Rozdział 1

16.5K 852 744
                                    

Lekcja eliksirów trwała już kilka minut. Wszyscy wyglądali na znużonych wykładem pana Slughorn, a najwidoczniej Harry nie był wyjątkiem. Cały wczorajszy dzień poświęcił treningom quidditch'a, a przy okazji przypomniał sobie o wypracowaniu na transmutacje. Ale przynajmniej miał jakiś powód by być zmęczonym, może nauczyciel będzie łaskawy? Znał pana Slughorn to nie był groźny człowiek, raczej spokojny i dość miły, a czasami nawet niezdarny. Postanowił nie myśleć na razie o lekcji i jego wzrok powędrował na swoich przyjaciół. Ron szeptał coś do Hermiony, zaś ona warczała do niego by przestał bo chce się skupić. Nie patrząc na ich lekkie co tygodniowe kłótnie wydają się naprawdę szczęśliwi w swoim towarzystwie. Uśmiechnął się lekko, po czym spojrzał na grupę Ślizgonów. Nie widział tam nic ciekawego, prócz nielubianych przez niego twarzy, ale chwila! Przejrzał jeszcze raz ich skład i zauważył, że brakuje tu jednej osoby, jednej wrednej fretki.

- Och, panie Malfoy ciesze się, że zaszczyciłeś nas swoją obecnością! - na słowa pana Slughorn odwrócił się w stronę drzwi i ujrzał brakującego Ślizgona.

- Ja też się cieszę - odchrząknął Malfoy po czym podszedł do swojej grupy odprowadzony wzrokiem nauczyciela, który najwyraźniej nie miał ochoty dopytywać się o powód spóźnienia.

Dziwne, chłopak, który zazwyczaj pała energią i szuka licznych sposobów by komuś dokuczyć nie raczy obdarzyć Harrego chociaż spojrzeniem? Nie, to już nie jest dziwne to jest podejrzane! Już od miesiąca chodzi taki przygaszony i wydaję się, że go unika. Tylko czasami powie coś obraźliwego w jego stronę i tyle. Będzie musiał porozmawiać o tym ze swoimi przyjaciółmi. I tak pochłonięty różnymi teoriami Harry nie zauważył, że pan Slughorn przestał wyjaśniać temat lekcji i teraz spogląda na niego.

- Harry czy mógłbyś powtórzyć?

Na dźwięk swojego imienia od razu wyrwał się z krainy myśli i spojrzał nieprzytomnie na nauczyciela.

- Em... - zaczął próbując przypomnieć sobie o czym była mowa, jednak zaraz się poddał. - Przepraszam, nie wiem.

-Czy ktoś może powtórzyć o czym mówiłem? - najwidoczniej pan Slughorn domyślił się o wielkim zaangażowaniu uczniów.

Spośród licznej grupy, zgłosiła się tylko Hermiona. Co wynika z tego, że albo nikt nie uważał, albo nikomu nie chciało się odpowiadać.

- Dobrze panno Granger - powiedział lekko zawiedziony aktywnością klasy.

- Opowiadał nam pan o różnych eliksirach, które spotkaliśmy w młodszych klasach. Na przykład teraz była mowa o Eliksirze Bujnego Owłosienia.

- Eliksir Bujnego Owłosienia?! - ożywił się nagle Ron. - Taki to by się przydał Malfoyowi, by mógł nareszcie wyglądać jak jeden ze swoich!

Na te słowa Gryffoni zaczęli chichotać, zaś Ślizgoni patrzyli na reakcję blondyna, który o dziwo na słowa Rona tylko się wzdrygnął, ale nic nie odpowiedział. To jeszcze bardziej wzbudziło podejrzenie w oczach Harrego. Już chciał coś dodać, ale w sali rozległ się dzwonek. Gryffon już widział, że dzisiejszym tematem rozmów z przyjaciółmi będzie z pewnością Malfoy.

***

Przy posiłku Ron nie mógł się powstrzymać od złośliwości.

- Widzieliście minę Malfoya?!

-Mówiłeś to już setny raz! - poinformowała go Hermiona.

- Przecież ta fretka sama stwierdziła, że lubi być w centrum uwagi, więc nie widzę nic złego w rozgłaszaniu tak ciekawych informacji!

- A skoro jesteśmy w temacie Malfoya - przerwał mu spokojnie Harry. - Nie sądzicie że te jego zachowanie zrobiło się zaskakująco dziwne?

- Wszyscy zdążyli już to zauważyć, Harry. - powiedziała Hermiona, po czym po chwili namysłu dodała. - Nie wiem jak wam, ale wydaje mi się, że on jest często niewyspany.

- No ba! Pewnie knuje coś po nocach! Dlatego taki potulny się zrobił!

- Ron mógłbyś być ciszej? - poprosił go Gryffon, ale rudzielec wcale go nie słuchał.

- Co ciszej? Harry tu chodzi o Malfoya!

- Co takiego chodzi o mnie? - odezwał się dobrze im znany głos.

Cała trójka odwróciła się i zobaczyli nikogo innego jak Malfoya we własnej osobie.

- No pięknie - wyszeptała Hermiona miażdżąc wzrokiem Rona.

- Wybaczcie gołąbeczki. Nie chciałem, żebyście byli przeze mnie na siebie źli. - powiedział najwidoczniej zauważając lekkie zdenerwowanie Hermiony. - A ty Potter? Nie masz z kim pogruchać?

- Zamknij się Malfoy! - odpowiedział na zaczepkę. - I po cholerę wtrącasz się w nie swoje sprawy?!

- A kto to o mnie rozmawiał wy czy ja? No chyba, że ktoś tu się we mnie zakochał. To nie mam nic przeciwko. - posłał dwuznaczny uśmiech w stronę Hermiony.

- Gdzie z tą mordą! - krzyknął wzburzony Ron, który już miał się na Ślizgona rzucić, ale został powstrzymany przez przyjaciół.

- Jak ciebie łatwo sprowokować Weasley. I tak dla twojej wiadomości ktoś tak boski jak ja i taka szlama, razem?

- Dość! Wypieprzaj stąd. - powiedział zdecydowanym głosem Harry.

Blondyn spojrzał na Gryffonów po czym z uśmiechem odwrócił się i jak gdyby nigdy nic po prostu odszedł.

- Ron uspokój się, on chciał cię tylko sprowokować.

- Nie obchodzi mnie to! Nikt nie będzie cię obrażał! - spojrzał jej prosto w oczy i a ona w odpowiedzi pocałowała go w policzek. To na rudzielca podziałało.

Gdy wszyscy ochłonęli po ostrej wymianie zdań. Ron zaczął temat.

- Masz przecież mapę i pelerynę niewidkę. Możemy dzięki temu się czegoś dowiedzieć.

- Też o tym myślałem, ale nie wiem czy to będzie takie proste dostanie się do Pokoju Wspólnego Ślizgonów.

-Musimy spróbować - wtrąciła się Hermiona. - Zachowanie Malfoya ma jakiś powód.

- Skoro nawet ktoś taki jak ty tak sądzi - uśmiechnął się Harry

- Ha ha bardzo śmieszne. Tylko proszę cię nie daj się czasem złapać. Nie mam ochoty na minusowe punkty, bądź czasem czyszczenie toalet.

Cała trójka roześmiała się. Ale wiedzieli, że powinni coś zrobić. Coś tu było stanowczo nie tak.

Drarry "Niczym zakochany kundel"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz