06. I just don't want to miss you tonight

Zacznij od początku
                                    

- Nie.- wystawiłam dłoń w jego stronę.- Chodźmy, położysz się.- ochoczo złapał za moją dłoń.

- Ale z tobą?- zachichotałam.

- Jeśli będziesz cicho. Moi rodzice nie mogą wiedzieć, że tu jesteś.

- Oh okay, będę cicho.- przytaknął dość mocno kiwając głową. Pijany Michael, to słodki, dziecinny Michael. Po prosto nie mogę uwierzyć, że to ten sam człowiek. Nie wiem czy zawsze tak ma po sporej dawce alkoholu, ale jeśli nie, to chyba powinnam to nagrać na pamiątkę. Zwłaszcza jego podekscytowany wyraz twarzy, jakby zaraz miał otrzymać jakiś prezent.

Weszliśmy do środka, a ja zamknęłam cicho drzwi i powoli prowadząc go za sobą przeszliśmy do mojego pokoju. Oczywiście musiał na coś wpaść, nawet idąc za mną. Znaleźliśmy się w moim pokoju po chwili, a ja puściłam jego dłoń i zamknęłam za sobą kolejne drzwi.

- Wiesz... ten strój porusza moją wyobraźnię.- i skończyło się słodziakowanie.

- Dziwnym trafem jest środek nocy, a to moja piżama. Wiesz, że za niecałe pięć godzin muszę wstać?

- Przepraszam. Obiecuję, że wstanę.- powiedział podchodząc do mnie i nim się obejrzałam wpił się w moje usta. Od razu poczułam gorzki posmak alkoholu kiedy jego język zaczepił mój. Czułam jak podwija moją koszulkę, by po chwili jego ciepłe dłonie spotkały się ze skórą na moich biodrach. Koniuszkami palców gładził brzeg moich majtek. Odsunęłam się od niego, na co zaprotestował jedynie niezadowolonym fuknięciem.

- Nawet o tym nie myśl.- mruknęłam.- Rozbieraj się i do łóżka, już.

- Oh, tak chcesz to zrobić? Na ostro...- pamiętaj Roxy, jest pijany. Nie warto się denerwować.

- Chodziło mi o koszulkę, spodnie, buty i skarpetki.- sprecyzowałam.

- Pomożesz mi?- westchnęłam. Tak pijanego to chyba go jeszcze nie widziałam. Chwilę później leżał już pod pościelą w samych bokserkach unosząc kołdrę i patrząc na mnie wyczekująco. Położyłam się przodem do niego, nakrył mnie i objął w pasie przyciągając bliżej siebie. Poruszał powoli dłonią gładząc mój bok przez materiał koszulki. Przekręciłam się na drugi bok, tak że leżałam do niego tyłem. Przywarł do mnie klatką piersiową, a po chwili poczułam pocałunek na ramieniu.- Dobranoc Rox.- zamknęłam oczy.

- Mniej gadania więcej spania.- odpowiedziałam, na co cicho się zaśmiał.- Dobranoc Mikey.

- Uwielbiam, kiedy tak mnie nazywasz.

- Michael...

- Tak, to ja.- odwróciłam się do niego z powrotem i zadarłam lekko brodę aby móc spojrzeć wprost w jego oczy, chociaż i tak było ciemno więc ledwo co mogłam go zobaczyć.

- Będziesz cicho? Przypominam Ci, że zostało nam kilka godzin snu, a ty powiedziałeś, że wstaniesz razem ze mną. Budzik zadzwoni o siódmej trzydzieści.

- Jakoś się podniosę.- musnął moje czoło.- Ale po co spać? Możemy wykorzystać ten czas do czegoś innego...- jego ręka z mojego biodra zjechała na pośladek, który ścisnął. Westchnęłam głośno.

- Nie ma mowy. Nie, kiedy jesteś w takim stanie.

- Ostatnio nie narzekałaś...

- Ostatnio nie byłeś aż tak nawalony Michael. Dobranoc.- zamknęłam oczy.

- Jaka zimna...- mruknął.- A ja mam problem...- spojrzałam na niego zaskoczona.

- Radź z nim sobie sam. Jeszcze słowo, a śpisz na podłodze...

drag me down ► M.COpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz