Rozdział 9 '- Wszędzie cię szukałem, skarbie'

Magsimula sa umpisa
                                    

- A co potem ?

- Coś wymyślimy – powiedziałem spokojnie.

- No nie wiem – mruknęła.

- Daj spokój, Mads. Nie masz, na razie, innego wyjścia. I do tego będziesz mogła obejrzeć koncert – uśmiechnąłem się, poprawiając swój nieistniejący kołnierzyk.

- Tego się bałam – przygryzła dolną wargę.

- Hej! - krzyknąłem patrząc na nią.

- Żartuję, wyluzuj, Bieber – zachichotała

- Czy kiedykolwiek przestaniesz nazywać mnie Bieber? – zapytałem z uśmiechem.

- A co? Mam nazywać cię gamoniem? drażniła się lekko.

- Niech będzie Bieber – uniosłem dłonie w geście obronnym.

Spojrzałem na nią, a ona zachichotała tym swoim słodkim chichotem.

- Muszę Ci coś powiedzieć – powiedziała nerwowo, jednocześnie przygryzając swoją wargę i unikając mojego spojrzenia.

- Mhmm? – mruknąłem, przyglądając się jej uważnie.

- Powiedziałam Stacie, że jesteś moim chłopakiem – powiedziała szybko, ale i tak usłyszałem.

- Ohh, czyli chcesz żeby ludzie myśleli, że jesteś moją dziewczyną a nie żoną? – drażniłem się z nią.

- Wymsknęło mi się, okej? Nie myślałam, gdy to mówiłam. Wypominała mi co mi zabrała i nie mogłam już tego znieść, wkurzyłam się i jakoś tak wypaliłam. Przepraszam, okej? Będę musiała powiedzieć prawdę i pogodzić się z jej dokuczaniem – mówiła, patrząc za okno.

- Powiedzieć prawdę? Czyli powiedzieć, że jesteś żoną Justina Biebera? - znów się z nią drażniłem, na co wywróciła oczami.

- Zamknij się, Bieber – wymamrotała, na co zachichotałem. Widziałem, że próbowała powstrzymać uśmiech ale nie udało jej się to.

Wpadłem na pewien pomysł...

Wynagrodzę jej to, że jej wczoraj nie odebrałem.

Postanowiliśmy wrócić do domu, zignorowaliśmy głupie pytania paparazzi, które padły gdy wychodziliśmy z McDonalda. Gdzie jest Kenny, gdy go potrzebuję ?

Droga powrotna nie zajęła nam długo. Gdy weszliśmy do środka, Maddie cały czas wołała Nanne ale nie było jej. Szukała jej w kuchni, ale nikogo tam nie znalazła. Spojrzała na mnie zdezorientowana. Z salonu zaczęły dobiegać jakieś dźwięki, więc poszliśmy w tamtą stronę.

- Maddie – chłopak podskoczył z kanapy i przytulił moją Maddie.

- Co ty tu robisz? – zapytała, przytulając go. Stałem za nimi ze skrzyżowanymi ramionami.

Dopiero gdy się od niej odsunąłem, zrozumiałem, kto to. Należał do drużyny Maddie ale nie sądzę by ona kiedykolwiek przedstawiła mnie swoim przyjaciołom. Widziałem go wcześniej na ślubie.

- Gdzie ty do cholery byłaś? Ten kretyn cały dzień mnie irytuje bo nie ma ciebie - powiedziała brunetka o zielonych oczach, patrząc na innego niebieskookiego chłopaka, a potem na Maddie.

Kimkolwiek jest ta laska, jest seksowna.

- Umm... przepraszam? – Maddie zachichotała słodko.

- Nie martw się Maddie, twoja kolej nadejdzie – ten chłopak o niebieskich oczach zaśmiał się.

- Przysięgam, że cię zabiję, jeśli spróbujesz - zagroziła mu, śmiejąc się.

Czemu ona nie może być taka, gdy jest ze mną?

Burning PLTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon