Delikatnie przegryzłam wargę. Ten jego umięśniony tors, świetnie zbudowane ramiona i silne ręce. A do tego jego zabójczy uśmiech. Moja czekoladka.

    - Hej Mała. Myślałem, że wpadniesz troszkę później. - uśmiechnął się do mnie, podchodząc i całując czule w usta.
    - Miałam troszkę więcej czasu. - spojrzałam na niego i z całą surowością mogłam stwierdzić, że jest moim ideałem.
    - A co dziś robiłaś? - spytał, wkładając bokserki i odkładając ręcznik na nieco pordzewiały kaloryfer.
    - To co zawsze. Nauka. Potem trochę pobawiłam się z bratem. Ostatnio rodzice namawiają mnie na grę na pianinie. Ale nie czuję, aby to było dla mnie...  Ich nadopiekuńczość mnie wykańcza. 
    - Chcą byś wyszła na ludzi. - stwierdził, wyciągając z szafy czerwoną koszulkę.
    - Daj spokój... - szepnęłam i usiadłam na łóżku ukochanego. - Nie znasz ich... - po tym zdaniu oprzytomniałam.
    - Sophi... - westchnął Tommy i spojrzał na mnie, a ja już wiedziałam o co chodzi. - Powoli mam... dość. Męczą mnie twoje tajemnice. - usiadł na fotelu i schował twarz w dłonie.
    - Powiedziałam, obiecałam, że powiem kiedy będę gotowa... - stwierdziłam nieco podłamana. - Moi rodzice są bardzo zapracowani. Jednak jak tylko będę gotowa, poznam Cię z nimi.        Bałam się, że znów będzie kłótnia.
    - Ile mam czekać? Dzień? Miesiąc? Rok? Czasem mam wrażenie, że nic o tobie nie wiem... - powiedział z rezygnacją i wstał, szukając spodni.
    - Daj mi czas. Ich często nie ma... - delikatna mała łezka spłynęła po moim policzku, czułam jak zimno oplata moją klatkę piersiową, a oddech przestawał być płynny. 
    - Zrozumiałbym, a jak nie, to przynajmniej bym się starał. Naprawdę powoli mam dość tego wszystkiego. Kocham cię, ale mam dość... to mnie męczy. Niemal rok jesteśmy razem, a ja nic nie wiem.
    - Chcesz się rozstać? - niemal myślałam, że wybuchnę płaczem.
    - Daję ci miesiąc, okej? W ciągu tego czasu musisz znaleźć w sobie siłę i mi powiedzieć, inaczej to nie ma sensu. - podniosłam wzrok i widziałam jego szklane oczy. Niemal namacalny był jego ból. Czułam to. On tymczasem odwrócił się i wyszedł, a ja zrezygnowana wytarłam oczy i ruszyłam za nim.

***

    Powrót do domu okazał się dla mnie zbyt męczący. Moje myśli, cała uwaga skupiła się na mojej tajemnicy. I choć końcówka mojego spotkania z Tommim była całkiem miła, to początek krążył w moich myślach jak ptak uwięziony w klatce.
    - Wszystko dobrze Panienko? - spytał Georg zmartwionym głosem.

    - Jest dobrze, ale nie wiem jak mu o tym powiedzieć.

    - Znów się pokłóciliście?

    - Georg, zostało mi tylko kilka tygodni do moich urodzin, doskonale wiesz co to oznacza. A Tommy dał mi miesiąc. To tak niewiele...

    - Dasz radę. Wierzę w ciebie. Niewiele osób w twojej sytuacji podjęło by się takiej próby ... - powiedział pokrzepiająco, poklepując mnie po łopatce i ustępując miejsca bym weszła do samochodu. 

***

     Będąc w swoim pokoju, tuż po kolejnej przymiarce sukni, spokojnie siedziałam nad lekcjami. Czasem nawet lubiłam się uczyć. Wtedy moje myśli nie krążyły tylko nad ukochanym. I choć kochałam go całym sercem jak nikogo innego, to bałam się. Z niewiadomych dla mnie przyczyn bałam się, że jak dowie się o tej tajemnicy to mnie odtrąci. Powie, że gdyby tylko wiedział o tym szybciej, nigdy by się tej trudnej próby nie podjął. Doskonale wiadomo w całym państwie, że kiedy pierworodna, bądź pierworodny króla i królowej osiągnie wiek pełnoletniości, wtem przedstawia się go całemu kraju, jak i światu. A co się z tym wiąże? Zaręczyny. W tym właśnie dniu również ogłasza się przyszłe zamążpójście przyszłej królowej. Oczywiście powszechnie wiadomo, że u boku królowej może być tylko osoba z rodów królewskich. Moja matka nigdy nie dopuszczała myśli, abym ja Królewna Sophi Julianne Larousse wyszła za osobę z ludu. Matka by tego nie przeżyła.  Dlatego nie potrafię z nikim o tym rozmawiać. Tylko z Georgem i Evelin. Z nie wiadomych dla mnie przyczyn rozumieli mnie, za co dziękowałam Bogu, bo samej bym nie dała rady.
      Godzina była już późna, a ja powoli odciągałam się od książek. Po cichym pukaniu do pomieszczenia weszła Danielle. Jak co dzień z powagą przedstawiła mi plan kolejnego dnia.
      - Z rana śniadanie, kolejno lekcja niemieckiego...
      - Znów niemiecki? - powiedziałam z przekąsem.
      - Nie wiem czy pamiętasz, ale tydzień temu mówiłam, że przyjeżdża Wielka Księżna Luksemburgu wraz z synem.
      - Nie wierzę... znów on. - teatralnie przewróciłam oczami, pokazując swoją niechęć i skierowałam wzrok ku książkom.
      - Przykro mi, że zapomniałaś. Jednak nie tajemnicą jest, iż matka chce abyś za niego wyszła.
      Wystraszyłam się, patrząc niepewnie na Danielle. Byłam świadoma, że tak będzie. Gdzieś w głębi to czułam, to jednak gdy Powierniczka powiedziała to na głos, jeszcze bardziej dobiła mnie ta myśl. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji.

Amber IslandWhere stories live. Discover now