Rozdział 1

950 86 36
                                    

Stałam przed drzwiami do domu, poczułam jak ktoś mnie trzyma za ramię. Rozejrzałam się ale nikogo nie było. Weszłam do środka, gdy zobaczyłam jak chłopaki zanoszą ciało Jacka na górę do jego pokoju. Szybko za mini pobiegłam, olewałam zmęczenie i ból. Gdy dobiegłam do pokoju Jacka, chłopaki dalej stali.
-Lili naprawdę przykro nam.-powiedział Masky
-Będzie dobrze siostrzyczko.-dodał Toby przytulając mnie
-Zostawcie mnie samą.-odpowiedziałam
Chłopaki posłusznie wyszli, padłam na kolana przy łóżku chłopaka. Nie mogłam powstrzymać łez, trzymałam jego dłoń przykładając do swojej głowy.
-Jack dlaczego musiało się to stać? Nie chciałam byś tak wcześnie umierał. Chciałam razem z tobą wychować małe Eylessy. Chciałam umrzeć razem z tobą.-płakałam dalej, po chwili zasnęłam
~Lili.
-Kto to?
~Lili to ja Jack.
-Jack? Gzie ty jesteś?
~Jestem tutaj. Przy tobie. Zawsze tutaj będę.
-Jack. Dlaczego to zrobiłeś?
~Lili skarbie. Jak opowiadałaś to że umrę przygotowałem się na ten dzień. Zostawiłem dla ciebie coś. Spodziewaj się kolejnej wiadomości.
-Jak nie odchodź błagam.
~Lili.... pamiętaj zawsze będę przy tobie......

Następnego dnia rano

Obudziłam się zlana potem. Byłam w moim pokoju, szybko ubrałam się i pobiegłam do pokoju Jacka. Nie było go tam, ruszyłam do salonu, siedzieli wszyscy.
-Gdzie jest Jack?-zapytałam roztrzęsiona
-Idziemy na cmentarz. Przygotuj się.-powiedział Toby
-Dobrze.
Po drodze do pokoju słyszałam cichy płacz, ruszyłam do miejsca dźwięku to był pokój Sally. Weszłam do środka i zobaczyłam płaczącą dziewczynkę.
-Sally?
-Oh wybacz Lili nie zauważyłam ciebie.
-Nie płacz Sally nie tylko ty przeżywasz śmierć Jacka.
-Wiem. Pomożesz mi się przygotować?-zapytała ocierając łzy
Pomogłam Sally ubrać się w czarną sukienkę, potem ja poszłam się ubrać w też czarną sukienkę. Zeszłyśmy na dół, czekali pozostali na resztę dziewczyn. Ruszyliśmy na cmentarz tam była już trumna Jacka i oczekiwał nas Slender.
-Zebraliśmy się tutaj by pożegnać naszego towarzysza broni. Przyjaciela, chłopaka, syna, mordercę, sprzymierzeńca, oraz ojca.-zdziwiło mnie to ojca?-Eyeless Jack wykazałeś się odwagą, mądrością, sprytem, siłą, odwagą, miłością. Teraz chce ktoś coś dodać?-zapytał, każdy podchodził i mówił swoje wspomnienia związane z Jackiem, ostatnia byłam ja
-Jack będę za tobą tęskniła, wiedz że zawsze będę kochała tylko ciebie. Żegnaj na pewno kiedyś się spotkamy.
Na koniec reszta chłopaków zakopała dół. Staliśmy jeszcze chwilę i każdy się rozchodził. Zostałam ja i proxy.
-Lili idziesz?-zapytał Hoody
-Jeszcze chwilę tu postoje. Idźcie.
Zostałam sama. Znowu to uczucie czyjejś obecności.
-Jack. Już nigdy nikogo nie pokocham tak jak ciebie. Nigdy więcej się nie zakocham i nie poznam już uczucia bycia kochaną.
~Lili.....Lili.....
-Kim jesteś? Gdzie jesteś?
~Lili....to ja.
Nagle na nagrobku Jacka przyfrunęła koperta. Podniosłam ją i odwróciłam. Było napisane moje imię. Zastanawiałam się czy ktoś żartuje. Postanowiłam już wracać i odczytać wiadomość w domu. Ruszyłam powolnym krokiem, po kilku minutach dotarłam do celu. Od razu udałam się do pokoju, zmieniłam ubrania i zeszłam na dół coś zjeść. W kuchni stał Toby.
-Hej Toby co robisz?-zapytałam
-Naleśniki. Tam na stole są ostudzone. Siadaj i jedz.-odpowiedział
Zasiadłam do stołu i szybko zjadłam naleśniki. Pobiegłam do pokoju, wyciągnęłam kopertę i myślałam czy ją otworzyć. W końcu otworzyłam, w środku była kartka.

Lili jeżeli to czytasz, wiedz że pewnie już nie żyje. Sam nie wierzyłem w to co mi opowiadałaś. Jednak Slender mówił mi, że tej przyszłości nie da się odwrócić. Będę przekazywać ci wiadomości. Tęsknię za tobą kochanie.
Jack.

-Jack!!! On wiedział czemu nic mi nie mówił. Nie to niemożliwe nie!!!-krzyczałam na cały pokój
Zamknęłam okno i położyłam się spać. Myślałam o co może chodzić z tym listem i to że będą kolejne. W tych długich namysłach zasnęłam.

Następnego dnia.

Gdy się obudziłam zobaczyłam, że okno jest otwarte, a na moim łóżku leży kolejny list. Szybko go chwyciłam, podeszłam do okna i je zamknęłam. Otworzyłam kopertę i zaczęłam czytać.

Lili to kolejny dzień kiedy mnie z tobą nie ma. Pewnie jest piękna pogoda, a wiesz, że zawsze chodziliśmy na spacery po lesie lub parku. Brakuje mi tego, brakuje mi ciebie. Nie martw się obiecuję, że zawsze będę przy tobie.
Kocham Jack.

Dziwne są te listy jakby je pisał i podrzucał następnego dnia. Dziś planowałam spakować wszystkie jego rzeczy do pudełek i powynosić. Gdy się ubrałam poczułam, że zwymiotuję. Szybko pobiegłam do łazienki zwymiotować. Pomyślałam, że się strułam. Zeszłam do kuchni coś zjeść. Po śniadaniu wzięłam kilka pudeł i ruszyłam do pokoju Jacka. Pokój nic się nie zmienił, ale brakowało tu jego właściciela. Postanowiłam najpierw spakować ubrania. Układałam najpierw spodnie potem koszulki i bluzy. Bluzy postanowiłam zabrać do siebie. Pierwsze pudła postawiłam pod ścianą. Postanowiłam teraz popakować jego przybory do rysowania i książki. Na koniec poprawiłam łóżko i spojrzałam na pokój. Zaniosłam najpierw pudła z ubraniami, potem te z mniejszymi rzeczami. Na strychu gdy odłożyłam ostatnie pudło, wypadła książka. Była granatowa, lekko starta. Oświeciłam latarką i dmuchnęłam na okładkę. Pisało na niej pamiętnik, otworzyłam na pierwszej stronie i zobaczyłam podpis Eyeless Jack. Postanowiłam zabrać ze sobą ten pamiętnik, udałam się w kierunku pokoju oglądając uważnie pamiętnik. W pokoju usiadłam wygodnie i zaczęłam przeglądać pierwsze strony. Na początku nie czytałam wpisów, lecz moją uwagę przykuła pewna data. Data kiedy ja i Jack się spotkaliśmy pierwszy raz.


Mam nadzieję że wam się spodoba nowa historia i nowe przygody naszych morderców.

Moja prawdziwa historia: Ostatnia Nadzieja  [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz