Epilog

1K 62 17
                                        

- Będę do ciebie dzwoniła. Codziennie- wyszeptała mi do ucha Megan, a ja przymknęłam oczy, nie pozwalając spłynąć niechcianym łzom. Nie mogłam zepsuć jej tego dnia. Byłyśmy na lotnisku i otaczali nas ludzie. Tego dnia miałyśmy się pożegnać. Moja najlepsza przyjaciółka wyjeżdżała do Waszyngtonu.

- Wiem przecież. Nie wytrzymasz beze mnie za długo- odpowiedziałam i poczułam, że rękaw mojej bluzki robi się mokry. Przegryzłam wargę i spojrzałam jej głęboko w oczy- Nie płacz kochanie.

- To jest niesprawiedliwe. Miałyśmy lecieć tam razem, zacząć studenckie życie i być szczęśliwe, a wszystko jest do dupy- rozpłakała się jeszcze bardziej, a ja pogładziłam ją po włosach.

- Przecież będę cię odwiedzała.

- Ale nie będziesz szczęśliwa- odrzekła, a ja odwróciłam wzrok.

- Masz się dzisiaj cieszyć. Uwalniasz się od tego cholernego miasta. Nie masz teraz płakać- powiedziałam i zaczęłam szybko mrugać, ponieważ w moich oczach zagościły łzy.

- Kocham cię Niki.

- Ja ciebie też Meggi- powiedziałam i przypomniało mi się kiedy pierwszy raz to powiedziałam.

Klasa druga gimnazjum, siłownia, godzina 17

- Dobrze ci idzie- mówiła do mnie Megan, a ja szybko przebierałam nogami po bieżni.

Blondynka robiła to samo obok mnie, choć oczywiście nie była w ogóle spocona. Ja za to czułam się całkowicie wyczerpana. Wiedziałam jednak do czego dążę i nie miałam zamiaru rezygnować. Pragnęłam być szczupła i pokazać Kate, że nie jestem ofiarą. Spojrzałam w dół na moje grube nogi i zacisnęłam zęby.

- Dam radę- powiedziałam, ścierając pot z czoła, a Meg uśmiechnęła się do mnie szeroko.

- Oczywiście, że dasz. Nawet nie wiesz ile masz w sobie siły.

- Dziękuję.

- Kocham cię Niki- zapewniła mnie moja najlepsza przyjaciółka.

- Ja ciebie też Meggi- odpowiedziałam.

W głowie przewijały mi się wspomnienia.

Klasa trzecia gimnazjum, pokój Megan, godzina 20

- Już prawie koniec- powiedziała dziewczyna, nakładając mi na usta pięknie pachnący błyszczyk.

- Za dużo tego. Czuję się jak jakiś plastik- mruknęłam, a ona westchnęła, odsuwając się ode mnie.

- Koniec- powiedziała z uśmiechem, odwracając mnie w stronę lustra, a ja oniemiałam. Czułam jakby twarz, którą widziałam w lustrze nie była moją. Wiedziałam oczywiście, że nadal nie jestem najszczuplejsza, pomimo że i tak schudłam ponad piętnaście kilo, ale moja twarz... była piękna.

- Kocham cię Meggi- powiedziałam do przyjaciółki, łapiąc ją za rękę.

- Też cię kocham Niki- odrzekła.

Klasa pierwsza liceum, impreza u Megan, godzina 23

- Musimy pogadać- powiedziała do mnie Meg, a ja odsunęłam się od jakiegoś napalonego gościa i spojrzałam na nią.

- Jestem teraz zajęta, jakbyś nie zauważyła- mruknęłam, wskazując na pół rozebranego chłopaka. Dziewczyna zabijała mnie spojrzeniem.- No dobra- westchnęłam, wstając.- Zaraz do ciebie wrócę- powiedziałam do chłopaka na odchodne, puszczając do niego oko.

It's just a game [H.S.]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant