Pogrzebana

2.8K 340 103
                                    

Klnąc na wszystkich świętych usiłowałam jak najdelikatniej usunąć zablokowaną kartkę z kasety kopiarki. Niestety nie wychodziło mi to najlepiej, papier nawet nie drgnął, a ja uderzyłam się w łokieć. Wiedziałam, że tego dnia los nastawił się przeciwko mnie. Wcześniej prawie spóźniłam się do pracy przez ogromny korek na głównej ulicy, a teraz to. Ta kopiarka po prostu zrobiła to specjalnie.

Wyprostowałam się, podpierając pod boki. Odetchnęłam głęboko, przymykając powieki, żeby się uspokoić. Tata zawsze powtarzał, że złością niczego nie załatwię, dlatego potrzebowałam chwili, by zebrać myśli.

Przy drugim podejściu, udało mi się wyrwać pół kartki, co tylko jeszcze bardziej mnie rozwścieczyło.

- No nie wierzę! – warknęłam, zgniatając papier i wrzucając do kosza, stojącego obok. Kiedy się odwróciłam, zauważyłam zaskoczonego Adama, stojącego w drzwiach. Przyglądał mi się chwilę, lecz nie odezwał się nawet słowem. – Co? – burknęłam.

Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Wciąż czułam się zdradzona po tym, jak podczas naszej ostatniej wspólnej nocy nakryłam go na myszkowaniu w moich dokumentach. Żmija, wykorzystał fakt, że ze sobą sypialiśmy, by zdobyć moje notatki i ukraść mój awans. A ten perfidny rasista Thomas, przyjął go z otwartymi ramionami! I na nic zdało się tłumaczenie, że Adam nie zrobił kompletnie nic, by zasłużyć na uznanie. Wiecznie się spóźniał i często wychodził wcześniej, a od roku nie miał żadnej większej sprawy.

To ja powinnam dostać ten awans. Codziennie przychodziłam do pracy pierwsza i wychodziłam ostatnia, trzy miesiące z rzędu byłam „pracownikiem miesiąca" i uczestniczyłam we wszystkich kursach, które organizowała Firma. I co za to dostałam?

„Przykro mi, Charlie, może następnym razem."

Adam otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie zrezygnował z tego pomysłu i odszedł.

Odprowadziłam go wzrokiem po czym uderzyłam otwartą dłonią w pokrywę kopiarki.

W momencie, w którym to zrobiłam, usłyszałam głośny huk i poczułam jak podłoga się trzęsie. W ułamku sekundy straciłam grunt pod nogami, a sufit i ściany zapadły się. Nie zdążyłam nawet dostrzec momentu, w którym to się wydarzyło. Wszystko działo się tak szybko.

Krzyknęłam krótko, nim zabrakło mi tchu.

~*~

Ocucił mnie duszący kaszel.

Dookoła było bardzo ciemno, ale nie potrzebowałam światła by zorientować się, co się stało. Kiedy tylko to do mnie dotarło, wpadłam w panikę. Zaczęłam krzyczeć i błagać o pomoc, mając nadzieję, że ktoś mnie usłyszy. Musieli mnie usłyszeć! Nie chciałam zginąć w ten sposób!

Wyciągając przed siebie dłonie zrozumiałam, że cudem uniknęłam natychmiastowej śmierci. Na odległość ramion zawisł nade mną fragment ściany.

Jeszcze nigdy nie czułam takiego strachu. Byłam przerażona i było to niemal paraliżujące. Sztywnymi palcami dotykałam zimnego kamienia, modląc się do wszystkich znanych mi bogów, aby podtrzymująca go siła nie zmalała.

Panika wzrastała, czułam ją w brzuchu i płucach. Rozlewała się po całym ciele, przeszywając je dreszczami. Oddychałam płytko i nierówno, błagając, by ktoś mnie uratował. Gardło bolało mnie od krzyku, dławiłam się własnymi łzami, ale nie przestawałam.

Pomiędzy oddechami, dotarł do mnie dźwięk zbliżających się syren strażackich wozów. Nadzieja na ratunek wybuchła nowymi pokładami siły. Wrzeszcząc z całych sił, oczekiwałam pomocy.

PogrzebanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz