01.

107 11 6
                                    

3rd person

Hope poprawiła koszulkę przeglądając sie w lustrze. Chyba dobrze jak na pierwszy dzień w pracy. Biała koszula z kołnierzykiem zapięta pod samą szyje wsadzona w czarne spodnie w wysokim stanem. Na nogi włożyła jakieś czarne płaskie buty gdyż stwierdziła, że w szpilkach będzie jej po prostu wygodnie. Włosy spięła w wysoki kucyk a na nos położyła zwykłe okulary typu ''lenonki''. Zarzuciła szybko jeszcze czarny lekko przyduży sweter i wychodząc z pokoju zdąrzyła złapać w dłonie czarną torbę gdzie znajdowały sie wszystkie dokumenty jak i telefon oraz chusteczki. Miała tam jeszcze kilka rzeczy, ale były one w tym momencie nie ważne. Zakluczyła drzwi i szybkim krokiem ruszyła przed siebie.

Stwierdziła, że szybciej dotrze do szkoły na nogach, a niżeli by pojechała autobusem, na ktory zapewne by musiała czekać. Droga do szkoły nie była długa. Jakieś 10 minut i już jesteś na miejscu.

Hope nie była raczej typem niegrzecznej dziewczynki. Zawsze dobrze sie uczyła, słuchała rodziców i nie wagarowała. Kiedy wszyscy jej rówieśnicy bawili sie na imprezach ona zostawała w domu by pouczyć sie czy po prostu poczytać.

Skończyła szkołe 2 lata temu mimo, że ma teraz dopiero 19 lat. Kiedy wszyscy w jej klasie cieszyli sie, że mają po 18 lat ona wciąż była tą jedyną siedemnastolatką gdyż jej urodziny wypadały dopiero w grudniu.

Nigdy nie chciała iść na żadne studia mimo próśb jej rodziców. Nie chciała dzielić pokoju w akademiku z najlepszą przyjaciółką gdyż po prostu takowej nie miała. To nie tak, że nikt z nią nie chciał gadać. Była raczej lubianą osobą w szkole. Przynajmniej tak jej sie wydaje, a czy to prawda to już sam Bóg wie.

Nie zauważyła nawet, że przegapiła swój przystanek przez co musiała sie wrócić. Przed budynkiem znajdowało sie dużo uczniów co oznaczało, że dzwonka na lekcje jeszcze nie było.

Weszła przez duże dębowe drzwi do pomieszczenia gdzie przez tak dużą ilość uczniów zrobiło sie lekko duszno. Od razu zapragnęła by wyjść na świeże powietrze, jednak nie miała takiej możliwości. Musiała szybko znaleźć bibliotekę gdyż nie chciała sie spóźnić na pierwszy dzień w pracy. Do dzwonka zostało jeszcze 5 minut, więc ona miała jeszcze 10 minut by znaleźć pomieszczenie. Przynajmniej tak sie umówiła przez telefon. 8:05. Odpowiadała by pani godzina 8:05? Powtarzała w myślach słowa mężczyzny, który jak jej sie wydawało miał być jej pracodawcą.

Zaczepiła pierwszą lepszą osobę, którą okazała sie niskiego wzrostu czerwono włosa dziewczyna z minimalnym makijażem na twarzy. Uśmiechnęła sie szeroko widząc nową twarz.

- Jesteś nowa? Oh nie ważne. Jestem Cat.- wystawiła w jej stronę dłoń czym lekko wystraszyła Hope.

Nie wiedziała co ma zrobić, ale po chwili zastanowienia uścisnęła dłoń dziewczyny.- Hope.

- No, więc jakiej sali szukasz?- zapytała opierając sie o krwisto czerwoną szafkę po jej prawej. Hope nie zdążyła odpowiedzieć bo Cat po raz kolejny zabrała głos.- Sala od przyrody jest na 1 piętrze tak jak sala od Angielskiego i Hiszpańskiego. Na 2 jest sala od muzyki i od plastyki i nasze klasy...

- Biblioteka. Szukam biblioteki.- przerwała jej rozbawiona Hope łapiąc za rączkę od torby. Skrzyżowały nogi i przechyliła lekko głowe lustrując towarzyszkę.

Ubiorem była podobna do Hope, jednak zamiast torby i koszuli miała granatowy plecak w kotki i różową koszulkę. Nogi zdobiły rownież różowe balerinki, a na głowie miała coś na wzór kocich uszu, na które dopiero teraz zwróciła uwagę. Zachichotała cicho co nie umknęło uwadze czerwono włosej.

Ta jednak myślała, że chodzi o to, że tak długo nie odpowiada, więc nadal uśmiechnięta wymamrotał kilka słów przez co Hope musiała sie ruszyć.- Zaprowadzę cie.

Brunetka myślała, że minęło jakieś pół godziny odkąd poznała Cat a minęły zaledwie 3 minuty. Czyli, że dziewczyna ma jeszcze 2 minuty by zaprowadzić ją do biblioteki i szybko pobiec na swoją lekcje. Zmartwiło ją to trochę. Mimo, że znały sie te 4 minuty nie chciała by ta przyjaźnie wyglądająca dziewczyna miała problemy.

Przystanęła przez co Cat rownież sie zatrzymała i odwróciła do niej.- Powiedz po prostu gdzie jest biblioteka i leć na lekcje bo sie spóźnisz.- pokazała palcem na nadgarstek gdzie znajdował sie jej zegarek, przez co Cat wciągnęła powietrze.

- Cholerka. Mam lekcje z panem Hemsworthem, a on nie nawidzi gdy ktoś sie spóźnia chyba, że tą osobą jest Kayla.- ostatnie słowa wręcz wysyczała jednak po chwili wróciła do swojego wiecznego uśmiechu.- Idż do końca korytarza i skręć w lewo tam jest biblioteka. Teraz musze lecieć. Pa.- i już jej nie było. Hope z niewiadomych powodów westchnęła z ulgą i ruszyła w stronę, którą wskazała jej czerwono włosa.

Rzeczywiście po paru chwilach znajdowała się przed zapewne ciężkimi drzwiami. Spojrzała na zegarek i odetchnęła widząc, że ma jeszcze minutę.

Weszła do niewielkiego pomieszczenia gdzie praktycznie wszędzie znajdowały sie książki. Po lewej stronie znajdowały sie 4 stoliki z tą samą ilością krzeseł a za nimi były drzwi otwarte na rozcierz. Dostrzegła tam dość stare komputery i biurka z krzesłami. Na przeciwko niej był rząd regałów na których znajdowało sie wiele różnorakich książek. Od krótkich baśni po Horrory. Po lewej stronie zaś znajdowało sie ciemne duże biurko i pułki z zapewne różnorakimi dokumentami. Nie dostrzegła co znajduje sie na biurku gdyż było zakryte ono podłużną deską z ladą zapewne by uczniowe nie mogli widzieć co będzie wpisywać bądź co będzie wyciągać. Zauważyła jedynie monitor jak zgadywała do komputera. Przed wymienionym wcześniej meblem stało duże skórzane krzesło na kółkach, na którym siedział wysoki przystojny mężczyzna i sprawdzał coś na wcześniej wymienionym komputerze.

Hope szybko wyprostowała sie i ruszyła w stronę mężczyzny, który nie zdawał sobie sprawy z jej obecności. Dopiero gdy odchrząknęła podniósł na nią wzrok, a jego twarz rozświetlił perlisty uśmiech.

- Jesteś Hope, tak?- skinęła prawie nie widocznie głową, a uśmiech mężczyzny poszerzył sie. Dziewczyna zaczęła sie zastanawiać czy czasami nie bolą go kąciki ust od tego uśmiechu.

- Dobrze. Więc, tak. Podejdź tutaj.- chodziło mu oczywiście by przeszła na drugą stronę biurka, więc tak też zrobiła i już po chwili mogła poczuć mocne - wręcz za mocne - perfumy mężczyzny. - Po tej stronie masz wszystkie dokumenty.- wskazał na długą niską szafkę z szufladami.- By otworzyć szuflady potrzebujesz tego kluczyka. Nie może nic zginąć, pamiętaj.- wskazał ręka  na wiszący kluczyk na belce zakrywającej biurko. Był tam jeszcze jeden gruby pęk kluczy, który zwrócił uwagę dziewczyny.- A to klucze do sal i biblioteki gdybyś chciała wyjść w nagłym przypadku bądź gdybyś kogoś szukała.- mówił pełnym głosem, który był wręcz przyjemny dla ludzkich uszu.

- Okej. Rozumiem.- mruknęła cicho poprawiając okulary i przyglądała sie dalszym poczynaniom mężczyzny.

Pokazał jej między innymi gdzie znajdują sie jakie dokumenty, co ma wpisywać do tego zeszytu, a co do innego. Czyli to czego nie wiedziała.

Po 2 minutach rozglądania sie czy czasami o czymś nie zapomniał i myśleniu nad rzeczami o których tylko on wiedział odezwał sie swoim jak zwykle wesołym głosem.- Musisz poukładać wszystkie leżące tam i tutaj książki na regały. Dasz radę sama czy zawołać kogoś do pomocy?- zapytał spoglądając na nią.

- Myśle, że dam radę jednak przydałaby sie jeszcze jedna para rąk.- mężczyzna zaśmiał sie głośno i powiedział, że zaraz ktoś przyjdzie jej pomóc.

Kiedy już miał wychodzić odwrócił sie jeszcze w stronę dziewczyny.- Jeżeli będziesz czegoś potrzebować to pytaj o pana Hemswortha.- i z ostatnim uśmiechem wyszedł zostawiając Hope samą.

〰〰〰〰〰

Jest pierwszy rozdział! Jeeej..
Więc jak już wiecie jest to moje pierwsze opowiadanie i... nie wiem co moge tutaj napisać... A zresztą.. Kto to czyta..

Miłego czytania i zapraszam do komentowania :)

Czytasz = okaż swoją obecność * :)

Kamu telah mencapai bab terakhir yang dipublikasikan.

⏰ Terakhir diperbarui: Sep 25, 2015 ⏰

Tambahkan cerita ini ke Perpustakaan untuk mendapatkan notifikasi saat ada bab baru!

girl from the library • justin bieberTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang