Wyprostowałem się wreszcie, po czym zebrałem włosy z jej czoła. To wyjście nie było takim złym pomysłem, przekonywałem się w myślach. Zobaczysz, że będzie dobrze i że nie będziesz żałować.

           Bzdura. Żałowałem zaproszenia Scarlett na imprezę, od kiedy tylko zobaczyłem ją w sukience: wystrojoną i rozpromienioną. Już wtedy wiedziałem, że powinna pójść z kimś innym.

           — Naprawdę jest okay. — Pokręciłem głową, próbując odwzajemnić jej uśmiech. — To pewnie wina hałasu, muszę tylko odsapnąć.

           Kolejna bzdura. Już dawno zdążyłem odsapnąć i dziewczyna też zapewne zdawała sobie z tego sprawę. Mimo to przyjęła wymówkę i, gdy pogłaskałem ją po policzku, spróbowała rozładować atmosferę.

           — Wdech i wydech. Wdech i wydech, i spokojnie. — Uśmiechnęła się szerzej. — No, chyba że się denerwujesz.

           — Nie, nie denerwuję się. — Znowu pokręciłem głową. Następne kłamstwo. Cholera, szło mi to ostatnio coraz łatwiej. Chyba zacząłem nabierać wprawy za sprawą notorycznego wykręcania się i zbywania innych.

           Niestety, tamtej nocy, choć bardzo chciałem, nie zdołałem oszukać samego siebie. W głębi ducha tęskniłem za tym, co robili pozostali, czym — z całą pewnością — zajmował się mój były przyjaciel.

           Na myśl o dupku, który wcale nie próżnował, zacisnąłem dłoń w pięść. Gardziłem nim i jednocześnie mu zazdrościłem, dlatego siedząc obok Scarlett wmawiałem sobie, że tak naprawdę niczym się nie różniłem. Przecież obaj spędzaliśmy czas w towarzystwie naszych szkolnych koleżanek.

           Chciałem to sobie wtedy udowodnić, więc przybliżyłem się do dziewczyny, nadal głaszcząc jej policzek. Gdy okazałem jej odrobinę większe zainteresowanie, od razu bardziej się rozpromieniła. Przypuszczam, że musiała liczyć na przynajmniej kilka romantycznych chwil w trakcie tamtego nieudanego wyjścia.

           — Co ty kombinujesz? — Uniosła brwi w lekkim rozbawieniu, kiedy pogładziłem linię jej żuchwy, a potem kark.

           — Sam chciałbym wiedzieć. — Znowu wysiliłem się na uśmiech.

           Patrzyłem jej w oczy i czułem, że chyba tak po prostu trzeba. Że tak wyglądała kolej rzeczy, że całując Scarlett, odhaczę kolejny punkt w liście rzeczy do zrobienia w dniu balu. Że wtedy moje życie stanie się takie, jak życie reszty osób. Że coś w nim wróci do normy.

           Wyjątkowo naiwne, ale ludzie w wieku osiemnastu lat bywają naiwni i nazbyt często snują marzenia, nie mające zbyt wiele wspólnego z codziennością.

           Odrzucając od siebie to, co podpowiadał mi zdrowy rozsądek, zmniejszyłem odległość między nami i przytknąłem usta do ust dziewczyny.

           Nic nagle nie wróciło do normy. Pocałowałem ją, a kiedy oddała pocałunek, wplotłem palce w jej włosy i nieco go pogłębiłem. I nadal usiłowałem się oszukiwać, choć daremnie. Moje ruchy były dość mechaniczne; nie zwracałem zbytniej uwagi na swoją partnerkę. Nawet gdy Scarlett zarzuciła mi ręce na szyję, ja dalej myślałem o czym innym.

           Nie miała w sobie cech, które jakkolwiek mnie interesowały, nie była w moim typie. Zresztą nawet gdyby zmieniła wygląd, dalej nie odnalazłbym w niej tego, czego szukałem. Po prostu jej o tym nie wspomniałem ani nie przerwałem, kiedy przełożyła nogę przez moje udo. Ba, sam posadziłem ją na swoich kolanach, żebyśmy jakby nigdy nic kontynuowali tamten dziwny wieczór.

           Scarlett nie mogła podejrzewać, że po powrocie do własnych domów więcej nie zamienimy żadnego słowa. Ja natomiast nie podejrzewałem, w jakie faktycznie wdepnąłem bagno.

           Rzeczywistość była bowiem brutalna. Wszystkie cechy, jakich nie znajdowałem w swojej szkolnej koleżance, miała w sobie tylko jedna znana mi dziewczyna — ta, która czekała na mnie u szczytu schodów rodzinnego domu.

           Wiatr raz jeszcze poruszył koroną Angel Oak, a mi znów coś ścisnęło żołądek.

           Naprawdę nie chciałem do niej niczego poczuć.


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Dzień dobry!

Chociaż pisałam ten tekst jeszcze w 2016 roku, a sam pomysł powstał, oj, chyba z piętnaście lat temu, postanowiłam nadać mu nowe życie. Co zostało z tamtej starej wersji? Cóż, tak naprawdę niewiele poza motywem przewodnim i częścią wydarzeń.

Niemniej, życzę przyjemnej lektury i do następnego. :)

 xx

A. I jeśli macie ochotę, zapraszam do playlisty:

https://open.spotify.com/playlist/3b6Bdr6Tb96rXodlNC1tnl

Dwa kroki pod sercemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz