Rozdział 1

2.7K 145 33
                                    


  Najspokojniej w świecie siedziałem przy stole, próbując dokończyć okropny obiad ugotowany przez moją nie mniej okropną siostrę. Naprawdę wykazywałem się zrozumieniem w tych sprawach ze względu na fakt że w mojej rodzinie nikt nie posiadł tajemnej sztuki gotowania, włączając w to nawet moją szanowaną rodzicielkę. Mimo to drugi dzień jedzenia pseudo zdrowych posiłków najstarszej z rodzeństwa, Shuko, sponiewierał mnie niczym alkoholika po dobrej wódce. Nie miałem zielonego pojęcia, co ona dodawała do swoich potraw, ale wolałbym żyć w jakimś taborze cygańskim i za przeproszeniem, wpierdalać gruz niż tą zielonkawą, podejrzanie wyglądającą papkę. Zaczynałem się nawet obawiać, że to coś na moim talerzu żyło.
Pomyśleć, że przyjdzie mi jeszcze tak przeżyć równy tydzień bez rodziców... I ich nie mniej lepszego żarcia, ale przynajmniej czasem zgadzali się na zamówienie pizzy. Nie to, co ten blond patyczak.
Z zamyślenia wyrwał mnie potworny dźwięk rodem z horroru; odgłos widelca przesuwanego z całej siły po talerzu. Flaki wywróciły mi się niemal na drugą stronę, mózg zbuntował kopiąc mnie po czaszce niczym dziecko z ADHD, a żołądek się obudził grożąc zwróceniem całego obiadu.
- Nie torturujcie, powiem wszystko czego tylko chcecie! - pisnąłem w przypływie strachu przed molestowaniem mojej zbolałej duszy i uszu, które były w nie lepszym stanie. Jeszcze puściłyby mi Biebera, gdybym nie zareagował w odpowiedni sposób... Ciekawe kto wychował te małe szatany, bo nie jestem taki pewien, czy moi rodzice. Pewnie wpuścili je, psiakrew, do dżungli i odebrali dopiero po szóstym roku życia... Potem się dziwić, że dzikie to takie i lubi się znęcać oraz krzywdzić młodsze od siebie żyjątka.
- Zadałam ci pytanie, debilu - przypomniała Shuko, przy okazji ciężko wzdychając. Swoje długie, proste włosy wdzięcznym ruchem odrzuciła w tył. No prawie się porzygałem. Jak ta żmija w ogóle znalazła pracę w modelingu? Nie dorastała mi, że się tak wyrażę, do penisa jeśli chodzi o piękno. Kto ją w ogóle tam chciał, phh. Nie tylko twarz, ale i wnętrze miała zepsute niczym dwuletnie jabłko narażone na wszelkiego rodzaju czynniki atmosferyczne. Łącznie z deszczem meteorytów.
- Pytanie, tak... ehehe... A mogłabyś powtórzyć?
- Co to za facet, który dzisiaj ma przyjść? I kiedy wreszcie ogarniesz swój mózg, żeby przestał się zawieszać?
Moja szczęka opadła na samą podłogę i zrobiła sobie wycieczkę prosto pod stół.
- Czytacie moje sms'y?! - zapytałem, zdrowo zdenerwowany. Matko kochana, żyłem w jakimś psychiatryku! Jedyny normalny w całej rodzinie... Ostatni inteligentny w tym domu. To znaczy, obecnie mam pewne obiekcje co do mojej rzekomej inteligencji, ale moje siostry to już cięższy przypadek. Kliniczny, powiedziałbym. Gdyby nie podobieństwo z ryja, zacząłbym się poważnie zastanawiać nad tym, czy przypadkiem nie adoptowali takiej wspaniałości jak ja, aby wychowywała się pośród tych dwóch dzikich orangutanów... Jakiś szalony eksperyment amerykańskich naukowców, czy coś.
- Pamiętnik czasem też! - odparła radośnie Reiko. Chociaż była starsza ode mnie, a młodsza od Shuko, wyglądała jak dziecko; kręcone blond włosy miała związane w dwa kucyki i w dodatku założyła pseudo uroczą, różową sukienkę. Jakby tego było mało, nie grzeszyła inteligencją wyższą, niż dziesięcioletnie dziecko. Kolejne dziwadło w rodzinie. Trzeba poważniej pomyśleć nad klasycznym rozwiązaniem typu sznurek z pętelką.
- A nie pomyśleliście przypadkiem, że naruszacie moją prywatność? - spytałem, wstając od stołu. Miałem ochotę rzucić w nich talerzem, ale postanowiłem nie zgrywać zbuntowanego nastolatka. Jeszcze by mnie związały i zamknęły w szafie, jak to niejednokrotnie miało miejsce w mojej niezbyt kolorowej przeszłości...
- Mogłeś sobie założyć hasło na telefon. I nie zostawiać go na łóżku wraz z pamiętnikiem. Moja wina, że takie dziecko jak ty nie potrafi nawet zadbać o własne rzeczy? - Shuko wzruszyła niedbale swoimi ramionami. Zupełnie jakby grzebanie w cudzych rzeczach było dla niej czymś zupełnie naturalnym, jak fakt, że... pies psu wącha dupę! Tak, zdecydowanie genialne i trafne porównanie.
- Mogłaś się powstrzymać, zanim wlazłaś mi do pokoju!
- Dobra, zamknij się nie zamierzam słuchać twojego płaczu. Powiedz lepiej co cię z nim łączy!
- Z kim?
- Z tym który do ciebie dzisiaj przyjdzie!
Szczęka spod stołu zrobiła wycieczkę na drugi koniec kuchni.
- Mówisz o Aominecchim? Dlaczego miałoby mnie z nim łączyć cokolwiek? Jest tylko przyjacielem - uświadomiłem ją ostrożnie, autentycznie bojąc się jej kolejnych słów. Zaraz pewnie dowiem się o sobie nie tyle co dziwnych, a śmiesznych rzeczy. Przyzwyczaiłem się do spisków i bezpodstawnych podejrzeń tej dwójki. I akceptowałem to głównie dlatego, że były niepełnosprytne psychicznie, a ja dla takich osób zawsze miałem gdzieś tam głęboko w serduszku trochę współczucia. Nawet jeśli były moimi zmodyfikowanymi genetycznie siostrami.
- Wiemy, że jesteś gejem, Ryoo~ Nie musisz się z tym aż tak ukrywać, po prostu czasem się o ciebie martwimy - odparła beztrosko Reiko, chociaż nie wierzyłem jej w to ani trochę. Ta żmija pewnie specjalnie kupiłaby sobie walec i nauczyła się nim jeździć, aby rozpłaszczyć mnie gdzieś na asfalcie. Tylko udawała taką słodką, a tak naprawdę oddała swoją duszę szatanowi w jakichś nieczystych rytuałach. Od początku wiedziałem, że mieszkam pod jednym dachem z demonem. Ale rodzice mi nie wierzyli, próbowali mnie wysłać do psychiatryka kiedy im o tym opowiadałem...
- Nie jestem gejem! - zaprotestowałem z oburzeniem. Jakoś nie jarały mnie męskie tyłki i niezbyt sobie wyobrażałem, że mogę coś takiego posuwać... Dlatego jeszcze bardziej utwierdziłem się w przekonaniu, że moje siostry to idiotki. Pewnie jeszcze jak nie patrzyłem, jarały się gejowskim porno i chcą mnie wrobić w to samo, taaa. A potem zbijać hajs na homoseksualnych i niemoralnych filmikach ze mną w roli głównej. Oczywiście bez mojej wiedzy, żebym przypadkiem nie chciał z tego zysków.
Po moim trupie. Co przy tej dwójce raczej będzie dość szybkie. I jednocześnie przerażające, bo te potwory zapewne trupowi też by nie darowały...
Zauważyłem kątem oka, jak Shuko i Reiko wymieniają między sobą znaczące spojrzenia, a potem wychodzą z kuchni. Oho, szatany w akcji. Biegną robić czarne msze i mordować koty sąsiadów.
A niech się walą, za przeproszeniem. Żeby tylko udało mi się przemycić Aominecchiego do swojego pokoju bez ich wiedzy. Biedak by jeszcze uciekł, gdyby zobaczył co trzymam pod dachem. Albo gorzej, pomyślałby że z własnego domu robię zoo, że trzymam w nim takie orangutany. Bo praktycznie rzecz biorąc moje siostry niezbyt różniły się od tych zwierząt zarówno z wyglądu jak i z zachowania.
Boże, dlaczego mnie tak pokarałeś że kazałeś mi z nimi zamieszkać!?


Dokładnie dwie godziny i pięćdziesiąt dziewięć (hohoho, dobrze że nie sześćdziesiąt dziewięć) minut później próg mojej świątyni, zwanej też pokojem, przekroczył Aominecchi. Dość krytycznym wzrokiem ogarnął czyste pomieszczenie, zapewne zaczynając tęsknić za chodzącym jedzeniem znajdującym się w jego szafie. Pewnie żyje pośród śmieci i gazetek porno, a ja jako model nie mogę sobie pozwolić na takie niedociągnięcia. Ba, to by zniszczyło mój zajebisty imidż. Kto wie kiedy jakaś napalona szesnastoletnia fanka wejdzie mi oknem na szybki numerek? Jeśli jest się sławnym, wszystko się może zdarzyć.
- Fuj, jak ty możesz tutaj żyć? Zero kurzu, papierów... Nawet fap-chusteczek w koszu! Co ty... Serio jesteś nastolatkiem, czy jakimś podporządkowanym rodzicom dzieciorem zamkniętym w siedemnastoletnim ciele? - spytał na wstępie Daiki, objeżdżając wszystko z góry na dół, w tym mnie... No, poczułem się urażony. Człowiek zaprasza takiego do siebie po raz pierwszy w całym życiu, a temu się jeszcze nie podoba. Phh, wielki pan się znalazł w domu plebsu. Zaraz pewnie będę musiał przepraszać na kolanach za to, że odważyłem się posprzątać we własnym pokoju. Bez skojarzeń proszę.
- Fap-chusteczki sprzątnąłem, żebyś się za bardzo nie podjarał - burknąłem w odpowiedzi patrząc, jak ten opada na łóżko, głową uderzając o coś twardego pod poduszką... Heheszky, nawet śmieszne. Pewnie to cegła.
Ale zaraz... Ja nie trzymam cegieł pod poduszką!
- Coo to... ? - rzucił zaciekawiony Aomine, wsadzając łapsko pod poduszkę. A ja, jak ten ostatni cwel i idiota patrzyłem, jak wyciąga stamtąd gazetkę przedstawiającą jakichś nagich przystojniaków i wibrator. Najprawdziwszy, psiakrew, wielki, wściekle różowy wibrator.
Chyba właśnie dowiedziałem się, jak to jest mieć zawał serca.
Dość szybko udało mi się pozbierać strzępki mojej zbolałej i zdecydowanie zniszczonej przez ten widok duszy. Zareagowałem instynktownie; wyrwałem mu obydwie rzeczy, zamierzając schować w najbliższej szafce, jaką dopadłem. Niezbyt przejmowałem się faktem, że to była ta, w której trzymam bieliznę. Przynajmniej do czasu, kiedy wypadło z niej kilka par koronkowych, damskich majtek zapewne należących do moich sióstr.
Zawał serca po raz drugi. Zacznę bać się spać we własnym pokoju, jak tak dalej pójdzie - kto wie, co w takim razie czai się pod moim łóżkiem? NAGI HYDRAULIK Z PROPOZYCJĄ PRZEPCHANIA RURY?
Przybrałem uśmiech typowego casanovy, gdzieś tam w duszy wierząc, że Aominecchi uzna to za pamiątkę po przeruchanych laskach, czy coś. Chociaż tego typu bielizna walająca się pomiędzy moimi bokserkami wyglądała dość jednoznacznie...
Ktoś dzisiejszego wieczoru umrze. I tym kimś będą moje siostry.
Nie mam zielonego pojęcia, co im strzeliło do głowy aby podrzucać mi takie... coś. To znaczy, wiedziałem od początku, że one są dość niezrównoważone psychicznie i tak dalej. Ogólnie było z nimi coś nie tak już od małego, może gdzieś uderzyły się w głowie, albo im zwarcie w inkubatorze zrobiło, czy na łeb spadły im kasety porno mojego ojca... Nie wiem, nie chcę wnikać, szkoda tylko że to na mnie testują swe dzikie pomysły i zapędy. Życie młodszego brata jest naprawdę ciężkie.
- Oi, Kise, nie sądziłem... - Aominecchi w tym momencie się zaciął, a ja przysunąłem się bliżej okna, gdybym musiał skakać w krzaki. Najlepiej na główkę, żeby umrzeć zanim ten tępy murzyn zacznie się ze mnie wyśmiewać. Tsa...
- To nie moje! To moich sióstr! - zaprotestowałem głosem piskliwym niczym dziewica Orleańska (nie żebym miał coś do Joaśki, całkiem fajna babka była!) naprawdę wierząc, że ruszy swoją tępą mózgownicę i mi uwierzy. Hoh, jak dobrze mieć marzenia...!
- Jaasne... Nie musisz mi się z tego tłumaczyć!
- Ale Aomi...
- Nie przejmuj się! Ty też, prawda? To znaczy... Cycki są bardzo fajne, uwielbiam je! Ale męski tyłek to coś takiego zakazanego, naprawdę mnie to jara. Jeśli rozumiesz o co chodzi... Czasem najbardziej oczywiste rzeczy mogą się znudzić.
O, pobił rekord w najdłuższej swojej wypowiedzi w całym życiu. Proszę o brawa.
Chyba właściwie krew odpłynęła mi z głowy, bo na chwilę zupełnie wyłączyło mi się myślenie, a w mózgu pojawił się radosny komunikat o treści "AHAHAHA, AOMINECCHI LUBI MĘSKIE TYŁKI", otoczony wszelkiego rodzaju serduszkami i penisami. Chyba tylko sam fakt, co Daiki znalazł w moim pokoju był na tyle tragiczny, że nie pozwolił mi w spokoju umrzeć ze śmiechu. Nawet ja byłem w stu procentach heteroseksualnym mężczyzną. Chociaż w tym momencie Aominecchi myślał całkowicie inaczej.
- To nie tak jak... - zacząłem, ale w tym samym momencie chłopak dopadł mnie niczym jaguar swojej antylopy, łapiąc za ramiona. Delikatnie mną potrząsnął, przez co przestraszyłem się, że chce mi pomóc wypaść z okna. W końcu przebywał w domu skażonym obecnością moich sióstr, mógł się zarazić wszechobecną głupotą. Tylko ja, jako najlepsza istota na tym całym ziemskim padole, byłem na to całkowicie odporny.
- Nie musisz niczego tłumaczyć, dobrze cię rozumiem. To co? Może miałbyś się ochotę jutro spotkać? Fajnie byłoby utrzymać tą znajomość.
Gdyby nie to, że Aominecchi nadal trzymał mnie za ramiona, wbiegłbym w ścianę tak, żeby zabolało. Wszystko po to, aby się obudzić i uwierzyć, że ta cała sytuacja była tylko jakimś głupim snem. Przecież cały mój cholerny światopogląd legł właśnie w gruzach! Przyjaźniłem się z biseksualnym (prawdopodobnie, kto go tam wie) facetem, borze szumiący... Czemu nie mogłeś mi dać jakichś normalnych znajomych, którzy przynajmniej nie niszczyliby mi mózgu swoimi pseudo genialnymi przemyśleniami nad istotą zakazanych, męskich pośladów?!
Przełknąłem głośno ślinę uświadamiając sobie, że mój zawias trwa już zbyt długo, a Aominecchi patrzy na mnie z pewnym zawodem w oczach. Zachichotałem wręcz kokieteryjnie, niczym jakaś dama na balu podrywana kiepskimi żartami księcia. Czy coś.
- Właściwie to ta... czemu nie... - wymamrotałem. My mind's tellin' me noo... But my body.... my body's tellin' me yees!
A tak serio to sam nie wiedziałem, dlaczego się zgodziłem. Może to ten smutek ledwo dostrzegalny w ciemnych oczach chłopaka... A MOŻE TO JEGO SCHAUMA!
Polecam, Kise Ryota. I nie, wcale mi nie zapłacili za zrobienie reklamy.
- Serio? Wpadnę po ciebie jutro o tej samej co dzisiaj! - po tych słowach pierwszy raz od milionów lat zobaczyłem u Aominecchiego uśmiech. Naprawdę! Szczery wyszczerz przywodzący na myśl dziecko z downem, ale jednak. Nie każdy potrafił się uśmiechać niczym ładne panie z reklam pasty Colgate, więc liczy się sama chęć i gest. Aż się prawie wzruszyłem. Prawie.
- Oookej - odpowiedziałem, nie wiedząc czego się spodziewać po chłopaku. To co, teraz buzi, macanko i do widzenia, dziękuję dobranoc? Chyba podziękuję, nie skorzystam.
Mimo moich dziwnych przypuszczeń, Aominecchi całkiem normalnie podniósł rękę w pożegnalnym geście i ewakuował się do wyjścia... po drodze chyba obijając o stojący na środku schodów toster, który położyły tam moje siostry abym się zabił któregoś ranka. Od zawsze wiedziałem, że mnie bardzo kochają. Ale dlaczego akurat biedny toster?! W czym on zawinił?
Usłyszałem jeszcze cichy łomot i soczyste "kurwa" wypowiedziane przez Daikiego, a następnie trzaśnięcie drzwiami. A może jednak jest nadzieja dla jego i tak już spaczonego mózgu? I stanie się normalny?
Tak właściwie, to się u mnie nasiedział. Całe, zawrotne dziesięć minut. Chyba za bardzo podjarał się wyobrażeniem mojego pięknego tyłka w damskiej bieliźnie i musiał pójść pofapać. Proszę, mózgu, nie obrazuj mi tego. Nic złego nie zrobiłem, żebyś mnie tak karał.
Zaczynałem się bać jutra, naprawdę. Dzisiaj niewinne pogaduszki, a potem chęć pokazania mi małych kotków w piwnicy...
Do mojego pokoju wślizgnęły się dwie blond żmije i spojrzały na moją zapewne zbolałą twarz z uroczymi uśmiechami wręcz przyklejonymi do twarzy. Fu, dlaczego od razu skojarzyło mi się to z horrorem?
Miałem ochotę rzucić się na nie i walczyć na gołe klaty (bo nie myślcie sobie, że mają jakiekolwiek cycki) o własną godność. Gdybym urwał im głowy zapewne sam prezydent padłby przede mną na kolana i dziękował za zasługi dla państwa.
- I jak? Aomine przestraszył się twoich seksualnych odchyleń? - zapytała Reiko, przekrzywiając głowę delikatnie w bok. Miałem ochotę rzucić w nią wibratorem, bo pewnie i tak była to jej własność.
- Nie, nie przestraszył się - burknąłem w odpowiedzi nie tłumacząc niczego więcej, bo i niezbyt miałem ochotę na ponowne przeżywanie poprzedniej sytuacji. Za duża trauma, bałbym się, że skończę w psychiatryku zamknięty gdzieś na końcu budynku, w izolatce. A w dodatku owinięty kaftanem.
- Przecież stąd wyszedł dość szybko. Nie baw się z nami w pierdolenie kota w ogon - Shuko zmrużyła swoje złote oczy zapewne starając się wyczuć, czy kłamię, czy nie. Zawsze tak robiła i myślała, że to zwiększy jej wątpliwy poziom inteligencji... No blondynka!
- Umówiliśmy się na jutro - rzuciłem dość wymijająco, żeby się tylko odczepiły.
I słowo ciałem się stało...
To znaczy spojrzały na siebie, jednocześnie roztaczając dookoła aurę ogólnego wkurwu i niezadowolenia.
- Jak mogłeś?! To my tu chronimy tyłek naszego ukochanego, młodszego braciszka, a ty nam się odwdzięczasz umawiając się z jakimś murzyńskim penisem?! - wyrzuciła niemal na jednym wdechu Reiko, a następnie wraz z drugą żmiją wybyła z mojego pokoju, trzaskając drzwiami. Nasz dialog był taki fascynujący i długi...
Oho, przez mój pokój przeszło rozwścieczone blond tornado. Zaraz jej włosy zamienią się w węże i będzie zamieniała ludzi w kamień samym wściekłym, jadowitym spojrzeniem, joł.
A ja... Nawet nie zdążyłem wyjaśnić, że skoro jestem modelem wcale nie oznacza, że jestem gejem...
Życie pięknych ludzi jest ciężkie.  

Mój brat jest gejem!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz