Rozdział 1

1.7K 92 2
                                    


Przed oczami pojawiło mi się moje dotychczasowe, poukładane życie. Jeszcze do niedawna mieszkałam z rodzicami w Warszawie, a po ukończeniu dziewiętnastu lat spełniłam moje marzenie o wyjeździe za granicę. Po miesiącu spędzonym w Gotham - mieście, w którym wszyscy działali na własną rękę, posiadałam dość ciasne mieszkanko i prace w pobliskiej kawiarni. Każdy mój dzień wyglądał tak samo, rano do roboty, powrót o późnych godzinach wieczornych. Do tego fascynującego planu dnia mogę jeszcze dodać cotygodniowe odwiedzanie mojej sąsiadki. Starsza pani Conner była już grubo po siedemdziesiąte i często nie radziła sobie w domu. Pomagałam jej więc w drobnych obowiązkach domowych. Podsumowując moje życie nie mogło być bardziej monotonne. Tym bardziej kiedy leżałam dziś na moim łóżku, przygotowując się na kolejny zapracowany dzień, nawet nie przeszło mi przez myśl, że właśnie dziś ktoś postanowi wywrócić je do góry nogami. Pierwszą rzeczą wykonaną po wstaniu było udanie się do łazienki. Spojrzałam w lustro ... Średniego wzrostu dziewczyna o bladej cerze i owalnej twarzy. Mam pełne, jaśminowe usta i dosyć duże, niebieskie oczy. Nie różniłam się od typowej dziewczyny niczym, aż do 18 urodzin. W dniu osiągnięcia pełnoletności postanowiłam zrobić sobie pierwszy tatuaż. Była to małe, czarne serduszko mieszczące się pod moim prawym okiem. Na moją umytą już twarz opadały długie, jasne pasemka moich falowanych włosów. Szybko odgarnęłam ręką przeszkadzające mi pasma i zaczęłam nakładać na twarz lekką warstwę makijażu. Po skończeniu narzuciłam na siebie luźną, białą bluzkę oraz ciasne, skórzane spodnie. Włosy odgarnęłam na jedną stronę, a na palec wsunęłam pierścionek, który dostałam od mojego brata zanim wyjechałam. Był to srebrny pierścień z małym serduszkiem wykonanym z czarnego złota. Nosiłam go codziennie i zdejmowałam tylko do snu, dzięki czemu zawsze pamiętałam o moim starszym braciszku, Mikołaju. Do kuchni wpadłam jak szalona. Spojrzałam na zegar ścienny, jak zwykle za bardzo się przejmuję, mam jeszcze spokojnie 40 minut. Do miski pełnej mleka wsypałam płatki zbożowe i przygotowałam sobie kawę. Tak najczęściej wyglądało moje śniadanie. Po zjedzeniu pierwszego posiłku włożyłam naczynia do zlewu i wsypałam mojemu współlokatorowi kociej karmy. Lollipop to moja kotka. Przygarnęłam ją jakiś czas po zamieszkaniu tu. Bardzo szybko się oswoiła i udomowiła nie tylko w mieszkaniu, ale też w moim sercu. Chyba jedynym minusem przygarnięcia jej jest biała sierść walająca się po całym mieszkaniu. Ponieważ miałam jeszcze trochę czasu postanowiłam włączyć telewizję. Zdziwiło mnie to, że ustawiony był kanał informacyjny. Nigdy nie mieszałam się w sprawy polityczne i tym podobne. Byłam osobą lubiącą usiąść i poczytać dobrą książkę. W wiadomościach mówiono o masowych porwaniach. Ludzie wychodzili na ulicę i po prostu zapadali się pod ziemię. Niestety wykazałam się wielką głupotą, która miała zaważyć na moich losach i najzwyczajniej przełączyłam kanał. Jakiś czas potem maszerowałam sobie zatłoczonym chodnikiem ubrana w turkusową bluzę i białe tenisówki. Rytmicznym krokiem szłam w stronę kawiarni. Ciężki powietrze oraz ciemne chmury zapowiadały niezłą burze. Po krótkim spacerze przez boczne uliczki dotarłam do mojej pracy. Gdy weszłam przywitał mnie wesoły, znany mi męski głos.

- Jak zwykle przed czasem co ?- Uśmiechnął się blondyn.

- Tom, jesteś przede mną- Zaśmiałam się na co przyjaciel odpowiedział rozweselonym prychnięciem.

- Słyszałaś o porwaniach ?- Zapytał Tom z rzadką u niego powagą.

- Coś obiło mi się o uszy, a co ?

- Uważaj na siebie... Niektórzy sądzą, że stoi za tym ten psychol Joker. Podobno zwiał tydzień temu z Arkham.

(Czy ja jestem tak bardzo zacofana ? Pseudonim "Joker" nie mówił mi nic.)

- Joker ?

- Żartujesz, nie ? Musiałaś słyszeć o Jokerze !- Mężczyzna nie ukrywał zdziwienia.

- Jakoś nie kojarzę.

- To największy psychopata w tym mieście. Koleś zabija bez powodu i .... to w dosyć makabryczny sposób...

- STOP !!!- Przerwałam mu- nie z rana błagam- uśmiechnęłam się lekko.

Chłopak zamilkł, a na jego twarzy błądził uśmiech. Jednak w oczach dostrzegłam ... troskę ? Dzień minął mi bardzo pracowicie. Wraz z Tomem przy barze obsługiwałam klientów, których wyjątkowo było dziś sporo. Z pracy wyszłam dopiero o 21:20. Miasto było już całkowicie owiane ciemnością. Wyszłam żegnając się z Tomem. Czasami mam wrażenie, że on tam śpi. Zawsze przychodzi przede mną i wychodzi ostatni. Oczywiście poza szefem, który często zostawał w swoim biurze całą noc. Szłam sobie jedną z tych pomniejszych uliczek. Nie bałam się wracać tą drogą. Wychodziłam z założenia, iż mały, czarny nożyk zapewni mi bezpieczeństwo. Niestety myśląc w ten sposób po raz kolejny myliłam się. Za sobą usłyszałam pisk opon. Zdziwiły mnie dwie rzeczy. Pierwszą był fakt, że ktoś tak błyskawicznie zahamował. Jednak o wiele bardziej dziwiące było to, że jakikolwiek samochód jeździł jeszcze o tej godzinie. W Gotham jeśli po 21:00 wyszedłeś na ulicę .... byłeś brany jako ktoś komu życie na pewno nie dogadza. Zanim zdążyłam obrócić się.... upadłam. Coś twardego i zimnego walnęło mnie z dużą siłą powodując ogromny ból z tyłu głowy. Świat zaczął obracać się na różne strony, a widok był kompletnie rozmazany. Leżąc na mokrej od deszczu ulicy starałam się zapamiętać jak najwięcej. Nade mną pochylał się mój oprawca. Widziałam tylko rozmazane plamy jednak zwróciłam uwagę na to co mężczyzna miał na twarzy. Gruba warstwa makijażu. Na bladym obliczu widoczny był wielki, czerwony ślad jadący od ust, po policzkach aż do uszu. Wyglądał on jak bardziej makabryczny makijaż cyrkowego klauna. Przed oczami pojawiła mi się ciemność.

Obudził mnie ból głowy. Wczoraj nieźle oberwałam, już widzę tego guza. Powoli zaczęłam mrugać oczami starając się przywrócić ostrość obrazu. Gdy wreszcie mi się to udało zerknęłam na pokój w którym się znajdowałam. Ściany były bez koloru, brudne, a tapeta w pewnych miejscach obdarta. Prawdopodobnie znajdowałam się w szpitalu. Wywnioskowałam to po trzymaku na kroplówkę który leżał przewrócony w kącie. Znajdowałam się na łóżku. Jedynym źródłem światła w pomieszczeniu było małe, szczelnie zamknięte okno. Chwiejąc się lekko podeszłam do szyby. Widok budynków rozprzestrzeniający się przed moimi oczami pozwolił mi stwierdzić, że jestem na dość wysokim piętrze. Usiadłam na pościeli. Zauważyłam jak w prawym rogu pokoju mała lampka zaczęła mrugać się na czerwono. Nic dobrego. Naglę usłyszałam kroki dobiegające z korytarza. Czyjekolwiek buty wydawały te rozbrzmiewające w mojej głowie niczym walenie w bęben odgłosy zbliżały się one w moją stronę. W pewnym momencie kroki ucichły. Klamka powoli opadła, a drzwi otworzyły się. Do pokoju wszedł ON ...

[Gotham]- Poza prawem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz