Rozdział 1

1.2K 133 20
                                    

Trzy dni po śmierci mojej przyjaciółki, był jej pogrzeb na którym byłam ja, Anita, Natalia, Sky, Ula i towarzyszył mi także mój chłopak Eyeless Jack.

Wszystkie bardzo przeżywałyśmy smierć naszej przyjaciółki. Po tym wydarzeniu poprzysiągłam sobie zemstę.

-Zabiję tych którzy maczali w tym swoje brudne palce.-Lili

-Lili spokojnie....będzie dobrze.-przytulił mnie Jack ocierając moje łzy

-Jak mam być spokojna. Skoro mordercy Moniki dalej żyją.-Lili

Podeszły do nas moje koleżanki które tak samo jak ja płakały.

-Lili i co teraz będzie?-Anita

-Zabiję tych którzy to zrobili.-powiedziałam wyrywając się z uścisku Jacka

-Możemy jakoś pomóc?-Sky

-Nie. To sprawa osobista.-Lili

-Napewno?-Natalia

-Tak. Wy nic nie róbcie bo mogą padać na was podejrzenia. Więc załatwią to zawodowcy.-odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy

-My już pójdziemy. Złożyć kondolencje jej rodzicom.-Ula

-To pa.-Lili i Jack

-Pa Lili.-odpowiedziały wszystkie

Po rozmowie udaliśmy się każdy w swoją stronę. Ja i Jack wróciliśmy do Villy Creepypast.

Wchodząc do środka nigdzie nie było Jeffa uciekającego przed Jane.

-Jest tu kto???-powiedział Jack w głuchy korytarz

Nagle pojawił się mój kochany brat Toby. Podszedł do mnie i mocno przytulił.

-W porządku Lili?-zapytał z troskliwym spojrzeniem

-Jest dobrze.-Lili

-Masz jakiś plan?-zapytał Jack

-Jaki plan??? Plan czego???-zapytał Toby odklejając mnie od siebie i trzymając za ramiona

-Wyjaśnię wszystko po kolacji. -Lili

-A i jeszcze jedno Lili. Slendi mówił mi abyś przyszła do jego gabinetu.-Toby

-Dobrze.

W pokoju papy (chodzi o Slendiego)

Zapukałam do drzwi.

-Proszę.

-Chciałeś mnie widzieć.

-Tak. Bo widzisz wiem co przeżyłaś. Wiedz że zawsze możesz liczyć na nas i nasze wsparcie.

-Rozumiem.

-Idź do pokoju i odpocznij za godzinę będzie kolacja.

-Dobrze. Do widzenia papa.

-Do widzenia moje dziecko.

Wyszłam z gabinetu papy a za drzwiami czekał na mnie Jack.

-Jak po wizycie u Slendera?-zapytał

-Wporządku.(ziew.....)

-Ktoś tu jest zmęczony......

-Nieprawda.

-Nie kłam kotku.-podszedł do mnie bliżej Jack i objął w talii przybijając do ściany

-Jack co ty....-chłopak zrobił chytry uśmiech pod tą maską wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju.

W pokoju
Jack położył mnie na łożku. Ja usadowiłam się do pozycji siedzącej i patrzyłam co robi Jack. Podszedł do szafy i przebierał moje ubrania.
-Jack nie grzeb w mojej szafie.

-Chwila czegoś szukam...i ....jest mam.

-Co masz?

Chłopak odwrócił się a w rękach trzymał moją sukienkę którą dostałam na urodziny.

-Masz to założyć. I jeszcze to.-podał mi sukienkę i niebieską maskę taką co ma Jack.

-No dobrze tylko się odwróć.

-Ok.

Zaczęłam ściagać czarną bluzkę i spodnie. Zakładając sukienkę czułam czyjś wzrok na sobie. Potem czułam czyjeś dłonie trzymające mnie w talii.

-Pomóc ci....-zapytał

-Mówiłam ci abyś nie podglądał.

-No skarbie nic nie poradzę że mam do ciebie taką słabość.

-Wiem. Ale chwilami muszę mieć prywatność.

-Rozumiem ciebie skarbie a teraz daj zasunę ci.

-Ok.-odgarnęłam włosy Jack zasunął mi sukienkę i zaczął całować mnie po szyi tam gdzie była odsłonięta

-Jack powinniśmy już iść bo zaraz ktoś tu przyjdzie.

-Nikt tu nie przyjdzie..-nagle do pokoju wbiegł Jeff-no nikt oprócz Jeffa.-dodał

-No cze.....oj przeszkadzam już wychodzę.

-Stój.-powiedziałam stanowczo a Jeff stanął-Mów o co chodzi?-zapytałam

-Kolacja!!!!-wykrzyczał i wybiegł z pokoju nim Jack rzucił w niego.....skalpelem....hmmm

-Jack....czemu rzucasz skalpelem?

-Są takie chwile kiedy nienawidzę jak Jeff mi pprzerywa.

-Nie denerwój się ty mój kochany.-pocałowałam go w policzek przez co złagodniał, zasłonił twarz i zeszliśmy na kolację

Przypominam o gwiazdkach.
Ta dam i przerwa kolejny rozdział już niedługo.
Wiem że dawno nie pisałam tej książki ale takie wydarzenia planuję związane ze świętami i zemstą Lili.
Zapraszam także do czytania mojej innej histori
,,Dream Scapes''

Moja prawdziwa historia cz.2 Zemsta Lilianny [Zakończone]Where stories live. Discover now