Rozdział 1 - Kocham Cię, Rose

1.7K 91 5
                                    

W moim pokoju pozostały już tylko meble i łóżko. Może następni właściciele zrobią z tego użytek? Lub wyrzucą... Ale co mi będzie do tego. Resztę rzeczy już spakowałam.

Wstałam z podłogi i chwyciłam karton oburącz. Łokciem otwarłam drzwi od pomieszczenia i wyszłam na dwór. Wpakowałam karton do bagażnika i wsiadłam do samochodu, czekając na mamę.

To trochę przygnębiające, że już nigdy tu nie wrócę. Kiedyś myślałam, że to moje miejsce na ziemi, że zawsze tutaj będę, jednak wszystko się zmieniło, bo mama dostała tą nową pracę i to na innym kontynencie. Była aż takim wspaniałym pracownikiem, że zasłużyła na ten awans? Owszem, starała się, zawsze. Chciała zrobić z nas normalną rodzinę i często aż zatracała się w pracy. Robiła dla nas bardzo dużo, ale to nie dziwne, bo przecież jesteśmy same od kilkunastu lat. Do dzisiaj nie wiem dlaczego tata nas zostawił. Nie kochał mnie? Nie kochał mamy? Pokochał kogoś innego bardziej? Nie wiem i pewnie nigdy nie uzyskam odpowiedzi na te nurtujące mnie pytania. Nawet nie chcę go poznawać. Pokazał mi już jakim okropnym człowiekiem jest.

Mama wsiadła do samochodu i zapytała:

- Możemy już jechać? - Kiwnęłam głową. - Pożegnałaś się z Michaelem? - Zadała kolejne pytanie, gdy wyjechałyśmy samochodem z podwórka.

- Tak, wczoraj - odpowiedziałam.

Kiedy wczoraj żegnałam się z Mikem, to po prostu zaczęłam płakać. Będziemy od siebie daleko, a przyjaźń na odległość jest tak samo trudna jak miłość. W sumie przyjaźń to jedno ze stadiów miłości. Nie wiem jak dam sobie bez niego tam radę.

- Rosie - mama wytrąciła mnie z myśli - czy to czasami nie Mike? - Wskazała palcem na chodnik, po którym biegł mój przyjaciel. Co on wyprawiał?

- To on - powiedziałam zdziwiona i zaczęłam trzepać się po fotelu pasażera. - Zatrzymaj się. - Mama na moje polecenie zatrzymała samochód. Wysiadłam z niego z impetem i krzyknęłam do Michaela:

- Mike, co ty robisz?

W końcu zdyszany chłopak dobiegł do mnie. Jego jasno-brązowe włosy były mocno roztrzepane, a umięśniona klatka piersiowa poruszała się w zatrważającym tempie.

- Wczoraj wieczorem zapomniałem powiedzieć ci coś bardzo ważnego - wybełkotał, ledwo łapiąc oddech.

- Co? - Przełknęłam głośno ślinę.

- Chciałem ci powiedzieć to już dawno.

W myślach błagałam, aby to nie było to o czym myślałam. Mike chwycił moje obie dłonie i gładził je swoimi palcami.

- Kocham cię, Rosie. - Poczułam jego zimne i zmęczone usta na swoich.

Czy on właśnie powiedział to czego ja nie chciałam? Nie wierzę, że zniszczył naszą przyjaźń, a do tego właśnie mnie całował! Michael przywarł swoim ciałem do mnie, a ja opadłam na boczne drzwi pasażera w samochodzie. Ciekawe co myślała sobie mama o tej całej sytuacji, którą na pewno bacznie obserwowała. Oczywiście nie odwzajemniłam pocałunku przyjaciela, nie chciałam. Kochałam go, ale jak... brata i nic więcej. Chciałam przyjaźni, prawdziwej przyjaźni. Było mi tak cholernie przykro, że on to wszystko zepsuł i to jeszcze teraz gdy wyjeżdżałam... Cholera! Co on sobie wyobrażał?

Nagle jego usta odkleiły się od moich. Chyba w końcu poczuł, że nie chciałam tego. Zauważyłam, że bardzo się speszył. W sumie ja też jakoś dziwnie się poczułam. Jeszcze nigdy nie było mi tak nieswojo przy Michaelu, jak właśnie w tamtej chwili.

Chłopak odchrząknął i odsunął się kawałek ode mnie. Cholera, ale dziwna sytuacja.

- Mike, ja...

JOKER || Louis TomlinsonWhere stories live. Discover now