~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Po pozbyciu się części pieczęci i dłuuuugiej rozmowie z kyubim. Dowiedziałem sie wielu rzeczy takich jak to że jego atak na wioske kilka lat temu to sprawka Madary. To że moimi rodzicami byli czwarty i Kushina Uzumaki. Kiedyś będzie to z pewnością wspaniała karta przetargowa. Ale dowiedziałem się też jeśli chce być silny musze zacząć trenować jak najwcześniej. Poczułem lekkie ukłucie w okolicach skroni i pochwili znowu byłem w swoim świecie. Dalej leżałem w kałuży krwi, jakie żałosne. Nigdy więcej już tak nie skończe. Wstałem i poszedłem prosto do domu. Była już puźna noc więc miałem spokój. Zero ninawistnych spojrzeń zero "przypadkowych" zderzeń, cisza i spokój. Wspaniale chciał bym aby było tak zawsze. Jednak zanim sie obejrzałem stałem już pod swoim domem. Wszedłem do środka uprzednio ściągając buty. Rozejrzałem sie po mieszkaniu powinienem w końcu zrobić remont. Złuszczona farba na ścianach odchodziła całymi płatami. Zresztą co ja piernicze? Za rok akademia kij z remontem. Sypialnia jest w dobrym stanie tyle wystarczy. Poszedłem pod prysznic spłukać krew i do spania.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cały rok trenowałem zaciekle. Byłem cholernie szybki. Lis powiedział że mój ojciec był by ze mnie dumny. Ale brakowało mi techniki walczyłem żywiołowo, spontanicznie. Mi to nie przeszkadzało ale kyubi mówi że znajomość styli pozwoli mi sie skutecznie bronić. Ponieważ będe znał ataki przeciwnika. Dlatego specjalnie zaczołem sie zakradać na używane pola treningowe i podglądać treningi juninów. Ale spokojnie w tym czasie nauczyłem sie też kilku technik takich jak:
- Klonowanie cienia
- Podmiana
- Ukrycie w kamuflarzu
- Wyostrzenie zmysłów jest to specjalna technika jinchurikich lisiego demona. Pozwala ona wyostrzyć wszystkie pięć zmysłów ze specjalnym uwzględnieniem jednego. Bynajmniej jednak zmysł dotyku nie polega na tym że czujesz kogoś mocniej, a na tym że jestem silniejszy i jeszcze szybszy. W moim przypadku wybrałem wzrok dzięki czemu nawet mimo zawrotnej szybkości moja precyzja jest na najwyrzszym poziomie. Jednak jest pewien defekt tej techniki... mianowicie po jej użyciu moje prawe oko przejeła czakra lisa. Nie mam mu tego za złe w końcu nie miał na to wpływu. Jednak przez to moje oko jest takie jak lisa szkarłatne z pionową, przeszywającą, źrenicą. Od tamtego momentu musze zasłaniać to oko przed mieszkańcami wioski. Ale to nic w porównaniu z siłą jaką dzięki temu zyskałem. Nauczyłem się jeszcze innych przydatnych umiejętności takich jak ukrywanie chakry, chodzenie po drzewach bądź po wodzie. Po prostu przez ten rok nie próżnowałem. Jestem z siebie dumny jak nigdy. Teraz spokojnie moge sie obronić przed prześladowcami.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Od dnia rozpoczęcia akademi dzieli mnie coś koło tygodnia. Nie długo nie krótko w sam raz. Byłem bardzo ciekaw swojej nowej klasy. Jednak zastsnawiało mnie czy taka zmiana nie wzbudzi podejrzeń. W końcu z głośnego kawalarza przenieniłem się w... no właśnie w kogo. To że teraz pieczęć mnie nie ogranicza pozwala mi myśleć racjonalnie. Ale czy ja się naprawde zmieniłem. Czuje że w środku nadal jestem tym porywczym chłopakiem co wcześniej, dalej ciągnie mnie do kawałów i psikusów. Ale teraz wiem że one mi nic nie dają wręcz sprowadzają same kłopoty. Więc czy ja naprawde się zmieniłem czy poprostu zaczołem myśleć. Schowałem twarz w dłoniach. Chlera mam 8 lat a myśle o takich trudnych sprawach. Ide potrenować. Moje treningi wyglądają normalnie pompki, brzuszki, skłony, przysiady i bieganie dokoła pola treningowego... na rozgrzewke. Potem tworze multum klonów i ćwicze razem z nimi w dwójkach znane mi style walki każda para inny a ja w tym czasie prubóje je połączyć aby stworzyć swój unikatowy styl walki. Oczywiście kiedy klon znikinie to czego się nauczył wraca do mnie. Nie trenowałem żadnych technik bo narazie nie będą mi potrzebne tak powiedział lis. Ogulnie doradzał mi we wszystkim. Od kiedy zdjołem część pieczęci możemy swobodnie ze sobą rozmawiać w myślach tak że nikt nas nie słyszy. Po kilku godzinach męczącego treningu zrobiłem sobie przerwe na jedzenie. Więc ruszyłem na ramen do staruszka. Przejście przez główną ulice to mordęga co chwile ktoś mnie popycha ktoś na mnie wpada. Po prostu to ignoruje ale kiedyś po prostu nie wytrzymie i strzele pierwszemu lepszemu cwaniakowi. Ale to kiedyś teraz ramen i to się liczy.
- Staruszku jeden duży ramen poprosze - krzyknołem na wejściu. Kilka osób widząc mnie wyszło. Troche mnie to zabolało. Że przezemnie obroty u staruszka spadają.
- Już się robi Naruto - odpowiedział uśmiechnięty mimo iż widział ilu klientów wyszło na mój widok. Udaje na pewno udaje. Poczekałem kilka minut i miska już stała przedemną. Ale nie miałem pałeczek więc poprosiłem aby mi podał. Już je trzymałem ale on zamiast puścić dalej je trzymał.
- Najpierw zapłata - powiedział poważnie. Ciekawe czemu chce pieniędzy od razu ale i tak miałem zapłacić więc bez różnicy. Sięgnołem do kieszeni położyłem pieniądze na ladzie i znowu chwyciłem za pałeczki. Ale on znowu ich nie puścił. Byłem już lekko podirytowany. Ale jeszcze bardziej niż zdenerwowany byłem zbity z tropu. Jednak kiedy zauważyłem jak się uśmiech coś sobie uświadomiłem. Ale to nie może być to. Niemożliwe... jednak nie zaszkodzi sprubować. Uśmiechnołem sie lekko. Na co on zaczoł lekko kiwać głową chyba na zachęte. Więc uśmiechnołem sie szeroko a on momętalnie puścił pałeczki.
- Jak chcesz tu jadać to masz się tak uśmiechać! - powiedział wyraźnie zadowolony. Dziwny koleś z tego staruszka... chyba go lubie. Powoli rozkoszowałem się smakiem mojego ramenu. Nagle poczułem że ktoś na mnie spogląda. Była to siostrzenica właściciela. Patrzyła jak jem. Nieraz pomaga wujowi w pracy. Ale teraz była bez fartuszka więc raczej miała wolne. Jest rok starsza odemnie ale nie boi się mnie ani mnie nie poniża tak jak reszta. Jak byliśmy młodsi często się razem bawiliśmy. Ostatnio przez trening troche się od siebie odsuneliśmy. Chyba powinienem do niej zagadać.
- Hej - uśmiechnołem się do niej lekko - co tam Toka?
- Po staremu tylko... - urwała, ciekawe.
- Tylko? - nie mogłem dać za wygraną. Podświadomie czułem że to ma jakiś związek ze mną.
- No wiesz... zawsze się spotykaliśmy a ostatnio... nie masz dla mnie czasu - powiedziała to strzasznie nieśmiało. Jest taka słodka. Tylko że ma racje i to boli. Jesteśmy najlepszymi przjaciółmi "na zawsze razem" zwykliśmy mawiać. Tylko co teraz musze w końcu opanować swój styl walki. Nie moge zaniedbać treningów ale tym bardziej nie moge zaniedbać jej. Cholera! Pieprzyć to! Szybko wstałem wziołem ją za ręke, i wyszedłem razem z nią na świerze powietrze. Wychodząc ukradkiem zerknołem na staruszka... patrzył na mnie z uśmiechem na twarzy. Ja też się do niego przelotnie uśmiechnołem. Czyżby wiedział o co chodzi? Mniejsza z nim. Szliśmy tak przez chwile w ciszy. Aż doszliśmy do parku. Usiedliśmy na jednej z ławek, takiej najbliżej drzew.
- Posłuchaj - wziołem głęboki wdech. Obruciłem się tak aby widział jej twarz i powiedziałem - w naszych relacjach nic się nie zmieniło... no prawie... po takiej długiej rozłące jaką był ten rok... jednego jestem pewien... strasznie się za tobą stęskniłem... i obecuje że teraz będziemy spędzać więcej czasu razem... już cię tak nie zaniedbam więc prosze wybacz mi - ostatnie zdanie powiedziałem jednym tchem. Zastanawiałem się nad jej reakcją. Kiedy poczułem ciepło na policzku. Pocałowała mnie.
- Jesteś taki słodki - momentalnie poczułem jak poczerwieniałem. Ona jest taka pewna siebie, taka przebojowa właśnie to w niej lubie ale potrafi też stać się nieśmiałą i niezdarna małą dziewczynką - moge ci wybaczyć pod jednym warunkiem... nie pod dwoma! - powiedziała to z taką powarzną miną. Ciekawe co to za warunki?
- Więc o co chodzi? - spyałem niby obojętni.
- Pierwsze pokażesz mi co jest pod opaską - palcem wskazała moje czewone oko. Cholera i co teraz!? Zrobie to! Ale co ona o mnie pomyśli? Przyjaźnimy się długo ale to może być dla niej szok. Ale skoro tego chce!
- Napewno chcesz to zobaczyć? - spytałem z nadzieją że powie nie. Jak bardzo sie myliłem.
- Tak! - niemal krzykneła z podekscytowania.
- Cholera - przeklnołem pod nosem i chwyciłem opaske. Nie dokońca chce jej to pokazywać ale... dla niej zrobię wszystko. Jednym ruchem ściągnołem gumki trzymające opaske na oku. Od razu moje czerwone oko zalśniło. Mineła chwila zanim coś powiedziałem.
- No i jak ci się podoba pamiątka po moim treningu? - spytałem z nutką sarkazmu w głosie. Nastała niezręczna cisza. Ona cały czas na mnie patrzyła. Ciekawe jak zareaguje. Mineła kolejna minuta i kolejna... cholera wstałem szybko. Już miałem stąd iść kiedy Toka chwyciła mnie za ręke.
- Gdzie się wybierasz? - uśmiechneła się promiennie - jeszcze drugi warunek... masz się mną dobrze opiekować - przytuliła się do mnie.
- To masz jak w banku! - powiedziałem oddając uścisk.

Naruto HistoriaWhere stories live. Discover now