ROZDZIAŁ 2

3.5K 360 144
                                    

Ha! Mam cię! Co prawda to nie do końca to, co chciałam osiągnąć, a zdobycie jednoznacznego dowodu będzie wymagało nie lada finezji, ale klientce powinno wystarczyć. Klub ze striptizem – zero kreatywności – jak już wspominałam. Gdzie się podziali inteligentni mężczyźni, błyskotliwi... Ale czego można oczekiwać po świni, która zdradza żonę i nie postara się nawet, aby to porządnie ukryć?

Jak bardzo głupie myślicie, że jesteśmy?

- Jak zamierzasz to zrobić? – podpytuje Keira, sprowadzając mnie tym samym do rzeczywistości. Jak co tydzień, wpadła do mnie na rytualną kawę i plotki. Moja przyjaciółka jest pielęgniarką w pobliskim szpitalu, odwiedza mnie więc zawsze, gdy pracuje na drugą zmianę.

- Jeszcze nie wiem. Jasne jest, że nikt nie wpuści mnie tam z ogromnym aparatem fotograficznym przewieszonym przez ramię. Samo nawet wejście może stanowić niemałe wyzwanie. Postoję może pod klubem i zaczekam, aż wymknie się z jakąś panienką. Albo pstryknę mu kilka zdjęć telefonem. Obmyślę to na miejscu. Ważne jest to, żeby zamknąć sprawę dziś wieczorem. Nie zamierzam tracić na to więcej czasu.

- Podziwiam cię – mówi Keira popijając kawę. – Jesteś nieustraszona. Już to, że prowadzisz to biuro całkiem sama, jest imponujące, ale to jak rozwiązujesz te sprawy... zawsze wpadniesz na jakiś genialny pomysł. Ja jestem typowym pracownikiem niższego szczebla: stałe godziny, stałe miejsce, stała pensja...

- Cóż, taka już jestem. Lubię pracę na własny rachunek.

Lata praktyki nauczyły mnie, że jeśli umiesz dobrze liczyć, to licz na siebie.

- Wiem. Właśnie za to, tak cię polubiłam.

Poznałyśmy się z Keirą dwa lata temu, a właściwie to była moją pierwszą klientką. Znalazła mnie po tym, gdy odkryła, że jej brat wmieszał się w jakieś ciemne interesy. Chciała wiedzieć, jak bardzo niebezpieczni są ludzie, z którymi współpracuje i czy grozi mu jakieś niebezpieczeństwo. W istocie groziło. Zadał się z niezłymi szujami: haracze, podpalenia, porwania na zlecenie. Na szczęście, dzięki szybkiej reakcji Keiry, zdołałyśmy go z tego wyplątać. Od tej pory zaczęła odwiedzać mnie regularnie, najpierw w ramach podziękowania, ale z czasem okazało się, że lubimy swoje towarzystwo. I tak już zostało.

- Halo, ziemia do Zoe! – krzyczy moja przyjaciółka, machając mi ręką przed oczami. – Jesteś ze mną?

- Tak, jestem. Zamyśliłam się – odpowiadam błyskawicznie.

- Tylko pamiętaj, żeby na siebie uważać! – ciągnie dalej Keira. Jej kolejna cecha: wprost uwielbiała mi matkować.

- Będę, obiecuję – uspokajam ją.

***

Dwie godziny później, cała wystrojona, stoję w kolejce przed nocnym klubem "Kittens" w Prairieville, pół godziny drogi od Baton Rouge. Nie ma co, ma facet gust... Klientela przepychająca się obok mnie pozostawia wiele do życzenia. W większości sami mężczyźni, ale zauważam też kilka kobiet. Raczej tu nie pracują, inaczej korzystałyby z tylnego wejścia dla personelu – przynajmniej tak przypuszczam – muszą więc dotrzymywać towarzystwa swoim chłopakom.

Pomimo styczniowego chłodu, mam na sobie krótką, kobaltową mini i botki. W moim zawodzie posiadanie kilku sukienek na różne okazje jest wręcz obowiązkowe. Co prawda niecodziennie odwiedzam lokale tego typu, ale na tyle często, że posiadanie odpowiedniej garderoby ułatwia mi życie.

Kolejka się zmniejsza, jeszcze kilka minut i będę w środku. Oby ochroniarz był wyrozumiały i nie robił większych problemów. Na wszelki wypadek przygotowałam kilka dodatkowych banknotów – nigdy nic nie wiadomo.

Nigdy Bardziej Gorzki - Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz