Rozdział 4: Ślub Harry'ego i Ginny

1.5K 101 2
                                    


Cóż, współlokatorowi Diabła daleko było do pani McFlaffy. Gdy Hermiona odwróciła się słysząc znajomy głos, zamarła wpatrując się w półnagiego mężczyznę stojącego w progu. Był to Draco Malfoy z mokrymi włosami i jedyne co miał na sobie, to biały ręcznik owinięty w strategicznym miejscu. W oczy rzucała się okropna blizna biegnąca wzdłuż jego lewej piersi, a na bladej skórze wyraźnie odznaczał się Mroczny Znak.

Hermiona wciągnęła głośno powietrze starając się nie patrzeć na klatkę piersiową blondyna. Mimo niechęci jaką do niego czuła, musiała przyznać - zdecydowanie był on bardzo przystojny i dobrze zbudowany, więc swoją reakcję usprawiedliwiała właśnie w ten sposób - która dziewczyna nie zaniemówiłaby na widok półnagiego blondyna stającego niespodziewanie w progu drzwi?

- M-Malfoy? - odchrząknęła i przywołała na twarz maskę obojętności i wyższości. - Co ty tu robisz?

- Cóż, biorąc pod uwagę fakt, że to mój pokój, to nie wiem, mieszkam? - odpowiedział sarkastycznie jednocześnie przesuwając wzrok od jej włosów po buty na niskim obcasie. - Powiedz mi, jak bardzo złożonych zaklęć musiałaś użyć aby poskromić tą szczotkę od miotły, którą nazywasz włosami?

- Daruj sobie, twoje złośliwe uwagi już dawno przestały robić na mnie wrażenie.

W momencie w którym wypowiedziała to zdanie z pokoju za ścianą dobiegł ich donośny huk. Hermiona wzdrygnęła się odruchowo. W tamtym momencie poważnie zaczęła się martwić poczynaniami Blaise'a i już miała wychodzić, kiedy Malfoy ponownie zabrał głos.

- Więc możesz mi łaskawie powiedzieć, co ty tutaj właściwie robisz?

- Nie przyszłam tutaj do ciebie, Malfoy.

- Miona? - W tym momencie za plecami blondyna pojawił się Blaise. Hermiona obrzuciła go spojrzeniem upewniając się, że nie ucierpiał na skutek swojej głupoty, aby zaraz potem stwierdzić, że za chwilę ucierpi z powodu swojej sąsiadki.

- To wy się znacie? - Zaskoczony Malfoy spojrzał z oburzeniem na swojego przyjaciela.

- No pewnie, przecież to Miona, nie pamiętasz? - odpowiedział jak gdyby nigdy nic Blaise, podszedł do wyraźnie wkurzonej dziewczyny i położył jej rękę na ramieniu uśmiechając się od ucha do ucha. Hermiona nie zareagowała rzucając wściekłe spojrzenia Malfoyowi a w głowie układała już plan tortur dla Zabiniego.

Mimo tego, że bardzo lubiła Diabła, był on naprawdę bardzo nieznośny. Najpierw pominął fakt, że Malfoy pracował w Urzędzie Niewłaściwego Użycia Magii, a następnie przypadkowo zapomniał wspomnieć, że wyżej wymieniony wprowadził się do jego mieszkania, wkręcając jej jakieś bajeczki o jasnowłosej miłości swojego życia.

- Dobra, co tu się właściwie wyrabia? - Draco Malfoy wyjął to pytanie z ust Hermiony. Głupota Blaise'a czasami przerastała wszystko co Gryfonka dotychczas spotkała. - To jakiś żart czy coś?

- Oj Draco, przestań marudzić - odparł Diabeł i rzucił mu aparat, który blondyn zręcznie złapał. - Zrób nam lepiej fotkę, idziemy dzisiaj z Mioną poszaleć - uśmiechnął się i chwycił gryfonkę za ramię. - Ale chodźmy na korytarz tam jest lepsze światło.

I wyszli, mijając zdezorientowanego Malfoya w progu swojego pokoju.

Nie wiedzieć czemu, ale ze wszystkich niedorzecznych wydarzeń jakie spotkały ją u boku Diabła, najbardziej w pamięć zapadła jej ta chwila - Draco Malfoy, wyniosły arystokrata stojący w przedpokoju owinięty w sam ręcznik, z twarzą na której malowały się przeróżne emocje, od zaskoczenia przez zdezorientowanie po niedowierzanie, trzymający w ręku aparat swojego najlepszego przyjaciela - czarnoskórego Blaise'a Zabiniego wystrojonego w swoją najlepszą szatę wyjściową, który jednym ramieniem obejmował Hermionę Granger, która jak gdyby nigdy nic pojawiła się nagle, znikąd w ich mieszkaniu i teraz stała z zaczerwienionymi ze zdenerwowania policzkami i zaciśniętymi zębami.

Dramione: Miłość jak gruszkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz