1. Syriusz

3.3K 241 20
                                    

Notki nie zachwycają długością - wiem. Za to kolejna będzie już niedługo, no i będzie dłuższa. :) btw, czy ktoś z Was też ma taki problem, że podczas przekopiowywania tekstu z worda tutaj niektóre spacje znikają i trzeba je robić od nowa?
Miłego czytania :*



***

[z perspektywy Syriusza Blacka, najprzystojniejszego huncwota i posiadacza najlepszego poczucia humoru w tej budzie - czyli mnie.]

Przejrzałem się w lustrze z uśmiechem. Jezu. To już szósty rok w tej szkole, a ja z dnia na dzień piękniejszy. Za rok to w ogóle rozwalę system. Cała szkoła już czeka na ceremonię przydziału, a ja zalegam w łazience. W końcu wypada się modnie spóźnić, prawda? 
Poluzowałem krawat, by nonszalancko zwisał dodając mi odrobiny luzackiego wyglądu i pogwizdując wyszedłem z łazienki. Wielka sala była tuż za zakrętem. Ze zdziwieniem zauważyłem, że przed drzwiami stoi ciemnowłosa piękność popalając papierosa. Była ubrana dość niestandardowo. Miała na sobie klasyczną spódnicę, niedbale zapiętą białą koszule(ściągara, to mój styl...) i krawat w barwach Hogwartu.Na to wszystko narzuciła skórzaną kurtkę, taką jak ja często noszę, gdy chcę wybrać się na przejażdżkę motorem. Nie powiem– zaimponowała mi. Wypiąłem dumnie pierś do przodu, poprawiłem niesforne kosmyki i uderzyłem!

- Cześć mała buntowniczko, nie widziałem cię tu wcześniej. - oparłem się uwodzicielsko o ścianę za jej plecami i naprężyłem bicepsy.
Dziewczyna, o dziwo!, niewydawała się wzruszona. Powoli odwróciła się dmuchając mi dymem w twarz.
- Oh... Czyż to nie starszy Black?
Machnąłem ręką by rozrzedzić dym i przyjrzałem się skrupulatnie jej twarzy. Miała gęste, a nawet krzaczaste ciemne brwi, oczy o kolorze stali, silnie zarysowane kości policzkowe i słodki, zadarty nosek. I właśnie po tym nosie ją rozpoznałem. Katarina Peeters. Ostatni raz widziałem ją przed Hogwartem, kiedy to jeszcze potulnie jak baranek, chodziłem na spotkania dla fanatyków krwi razem z rodzicami. Pochodziła ze szlacheckiej, bułgarskiej rodziny, która podobnie jak moja, szczyciła się czystością krwi. Brr, do czego ja się zabierałem. Jest śliczna, to prawda, ale honor nie pozwala mi umawiać się z furiatami na punkcie czystej krwi.
- Będziesz się tak na mnie gapił? - burknęła Bułgarka. Miała śmieszny akcent i uroczo marszczyła brwi, gdy mówiła coś zirytowanym tonem. Wiem, że jestem prawdziwym koneserem kobiecego piękna! (A opisuję je lepiej, niż niejeden poeta)
- Co ty tu robisz? Nie powinnaś być w Durmstrangu uczyć się czarnej magii?
Uniosła jedną brew kpiąco i chciała coś odpyskować, ale drzwi Wielkiej Sali otworzyły się nagle i wyszła przez nie profesor McGonagall.
- Panno Peeters zapraszam. Panie Black?! A co pan tu, na Merlina, robi? Do stołu, natychmiast!
- Panią profesor też miło wiedzieć. - mrugnąłem do niej i wszedłem do sali mijając ją. Wszystkie spojrzenia utkwione były na mnie, uśmiechnąłem się więc zawadiacko i krzyknąłem:
- Zdążyłem na budyń?Uwielbiam budyń!
Po sali rozbrzmiał cichy pomruk tłumionych śmiechów, więc zadowolony skierowałem się do stołu Gryfonów i usiadłem obok przyjaciół. James Potter, mój najlepszy przyjaciel, siedział wpatrzony w rudowłosą Lily Evans, która rzucała mi karcące spojrzenia. Tuż obok niej siedziała dziwaczka Wendy Williams, która oczy miała utkwione na rękach spoczywających na jej kolanach. Była piękną dziewczyną, ale przedziwnie aspołeczną i niekontaktową. Często odpływała, gdy się coś do niej mówiło, albo dostawała ataków paniki, które śmieszyły mnie niezmiernie(za co obrywałem książką po głowie od panny Evans). Po mojej prawej siedział Remus Lupin, kolejny cudowny przyjaciel, który rzucał mi spojrzenie mówiące 'wiesz, że jesteś szkolnym klaunem?', a obok niego Petter Pettigrew, który uśmiechał się do mnie pełen podziwu. Jedyny, który docenił mój huncwocki kunszt.
Po chwili wróciłem spojrzeniem do Bułgarki, która teraz siedziała na małym stołku, a profesor McGonagall zakładała jej na głowię tiarę przydziału. Tiaa, pewnie mój arogancki czerep, jak to często mówi nasz kochany Remus, zignorował krótkie przedstawienie nowej uczennicy. Tak szczerze to mało mnie ona interesowała. Byłem pewien, że ślicznotka dostanie się do Slytherinu i przez następne dwa lata zdąży zaprzyjaźnić się ze zgrają ślizgońskich oszołomów, znienawidzić wszystkie szkolne mugolaki i dołączyć do śmierciożerców. Znów moje myśli odcięły mnie od świata, chyba nie potrafię wykonywać dwóch czynności na raz- to babska domena, czyż nie? Właśnie przyglądałem się Peterowi, lub jak przyjacielsko na niego mówimy- Glizgodonowi, który wprost pożerał nową uczennicę wzrokiem, gdy usłyszałem chropowaty krzyk tej starej, zakurzonej czapki zwanej tiarą przydziału:
- GRYFFINDOR!
Przeszedł mi po plecach dziwny dreszcz, gdy zobaczyłem, że ta ciemnowłosa chudzina zmierza w moją stronę, daje Remusowi chamsko do zrozumienia, by ruszył 'cztery litery' i siada obok mnie zakładając nogę na nogę.

- Najwyraźniej w Gryffindorze będę się uczyć tej czarnej magii, Black.
Na cholerne gacie Merlina - Ona musi być moja.  

Koniec psot! - czyli Huncwoci rozrabiająOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz