^^^ 5 ^^^

61 6 2
                                        

Chciałam jak najszybciej podejść do przyjaciòłki i uprzedzić o dziwactwie tego chłopaka lecz nie zdążyłam, bo sędzia dmuchnął w gwizdek rozpoczynając grę. Przeciwnicy zadziwiająco szybko ruszyli do ataku i zaraz przechwycili piłkę. Zanim zorientowałam się co się stało strzelili nam pierwszego gola. Tłum wiwatował, widocznie wszyscy byli przeciw nam. Lecz zazwyczaj obywatele tego miasteczka stawali za tymi, których znali. A tego kolesia widzieli raczej pierwszy raz w życiu.
Coś nie grało, tak jak powinno. Szanse na wygraną z nimi zmalały do zera. Poruszali się jak pantery, nigdy wcześniej nie widziałam tak nadnaturalnego chodu. To musiało mieć coś wspólnego z magią. Tego byłam dość pewna, aby bardziej przyjrzeć się przeciwnej drużynie pod kątem moich wyobrażeń na temat magii. Wyglądali na naprawdę zwyczajnych kolesiów zarywających do każdej ładnej napotkanej dziewczyny. Każdy z nich był dobrze zbudowany i umięśniony. Troje z całej czwórki było nawet przystojnych. Szli na swoją część boiska bardzo powoli i dostojnie. W pewnym momencie jeden z nich przystaną i spojrzał gdzieś na trybuny. Podążyłam za jego spojrzeniem i wszystkie sny wróciły z całą mocą niczym nagły, zimny prysznic. Na ławce w pierwszym rzędzie siedział ten sam chłopak, który śnił mi się od dawna.

 Na ławce w pierwszym rzędzie siedział ten sam chłopak, który śnił mi się od dawna

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Rozglądał się dokoła tak, jak to mają w zwyczaju władcy. Biła od niego energia, lecz inna niż od jego kumpli. Była znacznie mocniejsza. Patrzył on na swoją    rzyglądam mu się z pod zmrużonych powiek. Ma on na sobie czarną koszulę z rozchylonym kołnierzykiem. Przewierca mnie swoim spojrzeniem i nagle od samego czubka nosa przez całe moje ciało przechodzi dreszcz. Nie było to nic wielkiego ale poczułam, że jednak to coś próbuje mną zawładnąć. Dookoła mnie powietrze robiło się coraz gęstsze i cieplejsze. Powoli zaczęłam stawiać krok po kroku w jego stronę. Umiał maskować swoje uczucia lecz tylko z grubsza. Dla mnie wystarczy ułamek sekundy jego nieuwagi aby ocenić jego osobowość. Coraz pewniej stawiam kroki, a on coraz energiczniej ruszał nadgarstkami i palcami. Zauważyłam, że z każdym ruchem jego ręki zgrane jest powietrzem wokół mnie.

-Co ty robisz?- zapytałam. A on popatrzył na mnie zdezorientowanym wzrokiem. Widocznie bardzo go zbiłam z tropu, bo dopiero po chwili ogarną się i otworzył usta.

-Nie jesteś taka jak inni- teraz ja się zgubiłam.

-W jakim sensie?- zapytałam.

-Nie zaatakowałaś mnie- zmarszyczylam brwi. To nie była pomocna wskazówka. Chociaż z drugiej strony jest- jest jakaś walka pomiędzy magikami.

-A niby dlaczego miałabym cię zaatakować? Poza tym twoi kumple są jacyś dziwni- podsumowałam nie wierząc w to, że mogłabym mu coś zrobić. Chociaż nie czułam się pewnie, bo cały czas przypominał mi się własny sen. Jakie ma znaczenie? Czy to rodzaj przepowiedni?Popatrzył się na mnie podejrzliwie.

-Kim jesteś?

Miałam mu odpowiedzieć ale coś mi mówiło, że to nie jest poprawna odpowiedz. Starałam się zachować profesjonalną twarz, jak bym była w odpowiednim miejscu o właściwym czasie.

-Nie masz na myśli jak się nazywam. Prawda?- zakpiłam zadając glupi pytanie. Popatrzył na mnie z zaintrygowaniem.

-Masz dobry instynkt. Korzystaj z niego dobrze i tak, nie miałem na myśli jak się nazywasz. Chociaż miło byłoby znać je- uśmiechną się do mnie zalotnie.

"Ja nie mogę, on ze mną flirtuje!!! Ale co ze snem?!"- walczyłam sama ze sobą w myślach. Nikt nigdy wcześniej ze mną nie flirtował. Dopiero ostatnio wyładniałam, przynajmniej tak twierdzi Mel. Ale żeby on teraz flirtował, kiedy nie mam do tego głowy?!

-No nie wiem, nie wiem. Jakąś godzinę temu myślałam, że jestem zwykłym...- nawet nie wiem kim jestem, bo nikt mi nie powiedział, wiec szybko zmieniłam koncepcje wyppwiedzi- Jednorożcem- może w ten sposób uzyzkam jakies odpowiedzi- Anabeth jestem- podałam mu rękę. W momencie uścisku poczułam, jakby pare voltow mnie kopnęło, a jego tęczówki błysnęłu złotem. Szybko puściliśmy ręce.

- Co się właśnie stało?-zapytałam.

- Nie wiem- odpowiedział mysląc intensywnie i trąc swoją rękę- Kim jesteś?- zapytał ponownie.

No i co ja mam niby odpowiedzieć skoro sama nie wiem?- zebrałam wszystkie fakty jakie znałam- Jeszcze mnie spotkasz. Wtedy powinno być już wszystko jasne. Jak narazie sama staram się znaleźć odpowiedź na pytanie kim jestem.

Patrzył na mnie próbując odgadnąć co ja miałam na myśli- Masz naprawdę niezłe gadanie- odezwał się w końcu- Ale rozumiem, ze każdy m swoje sekrety. Szanuję to.

-Dziękuję. A jak się nazywasz?

-Jake- obserwował mnie i zmarszczył czoło tworząc jedna prostą linię przez całą szerokość- Masz wyjątkowo silną magię w sobie. Bije od Ciebie dużo pozytywnej energii, jeżeli czujesz się bezpieczna- Nie mogłam uwierzyć w to co mówi. Wydawał mi się potężny, wręcz nie do pokonania i on mówił mi, że jestem silna. No, nie źle. Powiedział, że mam silną energię w sobie. Coraz bardziej wszystko mi się gmatwało.

-Skąd to wiesz?- Jeżeli nawet ja tego nie wiem- palnęłam zagubiona. A on uśmiechną się znacząco. Zgłupiałam całkowicie.

-Każdy kto jest obdarowany mocą potrafi to wyczuć. A największą uwagę zwraca się na osoby silniejsze od siebie- odpowiedział patrząc mi się prosto w oczy.

Wyczuwałam w nim coś intrygującego. Ale nie było to coś w całości dobrego ani złego, po prostu innego. Poczułam ruch za sobą i odwróciłam się automatycznie, gdy piłka miała mnie walnąć prosto w twarz. Mój czysty nawyk ocalił mnie przed porażką. Po odbiciu piłki głową rozejrzałam się po boisku. Mel patrzyła na mnie z iskierkami złośliwości w oczach. Była też szczęśliwa z tego powodu, że w końcu, ktoś się mną zainteresował. Zazwyczaj to ja przyjmowałam taką postawę, jaką ona teraz- obserwatora. Czułam też wtedy lekką zazdrość, gdy ona flirtowała z innymi chłopakami. Posłałam jej udawany nic nie rozumiejący uśmieszek w stylu 'o co ci chodzi', pokreciłam głową na boki i zwróciłam się do Jake.

- Przepraszam ale muszę wracać do gry.

- Nie ma za co przepraszać- odpowiedział z uśmiechem i przygryzł usta- To ja też zagram- moje brwi podjechały do góry ze zdziwienia- Ale przecież w obu drużynach są już pełne składy- a on tylko kiwnął głową na jednego z graczy przeciwnej drużyny i wskazał na ławkę a ten automatycznie wypełnił jego plecenie.

- To idziemy? - zapytał, a ja wciąż patrzyłam się na niego. Nie wiem co myśleć o sytuacji, której właśnie byłam świadkiem. Kto normalny wykonuje rozkazy, jak automat?! Jedno wiem na pewno- nie była ona normalna. Przytaknęłam głową odwracając wzrok od 'księcia wszechmocnego'.

------------------------------------------------------------------------------

Wiem, że mało osób czyta ale każda opinia się dla mnie liczy. Nawet jeżeli to czytacie i wam się to nie podoba to napiszcie co dokładnie jest totalnie denne i wam nie odpowiada. Wiem, pozytywne myślenie. :P Hej, chcę się poprawić.
Ale jeżeli strasznie wam się to podoba to kmińcie co może być dalej, gwiazdkujcie i piszcie komentarze :D

A więc do zo

-Magdalen

Wybrana Naturii ✏Where stories live. Discover now