·2·

2.3K 143 10
                                    

Siedzieliśmy w tej dużej sali. Święta. Zaczęły przylatywać sowy z paczkami i listami. Jedną z pierwszych otrzymał wybraniec. Znalazł tam pelerynę niewidkę. Ale jak? Zauważył, że się na niego patrzę. Więc zakłopotany próbował unikać mojego wzroku. Jakiś rudzielec i mądrala się odwrócili w moją stronę. Wielka trójca.. chwilę się we mnie wpatrywali. Ja tylko uśmiechnęłam się złowieszczo. Tak samo z siebie przyszło. Ron zrobił wielkie oczy i powrócił wzrokiem do Harry'ego. Hermiona zmarszczyła brwi. Jak już chciała się odwrócić, wleciała czarna wielka sowa trzymająca średnią paczkę w silnych pazurach. Dużo osób zwróciło na nią uwagę. Hermiona wróciła wzrokiem na mnie. Zaczęła coś gadać do Ron'a i Harry'ego. Sowa zrzuciła paczkę nad mną. Złapałam ją. Przestałam patrzeć w stronę 'stołu' Gryffindor'u. Zaczęłam wpatrywać się w paczkę. Jednak czułam wpatrzone we mnie osoby. Draco kilka miejsc obok, Snape z tego podestu, Harry z naprzeciwka. Pewnie ktoś jeszcze. Ale wszyscy zaczęli odpakowywać swoje 'prezenty' więc zaczęł się wielki szum i zamieszanie. Więc powoli i ostrożnie odpakowałam swoją paczkę. Jednak znalazłam list i zawiniętą książkę w dziwne futro. Później to obejrze. Zamknęłam pudło. Spojrzałam na trójcę. Szybko zabrali wzrok. Patrzyli na mnie. Nie ładnie tak.

×××

Asteria zerkała na moje pudło. Więc je wzięłam i usiadłam na łóżku tyłem do dziewczyny. Otworzyłam list. Pusta kartka...Więc wzięłam książkę. Troche mnie brzydziła. Wyjęłam ją i otworzyłam na pierwszej lepszej stronie. Puste kartki. Nic. Dlaczego? Może zobaczę to tylko w jakiś okolicznościach? Spakowałam to do środka i schowałam pudło pod łóżko. Asteria była zajęta oglądaniem nowych ubrań i biżuterii. Jej połowa pokoju była cała zasyfiona różnymi rzeczami. Moja była skromna. Żadnych drobiazgów i porozrzucanych ciuchów. Usiadłam z powrotem na łóżku. Usłyszałam krzyki z korytarza. Wyszłam zobaczyć o co chodzi. Tłum ślizgonek biegł prosto w moją stronę. To ta czarna sowa. Wróciła. Usiadła mi na ramieniu i wydała z siebie potężny sowi krzyk. Chciałam się wrócić do pokoju.
-Ładna sowa.-odezwał się już znany mi głos. To był Draco. Przechodził akurat korytarzem. Uśmiechnął się podejrzliwie.
-Ciekawe, skąd ją masz? Hmm?-lekko się zaśmiał. Oczekiwał odpowiedzi.
-Ładne włosy. Skąd je masz?- odpowiedziałam znudzona. Nie chciałam się jakoś wywyższać. Ale nie mogłam też zaczynać kłótni z Malfoy'em. Nie oczekiwał takiej odpowiedzi. Pokazał wzrokiem zainteresowanie do sowy, ale i chyba do mnie. Odwróciłam się i weszłam do pokoju. Sowa wleciała i usiadła na żyrandolu, który ledwo co się już trzymał. Kołysał się na wszystkie strony. Podbiegłam do mojej walizki i znalazłam "siedzisko dla sowy". Nie wiem jak to nazwać. No, ale rozstawiłam to. Sowa zleciała w dół i usiadła na tym czymś. Asteria pisnęła na widok potężnego ptaka, ma dziewczyna refleks. Jej szczur pisnął z nią. Szybko zamknęła go w jego klatce. Sowa chciała się wzbić do lotu, jednak zrezygnowała. Zauważyłam, że ma przyczepioną karteczkę do szponów. Niepewnie odwiązałam nitkę przytrzymującą papier. Rozwinęłam rulonik i przeczytałam słowo "Death". To chyba imie sowy. Chciałam to sprawdzić. Odeszłam kilka kroków do tyłu. Pewna siebie zawołałam sowę. Podleciała od razu i usiadła na mojej wystawionej dłoni. Jej szpony nie wbiły się tak mocno. Nie była też aż taka ciężka, na jaką się zdawała. Wybiłam sowę w górę, a ta obkrążyła pokój trzy razy. Potem usiadła z powrotem na tym stojaku i wydała z siebie taki 'sowi odgłos'. Uśmiechnęłam się do niej z satysfakcją.

×××

Wszyscy zaczęli wyjeżdżać z Hogwart'u. Jednak ja nie. Pewnie Potter też nie. Asteria pakowała się błyskawicznie szybko. Wybiegła z pokoju i już. Jestem sama. Więc powoli wyszłam na podwórze. Stałam i patrzyłam jak wszyscy biegają w kółko i nie wiedzą co ze sobą zrobić. Tak i nauczyciele, tylko krzyczeli aby wszyscy się pospieszyli na pociąg. Po całym zamieszaniu minęłam się Potter'em. Spojrzał na mnie z zakłopotaniem. Uśmiechnęłam się. Przecież mam go poznać, a nie straszyć. Pewnie już się o czymś domyśla..postanowiłam się troche przejść. Nie znałam żadnych korytarzy jeśli nie było ze mną tłumu. Więc szłam przed siebie. Wchodząc po jakiś schodach napotkałam Snape'a.
-Witaj panno Rid..Lee.-przywitał mnie profesor. Jednak się spieszył i nie zdążyłam odpowiedzieć. Po dłuższym spacerze jakimś cudem znalazłam się przed swoim pokojem. Weszłam do środka..
- jutro dostaniesz ode mnie zadanie. Masz mało czasu. Dzisiaj możesz przeczytać książkę ode mnie. Teraz już kartki będą pełne. Nie zawiedź mnie- odezwał się głos Voldemort'a w mojej głowie. Gdy tylko przestałam go słyszeć, spojrzałam w lustro. Jakby czarny tusz zmywał mi się z oczu. Nie trwało to długo. Po chwili całkiem znikł. Wzięłam książkę obłożoną futrem. Otworzyłam. 1dział był o zakazanych eliksirach. Została tam doklejona kartka z przepisem na postać żywą. Taką jak ja. 2dział był o zakazanych zaklęciach. Było ich mnóstwo. 3dział-zakazane miejsca. 4 nie był zapisany. Cofnęłam się kilka stron. Zniknęły. Ktoś zapukał do drzwi. Wstałam i niepewnie otworzyłam. Dumbledore.
-Panno Lee, widziała panna może młodego Malfoy'a? Oraz, nie ma pani gdzie pojechać na święta?- zapytał podejżliwy dyrektor.
-Otóż Malfoy'a nie widziałam, coś się stało? Jadę trochę później, ale pojadę, niech się pan nie martwi.- odpowiedziałam spokojnie. Może i zostanę w Hogwart'cie i będę spełniać jakieś zadanie od Voldemort'a. No ale Dumbledore nie musi o tym wiedzieć.
-Rodzice Malfoy'a osobiście przyjechali po chłopca. Jego wszystkie rzeczy są, oprócz jego samego.-odparł Dumbledore. Malfoy już robi problemy.
-A właśnie, państwo Malfoy'owie chcieliby cię zobaczyć.- odparł idąc dalej korytarzem. Wyszłam na dwór, na którym znajdowali się Malfoy'owie.
-Dzień dobry panno Meredith.-odparła matka Draco. Jej mąż jedynie się mi przyglądał.
-Dzień dobry.-odpowiedziałam niepewnie. Staliśmy tak w dłuższej ciszy. Matka Malfoy'a cały czas się uśmiechała. Pewnie chce się podlizać. Przecież ona też pracuje dla Voldemort'a. Przybiegł Draco. Lekko się zdziwił jak mnie zobaczył. Uśmiechnął się szczerze i odszedł z rodzicami. Ja wróciłam do pokoju.

×××

Mała podpowiedź: Voldemort jak widać istniał już w pierwszym roku. Treść będzie troche zmieniona. ily :*

my father VOLDEMORT | Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz