Dziewięć

6.6K 567 129
                                    

Jak Wam minął Sylwester? x

– No, to już ostatnie...

Westchnąłem ciężko, ucinając zębami taśmę, którą dokleiłem do pudełka z płytami. Podnosząc je ostrożnie, żeby nic w środku mi się tam nie zbiło, ruszyłem do wieży z innych kartonów i ułożyłem je na samym szczycie.

– Cholera, dużo tego wyszło – zakładając ręce przed sobą, spojrzałem na stertę moich spakowanych w podpisane kartony rzeczy, która zajmowała całe przejście po lewej stronie łóżka. Nie było szans, żeby się przecisnąć do szafki nocnej, by coś wyciągnąć z szuflady. I chociaż to nie był już mój problem, zrobiło mi się trochę głupio. W końcu przeze mnie mój kumpel będzie miał małe utrudnienia.

– Spokojna głowa, po pijaku nie będę się koło nich kręcił – Zayn skinął głową na wieżę, cały czas stojąc w drzwiach sypialni z rękami w kieszeniach.

Wprawdzie wcześniej zaoferował mi pomoc w pakowaniu, ale jakoś nie chciałem, żeby mi grzebał w rzeczach. W końcu to segregowanie było moim rozliczeniem z przeszłością. Całe moje życie podzielone na trzy grupy: co zabieram, co zostawiam Zaynowi i co wyrzucam. To nie było zbyt przyjemne zajęcie, ale musiałem to zrobić. Chociażby dla oczyszczenia.

Wszystko, co kojarzyło mi się z Penny trafiło, rzecz jasna, do ostatniego. W końcu to przed nią uciekałem. A skoro chciałem zacząć w Stanach od nowa, nie mogłem się roztrząsać nad żadną pierdołą, która by mi o niej przypominała. To oczywiście nie było łatwe. Mieliśmy dużo wspólnych pamiątek, w końcu znaliśmy się od dziecka. Znalazło się też parę prezentów, które podarowała mi na różne okoliczności. Ze wszystkim musiałem się jednak pożegnać. Bo naprawdę nie chciałem, żeby przeszłość dopadła mnie w nowym miejscu.

Ale nawet pomimo wielkiego pudła do wyrzucenia, zostało mi wiele rzeczy, które chciałem zabrać ze sobą. Głównie kolekcje książek, płyt, filmów, gitarę i różne inne pierdoły, które nazbierały mi się w mieszkaniu przez te wszystkie lata. Oczywiście większość z nich nie była mi niezbędna. Chciałem się tam jednak poczuć jak u siebie. Pomimo ucieczki, pragnąłem mieć jakąś kotwicę, dzięki której nie byłbym tam całkiem obcy. A co innego mogłoby mi pomóc jak nie ulubiona muzyka, czy lektura?

Niestety, nie mogłem zabrać tych rzeczy od razu. Było ich za dużo, a w samolocie był limit bagażu. Ze sobą brałem więc jedynie najpotrzebniejsze rzeczy, żeby nie żebrać u siostry Louisa. I tak byłem jej wdzięczny, że zechciała mi wynająć pokój w swoim mieszkanku za marne grosze, które zresztą i tak zarobię u niej, dopóki nie zarobię na coś swojego. Zwłaszcza, że sama miała na głowie teraz przygotowania do ślubu przyrodniej siostry, jako jedna z druhen. Tak, Louis pochodził z mega wielkiej rodziny, miał chyba z sześć sióstr i jednego brata. Kiedy opowiadał mi o tych relacjach, kompletnie się pogubiłem i szczerze... nie pamiętałem nawet imienia tej, u której miałem mieszkać. Już samo to było żałosne z mojej strony, wolałem jej się więc nie narażać chęcią pożyczenia chociażby ręcznika. Te pudła Zayn miał mi więc dosłać dopiero później. Z racji tego, że odstąpiłem mu mieszkanie po tym jak jego dziewczyna po zerwaniu wywaliła go z ich domu.

– Zresztą to tylko tydzień, jakoś dam sobie z tym radę – rzucił tylko, jakby bagatelizował fakt, że będzie mieszkał jakiś czas z wieżą pudeł. Bo właśnie tak się umówiliśmy. Ja się tam jako tako-urządzam, daję mu znać i wtedy on wszystko wysyła.

– Pamiętaj, że jak nie wystarczy kasy to...

– Daj spokój, stówkę czy dwie zawsze mogę dorzucić – urwał moją wypowiedź machnięciem ręki. Chciałem mu powiedzieć, że ewentualnie doślę mu kasę na przesyłkę, chociaż i tak zostawiłem mu już niemałą sumkę, ale nie pozwolił mi dojść do słowa. Zanim otworzyłem z powrotem usta, odezwał się znowu. – Udostępniłeś mi mieszkanie, mam u ciebie wielki dług wdzięczności – uśmiechnął się w moją stronę. Odwzajemniłem gest, zupełnie automatycznie, ale byłem pewny, że wyszedł z tego tylko niewyraźny grymas.

Pomylony narzeczony 2 || HS (w trakcie poprawy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz