1

18.1K 536 201
                                    

    Wstałam rano koło ósmej trzydzieści, co u mnie jest zadziwiające przy sobocie. Po prostu uwielbiam spać dłużej niż powinnam. Ogarnęłam się i po godzinie zeszłam na śniadanie przygotowane przez mamę. No wiem, że mam to dziewiętnaście lat, ale czuję się w swoim życiu jak dziecko.

    Jak zagubione dziecko.

    Wchodząc do kuchni, od progu na stole zobaczyłam karteczkę, a na niej, napisane pismem mamy było:

" Kochana córeczko!

Razem z ojcem pojechaliśmy nad ranem na bardzo ważną konferencję do Szwajcarii. Nie jesteśmy w stanie powiedzieć ci, kiedy wrócimy, ale na pewno nie będzie nas tydzień.
A więc:
W szafce na przeprawy masz dwieście funtów, mam nadzieję, że wystarczy. Nie rób imprez i dbaj o siebie. Dzwoń zawsze, gdyby coś się działo.

Trzymaj się ciepło,

Mama i tata "

    Ugh... Zawsze ich praca jest ważniejsza ode mnie. Tak jest odkąd pamiętam. Rzadko kiedy mają dla mnie czas. Przez większość roku nie ma ich w domu. Wyjeżdżają na jakieś konferencje, spotkania, cholera wie, co tam robią, jednak mało mnie to interesuje. Mimo wszystko, mam z nimi jako taki kontakt, ale zdecydowanie lepiej dogaduję z tatą.

    Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej składniki na najzwyklejsze kanapki, które po kilku minutach zjadam ze smakiem, siedząc na blacie kuchennym. Na kromkach chleba znalazły się ogórek, pomidor, ser, szynka i liście sałaty.

    Zastanawiam się nad wczorajszym wieczorem.

    Co to w ogóle było?!

    Żałuję, że nie widziałam jego twarzy. Było tak ciemno, że nie mogłam dojrzeć jego oczu. Choć na imię Harry przychodzi mi do głowy tylko jedno imię, to to mało prawdopodobne, żeby to był on.

    Po zjedzeniu podwieczorku, poszłam do Natty. To u niej spędzam wszystkie te dni, w których nie ma rodziców w domu. Czyli jakieś trzysta dni w roku. Ona jest dla mnie jak siostra.

- Cześć kochana - powiedziała, jak tylko zobaczyła mnie w progach swego domu.

- Cześć.

- Wchodź, wchodź.

    Weszłam do środka, jak powiedziała. Zajęłam buty i kurtkę. Weszłyśmy do jej pokoju i od razu zapytała:

- No więc słucham. Przez telefon nie brzmiałaś za wesoło, więc do towarzystwa nie przyszłaś.- Spojrzała na mnie wymownie.

- Wczoraj, jak wracałam od ciebie... - zaczęłam. Uwierzy Mi?

- No? - ponagliła mnie.

- Spotkałam jakiegoś młodego chłopaka, a raczej to on spotkał mnie. Powiedział, że to niebezpiecznie chodzić samej po nocy, po czym zrobił mi malinkę i oświadczył, że jestem jego.

- O rany... Widziałaś go chociaż? Poznałaś głos, cokolwiek?

- No właśnie nie. I co ja mam teraz zrobić? Nie uśmiecha mi się być czyjąś własnością! Nie rozumiem, czy to był jakiś żart, czy może ktoś naprawdę ma mnie za swoją własność -  ostatnie słowo powiedziałam ze wstrętem.

- Może czekaj na jego kolejny krok -  zaproponowała.

- A jak mnie porwie, zgwałci i zabije? Naoglądałam się zbyt dużo filmów, by być spokojna.

- Nie sądzę. Powiedział, że jesteś jego.

- No właśnie! To jakiś psychol! Nie wiadomo, co takiemu chodzi po głowie.

    Pogadałam z nią jeszcze jakiś czas, gdy jej zegar pokazywał godzinę dziesiątą trzydzieści w nocy. Z tą dziewczyną czas pędzi zbyt szybko.

- No nic, będę się zbierała... Dzięki za wszystko - powiedziałam i wstałam od stołu w kuchni, gdy przyszłyśmy coś zjeść.

    Dziewczyna nie chciała mnie wypuścić ze względu na porę, ale przekonałam ją, że od razu, jak tylko dotrę do domu, zadzwonię do niej, albo wyślę sms.

- Poradzisz z nim sobie. Jak z każdym - powiedziała i cmoknęła mnie w policzek na pożegnanie. Wyszłam w ciemną noc.

    Nie sądzę, że sobie z nim poradzę. To całkiem inny typ faceta. Zapewne on dominuje. A z takim się nie wygra.

    Po jakimś czasie spaceru do domu usłyszałam ciche kroki. No nie, znowu on?
Teraz kroki słychać coraz bliżej i wiem, że to nie Harry. Te kroki były ciężkie, a człowiek za mną głośno sapał.

- Kochanie, nie pędź tak, zabawimy się - usłyszałam za sobą męski, gruby głos i poczułam dotyk na ramieniu. Raptownie się zatrzymałam.

- Zostaw mnie.

- Oj daj spokój. Przecież wiem, że tego chcesz - obrócił mnie w swoją stronę i zaczął jeździć dłonią po mojej talii.

- Przestań!

    Próbowałam jakoś mu się wyszarpnąć, ale przyparł mnie swoim wielkim cielskiem do jakiegoś muru.

- No dalej, nie szarp się - zaczął całować mnie po szyi swoimi oślizgłymi wargami, a ja za wstrętem odwróciłam głowę w bok, nadal się z nim szarpiąc.

    Rozszarpał niczym dzikus moją kurtkę i podarł niebieską koszulkę, którą miałam jeszcze chwilę temu na sobie. Moje ręce bijące go na oślep w ogóle nie ruszyły go.

- Przestań - poprosiłam cicho, bo wiem, że jestem już przegrana. On zaraz mnie zgwałci i zostawi tu, w tych krzakach.

    Boże, jeśli mnie słyszysz, pomóż mi! - krzyknęłam w duchu, spoglądając w gwiaździste niebo załzawionymi oczami. Mój gwałciciel zerwał ze mnie spodnie, więc stałam przed nim w samej bieliźnie.

Boże, błagam...

°°°°°°°°°
Jak wam się podoba nowa książka?

Liczę na komentarze i gwiazdki

Sprzedana  Harry Styles✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz