2

18 0 0
                                    

Nigdy nie chciałam takiego życia. Schodzić z drewnianych schodów do kuchni i widzieć obraz który odraża.I wiedzieć kobietę przyodziana w samą koszule taty to nie dorzeczne.Co tydzień nowa.Nie poznałam swojej rodzicielki ale jestem wdzięczna jej za wszystko. To ona mnie urodziła.Dzięki niej mogę żyć na świecie gdzie on żyje. Ojciec pracuje jako lekarz.Nie widzę go często tylko rano z nową panienką.Zeszłam omijając kuchnie godząc się z tym że nie zjem śniadania,Wyszłam na świeże powietrze. Uwielbiałam ten poranny stan.Drzewa kołyszą się w dźwięk muzyki a świeże powietrze otula energią. Na moment przymknęłam oczy.Chciałabym poczuć na swojej dłoni jego dłoń. Bolą mnie te myśli ze nigdy się tak nie stanie ale nie mogę przestać wymyślać idealnych chwil.Gdyby było mi smutno zawsze mogłabym do jego cieplej piersi się przytulić.Miałabym cały świat w swoich rękach.Otworzyłam oczy budząc się z chwilowych marzeń.

Tak,byłoby idealnie. Uśmiechnęłam się pocieszająco. Mama byłaby ze mnie dumna że nie męczę chłopaka by ze mną był.Nie zmusiłabym by mnie kochał.Chce dla niego szczęścia.

Usłyszałam znajomy melodyjny śmiech Meg.Niska brunetka w otartych spodniach stanęła naprzeciw mnie.

-nie spóźniłaś się -stwierdziła patrząc się na telefon.

Sztuczny uśmiech uniósł się w kącikach ust.Ruszyliśmy szybkimi krokami bez żadnych słów.Miałam serdecznie dość jej nawijania o chłopakach,miałam tylko jego w sercu jak i głowie nikogo innego nie potrzebowałam.

-jadłaś śniadanie?-zapytała się ze zmarszczonym nosem.

-nie jestem głodna-skłamałam,nie miałam chęci jej wyjawić moje prawdziwego powodu choć na pewno wiedziała o co chodzi.Znała mojego ojca.

-nabawisz się bulimii i anoreksji ..-zaczynała wyliczać na palcach powody dlaczego miałabym jeść.

-obiecuje ze jak przyjdę to zjem-mruknęłam chociaż wiedziałam ze na poważnie się nie martwi o mnie.

Dalsza droga minęła milczeniem.

Podwinęłam rękawki bluzy wchodząc do budynku.Ciemne blond włosy ułożone w nieładzie z przydługą grzywką która była podniesiona lekko przez żel.Czarna koszulka z nadrukiem wygladała na nim jakby ćwiczył.Napawając się jego widokiem nie myślałam o głodzie.Odwróciłam wzrok widząc Annie wzrok.

-dzisiaj Paolo ma dobrać nas do jakiś zadań związanych znoszeniem krzeseł do piwnic

- dlaczego do piwnicy ?

- będzie jakiś konkurs i potrzebują więcej miejsca.

Przystanęłam w miejscu widząc chłopaka Meg.Pobiegła prosto do jego ramion.Otulając nogami jego biodra.Chciałabym do niego się tak przytulić i czuć jego perfekcyjny zapach.

A tymczasem on nie zwracał na mnie uwagi.Wyjęłam telefon z dziwnego uczucia samotności. Kliknęłam na notatnik i zaczęłam pisać.

" chce po prostu utonąć w jego ramionach ,nie mieć zmartwień,
Chce poczuć jego bicie serca,magicznego serca"

Schowałam telefon.Nauczyciel wcześniej niż zazwyczaj pojawił się przed drzwiami z kluczykami.Przekręcił kluczem w zamku.

-zapraszam

Weszłam jako pierwsza nie czekając na to by Paolo przeszedł pierwszy.Nie miałam nastroju na grzeczności.Co za dużo to nie zdrowo.

- mężczyźni proszę was by wyręczaliśmy damy z opałów i znieście krzesła za nie do piwnicy a ja sprawdzę obecność.

Po klasie przeszły westchnienia.Dziewczyny stały się poniżone i rozmawiali o tym z koleżankami że kobiety to dla facetów tylko istoty niedorozwinięte.

-słyszy pan że one chcą znosić krzesła a my możemy leżeć na ławkach poprawiając swoje ciuszki i przeklinać fryzjerki za złe obcięcie- oświadczył złośliwie Felix.

I wybuchła dyskusja. Ethan z brakiem czasu na bzdury uniósł brwi żartobliwe do Felixa.
-idiotą  jesteś-szepnął do przyjaciela.

Uśmiechnęłam się wyciągając telefon.Nie mogłam pokazać ze śmieszy mnie ta sytuacja bo by wybuchła większa afera.

- tak jak mówiłem chce żeby krzesła zniknęły,nie zmieniłem zdania- warknął Paolo.

Usiadłam obok Meg.Ostatnie spojrzenie w kierunku Ethana i byłam szczęśliwa.
-Chciałabym by Alex kupił mi tą torebkę którą raz ci pokazywałam- a ja chce chłopaka o imieniu Ethan to tez nie możliwe.

Pokiwałam głową na znak zrozumienia. Znam jego plan zajęć,że pomaga trenerowi zbierania sprzętu z boiska do schowka, że jest dumny z przyjaciół,że nie lubi egoistów.

A Meg nic.Ona może kłócić się o nic z Alexem ale on do niej wróci,może słuchać go godzinami ale tego nie wykorzystuje.A ja swojego szczęścia nie mogę mieć przy sobie.

Zanim spojrzałam się na zegar był koniec lekcji.A Ethan będzie miał zajęcia sportowe.

Znów ten sam dzień, te same dalekie marzenia.Czuje się jak ogrodnik który rwie swoje rośliny ze smutkiem bo musi je odebrać ziemi a moje marzenia tez musze powoli żegnać z moją przyszłością bo one są tylko suchymi listkami.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 21, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

StraconyWhere stories live. Discover now