Epilog

1.8K 174 84
                                    

To już dziś. To dziś odbędzie się pogrzeb. Właśnie stoję przed grobem. Jest tu jeszcze dużo ludzi. Przyjaciele Remka, nawet kilka fanów, dziadkowie, kuzyni. Tylu ludzi zebrało się ty by pożegnać tego wspaniałego człowieka, który powodował tyle uśmiechów na twarzach wielu ludzi wtym mnie. To dzięki niemu miałam jeszcze ochotę być na tym świecie.

Właśnie rozpoczęła się ceremonia. Ksiądz gada same głupoty, ponieważ nic o tobie nie wie. Nie wie co przeszedłeś, ile cierpiałeś i musiałeś zmagać się z tym sam. Na dodatek zawsze byłeś, albo starałeś się być przy mnie i mi pomagałeś.

Właśnie teraz spuszczają trumnę z tobą do wielkiej dziury. Nie mogę tego znieść. Z moich oczu leją się łzy. Zrozumiałam coś. Kocham Cię. Przepraszam, że nigdy tego nie powiedziałam, ale jeszcze wtedy tego nie wiedziałam i poprostu bałam się miłości.

Poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Nie musiałam patrzeć, żeby wiedzieć kto to. Przez twoją śmierć zbliżyliśmy się do siebie ale tylko jako przyjaciele. Gdy straciłam ciebie on pomagał mi, wspierał i pocieszał. Był on twoim najlepszym przyjacielem i nadal jest. Teraz także jest moim bliskim przyjacielem.

Nastąpił koniec ceremoni. Ludzie powoli rozchodzą się powoli. Ja nadal stoję i patrze na Twój grób. Wciąż nie mogę pogodzić się z tym, że ciebie już nie ma. A najgorsze jest to, że to moja wina.

Po chwili rozglądam się. Zostałam tylko ja i on.

-Chodź pójdziemy już. Przyjedziemy jutro. - powiedział. Wiem, że nie chciał opuszczać swojego przyjaciela,ale wiem także, że patrząc na to tęsknił by za nim jeszcze bardziej.

-Idź już. Ja dojdę. Chce jeszcze chwile z nim pobyć i potem pójdę do mamy.

-Mogę zostać z tobą jak chcesz.

-Nie, chce zostać chwilę sama z nimi. - chłopak zrozumiał i przytulił mnie po czy odszedł. Cieszę się, że mam jeszcze kogoś takiego.

Usiadłam na ławce przed grobem i zaczęłam płakać. Nie wiesz nawet jak bardzo tęsknię. W pewniej chwili poczułam dziwne ciepło. Zdziwiło mnie to, ponieważ jest listopad. Podniosłam głowę. Zaniemówiłam. Stał tam on.

-Remek?

Podniosłam się i chciałam go przytulic. Gdy już zbliżyłam się, by go objąć, chłopak przezemnie przeniknął.

-Remek co się dzieje? - zapytałam. - Remek ja.. Ja nie daje rady.

-Kochanie. Masz w sobie dużo siły. Napewno dasz sobie radę ze wszystkim jesteś bardzo silna. Uwierz mi.

-Remek.. Ja chcę do ciebie.. Obiecuje ci, że się szybko zobaczymy.

-Kochanie posłuchaj mnie uważnie tak? Jesteś prześliczna, zabawna, pomocna. Obiecaj mi, że znajdziesz sobie męża i będziecie mieli cudowne dzieci, które będą tak piękne jak ty. Nawet jeśli będę miał świadomość, że to nie ja jestem na jego miejscu będę szczęśliwy, bo ty będziesz szczęśliwa. Jeśli Ty będziesz smutna, to i ja taki będę. Jeśli będziesz szczęśliwa ja również. Zawsze będę przy tobie. Będę zawsze stał obok ciebie. Będę patrzeć na ciebie tam z góry. Będę czuwać nad tobą każdego dnia i nocy. Będę cię podziwiał za wszytko. Będę także podziwiać twoje dzieci,że mają taką cudowną mamusie jak ty. Będę także obserwować ciebie i dzieci. Zawsze będę o tobie myśleć. Zawsze będę cię kochać i nigdy cię nie zapomnę. Po prostu zawsze będę przy tobie. I obiecuje ci, ze kiedyś się jeszcze spotkamy. - powiedział i mnie przytulił. Miałam łzy szczęścia jak i smutku. Że mogę go zobaczyć, przytulic i poczuć jego zapach. Mimo, iż zdziwiło mnie to, że teraz mogłam go przytulic, a wcześniej nie ale to nie jest teraz ważne.

-Remek.. Ja zawsze będę cię kochać. Nigdy o tobie nie zapomnę. Postaram się obiecać ci to. Jeśli będę miała dzieci opowiem im jakiego cudownego miałam przyjaciela. Który zawsze mi pomagał i mnie wspierał.

-Kochanie, ja już niestety musze iść. Pamiętaj zawsze będziesz tu - pokazał palcem na miejsce gdzie jest serce. - zawsze będę cię kochać mocno. Pamiętaj. - powiedział i pocałował mnie w czoło po czym zniknął.

Spojrzałam w niebo. Przez ułamek sekundy widziałam jego twarz. Uśmiechnąłam sie. Spojrzałam jeszcze raz na jego grób i potem w niebo. Wstałam i ruszyłam w stronę grobu mojej mamy. Szłam chodnikami, które znajdowały się na cmentarzu. Na ławce obok grobu mojej mamy zauważyłam kobietę. Zdziwiłam się, bo zazwyczaj ja tu przychodziłam. Podeszłam bliżej. Wtedy kobieta odwróciła głowę w moja stronę..

-Mama?! - zapytałam.

-Tak. Córeczko. Teraz musisz mi obiecać to jak i mu. Że znajdziesz sobie męża i będziecie mieli piękne dzieci, że będziesz szczęśliwa. On jak i ja bardzo tego chcemy. Nie możesz się poddać musisz, żyć dla niego. On tego chce. On zawsze będzie w twoim sercu. Chce żebyś była szczęśliwa. Nie może być przy tobie w sposób namacalny ale zawsze będzie w sposób duchowy. Wiem, że Ty go kochasz tak mocno jak on ciebie więc obiecaj mu to. Dobrze?

-Obiecuje. - powiedziałam mając łzy w oczach. Teraz zrozumiałam, że w śnie, w którym śniła mi się mama mówiła o nim.

==========================
*20 lat później. *

Mam 36 lat. Tak jak chciał Remek i moja mama mam męża i dwoje kochających i ślicznych dzieci. Czternastoletniego Marcina i dziesięcioletnią córeczkę Amelkę. Marcin przejął passę do nagrywania. Jest on bardzo podobny do Dezego. Amelka jest podobna do mnie.
Oczywiście nie było dnia w którym nie myślałam o Remku. Na szczęście mój mąż to rozumie. Bardzo. Ponieważ on był przyjacielem Remka. Tak to jest ten sam co po jego śmierci zawsze mnie wspierał. Codziennie z dziećmi chodzimy na cmentarz. Opowiadamy dzieciom o tym jaki był cudowny. Każdego dnia tez czuje jak by był przy mnie, przy nas. Razem z Dezym tworzymy rodzinę, pamiętającą o naszym kochanym Remku.

***
Dziękuję, tym który byli i czytali tą książkę i motywowali w postaci komentarzy i gwiazdek.

I mam pomysł. Czy chcielibyście rozdział dodatkowy z PP REMKA?!

Zapraszam także do innych książkęk i jeszcze raz dziękuję za wszystkie komentarze i gwiazdki <3

Zagubieni ||reZi||Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ