Nie bój się mówić, że kochasz

2.2K 249 129
                                    

Nie bój się, nie wstydź się, mówić że kochasz.

Nawet gdy czujesz, że ranisz ciszę.

Nie bój się, nie wstydź się, mówić że kochasz.

Sercu miło, niebu miło, jest usłyszeć.

- Kocham Cię – jak każdego dnia, od roku, usłyszał te dwa słowa, którym towarzyszyła czułość w błękitnych oczach i delikatny pocałunek. Poczuł jak jego serce lekko drga na to, a żołądek delikatnie się zaciska. Nie odpowiedział. Jak zawsze, w takim momencie, uśmiechnął się, całując niższego szatyna w czoło. Jak co dzień, odsuwając się, w błękitnych tęczówkach dostrzegł ból i zawód, co wywoływało ukłucie w jego sercu. Louis starał się zakryć to uśmiechem, jednak Harry i tak widział, że jest zraniony. Nienawidził tego, nie lubił patrzeć jak jego chłopak czuje się zraniony i to z jego winy, jednak nie potrafił powiedzieć tych dwóch słów.

- Siadaj, śniadanie prawie gotowe – ponownie pocałował szatyna w czoło i odwrócił się do kuchenki, gdzie na patelnie smażyły się naleśniki. Starał się odsunąć od siebie palące poczucie winy, że po raz kolejny zranił swojego chłopaka, nawet jeśli on starał się tego nie pokazywać.

Około rok temu, Louis odważył się powiedzieć Harry'emu, że go kocha. Styles dokładnie pamiętał tą sytuację. Byli wtedy w odwiedzinach u rodziców kędzierzawego. Wieczorem siedzieli na huśtawce, która stała na werandzie. Wtuleni w siebie, przykryci jednym kocem, w dłoniach trzymali kubki z gorącą herbatą. Milczeli, nie potrzebowali rozmawiać, wystarczyła im świadomość, że są razem i czują ciepło swoich ciał. W pewnym momencie, Louis uniósł głowę z ramienia zielonookiego i lekko pogładził go po policzku, czym zyskał jego uwagę. Kiedy już zieleń spotkała się z błękitem, wypowiedział te dwa słowa – „kocham cię".

Harry spiął się nie mając pojęcia jak zareagować. Jakoś nigdy nie myślał o tym, że nadejdzie dzień, gdy usłyszy te słowa od Louisa. Nie sądził, że w takiej sytuacji, nie będzie umiał odpowiedzieć mu tym samym. Zachował się wtedy tak jak każdego kolejnego dnia, uśmiechnął się i pocałował go w czoło. Widział, zawód w błękitnych oczach, widział jak iskierki w nich przygasają, dlatego objął szatyna mocno przyciągając do uścisku i całując w czubek głowy.

To nie tak, że nie kochał Louisa. Gdyby tak było, już dawno nie byliby razem. Jego problem polegał na tym, że nie wiedział czym tak naprawdę są jego uczucia do szatyna. Czy mógł to nazwać miłością? Louis był dla niego wszystkim. Nie chciał go stracić, nie wyobrażał sobie życia bez niego. Tak naprawdę Louis był jego pierwszym poważnym związkiem. Wcześniej przed poznaniem Tomlinsona, Harry zmieniał swoich partnerów jak rękawiczki. Dopiero, kiedy go spotkał coś się zmieniło i czuł, że nie chce już nikogo innego, tylko jego – tego pięknego chłopaka, który wywoływał u niego szybsze bicie serca. Czy to znaczyło, że go kochał? Jeśli tak, to dlaczego tego nie robi? Dlaczego ma wątpliwości? Dlaczego pozwalał samemu sobie, aby ranić tak ważną dla niego osobę? Gdybym umiał odpowiedzieć na te pytania...

*****

Mijały kolejne dni, tygodni, miesiące. Louis jak zawsze mówił Harry'emu, że go kocha z nadzieję, że w końcu usłyszy również od niego te dwa słowa. Jak zawsze przechodził zawód, kiedy zamiast usłyszeć odpowiedź, Styles uśmiechał się i całował go w czoło. Kędzierzawy dostrzegał, że z czasem szatyn już nie uśmiechał się próbując zamaskować swój ból. Na początku był on coraz mniejszy, słabszy, aż w końcu zniknął całkowicie. To wywoływało ścisk serca zielonookiego. Nie chciał go ranić, ale nie umiał się również zdobyć na odpowiedzenie mu. Gdyby tylko wiedział do czego to może doprowadzić...

Nie bój się mówić, że kochaszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz