Rozdział 1. "Cześć, ty też do Hogwartu?"

3.7K 246 68
                                    

Piątego sierpnia pojechałam z ciocią Maggie na zakupy na Pokątną. Nie mogłam się doczekać, więc drodze wypytywałam ciocię o wszystko.

- Ciociu, a jak jest w Hogwarcie?

- W Hogwarcie... Za moich czasów, Hogwart wyglądał niczym zamek, z opowieści o królu Arturze, bo właśnie tak wyobrażałam sobie Avalon...

- Aha, dobra... A w jakim byłaś domie? Bo są cztery domy, co nie? Slytherin, Gryffindor, Hufflepuff i Ravenclaw, dobrze powiedziałam? A w jakim byli moi rodzice? - zadawałam pytania z prędkością światła.

- Ja byłam w Hufflepuffie, tak są cztery domy, dobrze wymieniłaś wszystkie domy, a twoi rodzice byli w Gryffindorze, więc ty na pewno także zostaniesz Gryfonką - odpowiadała mi na wszystkie moje pytania że stoickim spokojem. - Jeszcze jakieś pytania?

Przez następne kilkanaście minut moja usta się nie zamykały - pytałam o wszystko, począwszy od klimatu i nauczycieli, kończąc na jedzeniu.

Gdy dotarłyśmy na miejsce, poszłyśmy do banku Gringotta, po pieniądze, które zostawili mi rodzice w osobnej skrytce. Pierwszym sklepem, który odwiedziłyśmy był Madame Malkin i to tam kupiłam swoją pierwszą szatę. Później poszłyśmy do Esów i Floresów, po moje podręczniki. Gdy ciocia Maggie rozmawiała ze sprzedawczynią o moich książkach, ja ruszyłam porozglądać się po półkach z bardziej interesującą mnie treścią. Przechodząc koło działu o transumatcji zauważyłam dziewczynę o brązowych włosach niesamowitej obiętości, które Emilly opisałaby jako "jak po uderzeniu pioruna".

- Cześć, ty też do Hogwartu? - zapytałam prosto z mostu, widząc, że przygląda się podręcznikowi dla uczniów trzeciego roku.

- Tak - odpowiedziała mi szybko dziewczyna, będąc najwidoczniej zaskoczoną moją obecnością. Starała się jednak zachować fason i wyciągnęła w moją stronę rękę, dodając po chwili - Jestem Hermiona, Hermiona Granger, a ty?

Uśmiechnęłam się przyjaźnie, uścisnęłam jej dłoń i odpowiedziałam:

- Ja jestem Victoria. Victoria Potter.

- Dobrze usłyszałam? Potter? - powiedziała z wyraźnym niedowierzeniem.

- Tak, Potter.

- Jak Harry Potter? - zapytała, jakby chcąc się upewnić. Mimo iż nazwisko "Potter" jest stosunkowo popularne w Anglii, ludzie od razu kojarzą mnie z Harry'm, co mi osobiście jest na rękę, ale pewnie tysiącom innych ludzi niezbyt. W końcu dostają później niezręczne pytania typu: "Jesteś spokrewniony z Wybrańcem?". Pewnie gdybym nie była jego siostrą, mnie samą z pewnością bardzo by to irytowało.

- Tak - odpowiedziałam spokojnie, puszczając jej dłoń. - To mój brat.

Dziewczyna spojrzała na mnie z oczami wielkości spodków. Po chwili jednak podparła się o biodra i z przekonaniem stwierdziła:

- Kłamiesz. Harry Potter był jedynakiem, wszędzie o tym piszą.

Westchnęłam i potarłam oko, które z niewiadomych mi przyczyn nagle postanowiło zacząć mnie swędzieć.

- Niestety nie kłamie - wtrąciła się moja ciocia, która nagle pojawiła się koło mnie z torbą pełną książek. - Ta dziewczyna jest prawdziwą panną Potter, z krwi i kości. Co prawda przez niesprzyjające jej okoliczności nie jest tak znana jak jej bliźniak, ale w sumie to dobrze. Podobno sława psuje ludzi!

Hermiona wydawała się przez moment zmieszana, ale po chwili znów przyjęła poważny wyraz twarzy i zaczęła przytupywać stopą.

- Ale w książkach i nawet w gazetach było napisane, że Harry jest jedynym dzieckiem Lily i Jamesa Potterów. Takie źródła rzadko kiedy kłamią, więc jakim cudem niby nikt przez jedenaście lat nie wiedział o twoim istnieniu? - Na te słowa w streszczeniu opowiedziałam Hermionie moją historię.

Zaginiona Potter [POPRAWKI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz