Rozdział 5

1.5K 90 53
                                    

Emily

Byłam w szpitalu. Sami wiecie, jak jest w szpitalach. Białe ściany, długie, niekończące się korytarze wypełnione ludźmi martwiącymi się o życie swoich bliskich. Ten szpital nie różnił się niczym od innych.

Siedziałam w sali przy śpiącym Dean'ie, który został postrzelony w ramię i trzymałam go za zdrową rękę. Byłam zrozpaczona, a do tego naprawdę wkurzona. Mogłam stracić brata! Jednak cały czas myślałam tylko o tym, co jeszcze oni wszyscy przede mną ukrywają.

Tak, mówię wszyscy, ponieważ Lou, Blaise i Draco siedzą tu w szpitalu z niewiadomych dla mnie przyczyn. Zastanawiałam się, skąd oni znają mojego brata i o co w tym wszystkim chodzi.

Do tej pory nie mogłam uwierzyć, jak to się stało, że moje życie tak diametralnie się zmieniło w ciągu niecałego miesiąca. Nie wiedziałam co mam robić. Poczułam, że po moich policzkach spływają łzy.

Nagle usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Kroki były coraz głośniejsze. Ktoś postawił krzesło obok mojego i usiadł. Wiedziałam już kto to był. I tej osoby zupełnie teraz nie chciałam widzieć. Poczułam, że Draco otarł łzę z mojego policzka. Wzdrygnęłam się.

- Johnson, spokojnie, on z tego wyjdzie - odezwał się Malfoy, gdy tylko odsunął rękę.

- Wiem, że z tego wyjdzie! - podniosłam lekko głos, nie chcąc budzić brata. - Co się stało? Skąd wy znacie Dean'a? Kto go postrzelił? - nie zamierzałam z nim rozmawiać, ale jeśli nie mogłam tego wyciągnąć od Lou, to ktoś musiał mi w końcu powiedzieć.

- Najpierw się uspokój. Wdech, wydech - powiedział i się uśmiechnął. Przysięgam, pierwszy raz widzę jak Draco Malfoy się uśmiecha. Tak szczerze. Nie myśląc o tym co robię, także się do niego uśmiechnęłam, bo jego uśmiech był naprawdę cudowny. Wzięłam głęboki wdech. - Już lepiej? - spytał.

- Tak - odpowiedziałam, patrząc na niego wyczekująco. - Powiedz mi, o co w tym wszystkim chodzi?

- Więc, tak...prawdopodobnie twój brat nie chciał, żebyś się o tym wszystkim dowiedziała - zrobiłam wielkie oczy, chcąc się odezwać, ale Draco mnie uprzedził. - Chciał cię chronić. Osobiście uważam, że niewiedza pogarsza tylko sprawę. Wiem, że Lou juz ci mówiła, że jest w gangu. Nie mam zamiaru cię oszukiwać, więc od razu ci powiem, że twój brat, Blaise i ja także w nim jesteśmy - powiedział spoglądając na Dean'a. - Kiedyś mój gang i gang twojego brata rywalizowały. Jednak teraz musieliśmy połączyć siły, bo mamy wspólnego wroga. Wroga, który chce zaszkodzić twojej rodzinie. Ma na imię Jack. Wiemy też, że to wszystko ma związek z twoim ojcem - byłam coraz bardziej przerażona. Bałam się o Kaylę. Teraz zrozumiałam dlaczego Dean zostawił naszą siostrzyczkę u cioci Maddie. Chciał ją chronić. Tak samo jak mnie.

- To...trochę przerażające - powiedziałam, choć miałam ochotę wykrzyknąć "to jest kurewsko przerażające!".

- Nie martw się. Dean na pewno zrobi wszystko, aby ochronić ciebie i całą waszą rodzinę - rzekł Draco i chyba trochę posmutniał. Albo tak mi się tylko zdawało.

- Mam nadzieję - powiedziałam cicho, a potem siedzieliśmy przez kilka minut w zupełnej ciszy, jednak to nie była taka niezręczna cisza. Obydwoje potrzebowaliśmy wszystko sobie przemyśleć, dlatego cisza wcale nam nie przeszkadzała.

Draco Malfoy, ten który zawsze mnie wyśmiewał, ten który zawsze ze mnie szydził, właśnie siedzi obok mnie i do tego mnie pociesza. Jak to w ogóle jest możliwe? Postanowiłam nie rozmyślać tak nad tym i zebrałam myśli. Przypomniało mi się, że Draco nie powiedział mi kto postrzelił mojego brata.

See you again // Draco Malfoy ZAWIESZONEWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu