż w końcu widzę przed sobą światło. Waham się sekundę, zanim robię krok w stronę oślepiającego blasku reflektorów.
  I wtedy wszystko zamiera.
  Na mój widok rozlega się ogłaszający ryk. Widzę mieszaninę światła i obcych twarzy, a całe to zamieszanie dezorientuje mnie na chwilkę. Ale potem dostrzegam transparenty, które ci wszycy fani trzymają w swoich rękach i chyba naprawdę ostatkiem sił powstrzymuję się od płaczu.
Kochamy cię.
Jesteś naszą nadzieją.
Zawsze.
  Podnoszę wzrok i zalewa mnie morze światłek - to kolorowe pałeczki i wyświetlacze telefonów, które rozjaśniają całą arenę. Wydaje się, jakby tysiące gwiazd próbowały do mnie przemówić. Ta scena to takie małe centrum kosmosu, a ja jestem w jego środku.
  Więc rozkładam dłonie i zaczynam śpiewać.
  - Oh I'm a mess right now / Inside out...
  Daję się porwać wrzaskowi tłumu, dźwiękowi mojej gitary i wibracjom sceny. Daję się ponieść muzyce.

Dwie piosenki później decyduję się na coś specjalnego. Wiem, że moja ekipa przygotowana jest na niespodzianki, poza tym uprzedzałem ich, że dzisiaj trochę zmienimy setlistę.
  - A teraz zapalą się gwiazdy - mówię do mikrofonu, mój głos roznosi się po całej arenie.
  Reflektory u góry gasną i przez chwilę jest zbyt ciemno. Ale wtedy inni podchwytują mój pomysł i widownia rozbłyska światłem wyświetlaczy. Morze gwiazd wokół mnie jest jeszcze piękniejsze, niż na początku występu.
  - It's just another night / And I'm staring at the moon - zaczynam łagodnie. - I saw a shooting star / And thought of you / I sang a lullaby / By the waterside and knew - szukam wzrokiem Niny w pierwszym rzędzie, ale nie mogę dostrzec jej jasnych włosów i bladej cery. - If you were here, I'd sing to you / You're on the other side / As the skyline splits in two / I'm miles away from seeing you / I can see the stars / From America / I wonder, do you see them, too?
  Wyciągam mikrofon przed siebie i pozwalam wszystkim tym głosom stać się jednością.
  - So open your eyes and see - śpiewam z tłumem. - The way our horizons meet / And all of the lights will lead / Into the night with me / And I know these scars will bleed / But both of our hearts believe / All of these stars will guide us home.
  Pozwalam sobie zatracić się w piosence i emocjach. I wtedy ją dostrzegam. Stoi z boku sceny, obok Julie, wygląda na naprawdę szczęśliwą. Jej twarz podświetlana latarką przyjaciółki wydaje się wręcz nieziemska. Unosi dłonie do góry i razem z tłumem macha swoją fluerescencyjną pałeczką. Wygląda przy tym jak jakiś elf, istota, która nawet stojąc w tłumie nie może pozostać niezauważona. Uśmiecha się szeroko i chociaż stoi blisko, to ta odległość mnie zabija.
  Czekam, aż uniesie wzrok na scenę. Patrzę w jej oczy i upewniam się, że to widzi, kiedy śpiewam:
  - So open your eyes and see / The way our horizons meet / And all of the lights will lead / Into the night with me / And I know these scars will bleed / But both of our hearts believe / All of these stars will guide us home.
  Chciałbym, żeby stała tu teraz obok i mogła zobaczyć to morze gwiazd, jakimi są moi fani. Żeby mogła zobaczyć ile każdy z nich dla mnie znaczy i jak cudownymi są ludźmi.
  Uśmiecham się szeroko. Kieruję twarz ku widowni i przez resztę koncertu nie czuję zmęczenia, bo wypełnia mnie tylko szczęście.

~~~
Mam nadzieję, że podobał Wam się rozdział ♡
Naprawdę dziękuję za miłe komentarze i gwiazdki - one dają mi siłę do dalszego pisania, no i naprawdę cudowne (to dla mnie taka trochę Nutella).
Nie wiem komu zadedykować ten rozdział, więc niech będzie on dla wszystkich, którzy komentują, gwiazdkują i ogólnie są wspaniali.

PS
Wesołego Dnia Książek!
I przepraszam za błędy, bo pewnie się jakieś wkradły, paskudy :<

Nina * Ed Sheeran ✔Where stories live. Discover now