Rozdział 1

99 10 4
                                    

|Przed wypadkiem,rozprawą|

*Harry's POV |Klub golfowy ,,Attack''|

- Dawaj Hazz! - krzyczy jakiś fan z trybun, ja rozumiem że pochodzę z najpopularniejszego boysbandu na całym świecie, ale nie musi drzeć twarzy co 3 sekundy.

Powoli uderzyłem w piłeczkę, która wpadła do dołka. Mecz toczył się pomiędzy mną a Niallem, reszta czyli: Zayn, Louis oraz Liam odpadli już dawno temu. Tak. Modest zrobi wszystko dla kasy - jak widać nawet piosenkarzą potrafi zrobić mecz golfowy.

- Dajesz stary- mówię do Nialla który za chwilę ma odbić piłeczkę- tak wiem to bardzo ciężkie zadanie.

-Kurde Harry nie rozpraszaj mnie

-Wedle pańskiego życznia- odpowiadam chichocząc, lecz przestaję kiedy widzę piorunujący wzrok blondyna.

Zapomniałem dodać że ten ,,mecz" jest w Tailandii, a za 2 godziny mamy samolot do Londynu.

∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆

Mecz kończy się wynikiem 57- 59 dołków dla Nialla. Nic dziwnego że wygrał skoro ćwiczy to praktycznie 5 razy w tygodniu. Jestem z siebie dumny, uważam że to niezły wynik bo ja golfa nie trenuję.

∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆

Jadę samochodem przez ulice Tailandii, chcąc nie spóźnić się na samolot który powiniem startować za 18 minut.Przejeżdzam już 7 raz na czerwonym świetle. Poczułem turbulencję, więc szybko wysiadłem z samochodu. Okazało się że pod moimi kołami jest papka która chyba kiedyś była małpą. Widzę że przyjeżdza policja. No nieźlę- myślę sobie kiedy widzę że policjańci idą w moim kierunku.

*Calypso POV

Wybiegam zapłakana z mieszkania, słysząc krzyk Luka- mojego chłopaka, a teraz to już raczej byłego chłopaka. Jak on może mieć do mnie pretensje oto że nie odbieram od niego telefonu, skoro w zeszłym tygodniu rzucił nim o ściane? Najgorsze jest to że jestem teraz cała roztrzęsiona a mam zaraz zmianę w kawiarni. Czuję że to będzie zły dzień, chociaż dopiero co się rozpoczął.

∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆

Wolnym krokiem podchodzę do stolika przy którym siedzi 7 mężczyzn w czarnych garniturach- mafia- myśle sobie.

-Co państwo sobie życzą?- pytam z wymuszonym uśmiechem na ustach.

- 7 orężad- mówi jeden z nich i patrzy na mnie zabójczym wzrokiem. Chyba przerwałam im poważną konwersację.

-Zamówienie będzie gotowe za około 5 minut- stwierdzam i odchodzę najszybciej jak potrafię.

Zamówienie wykonuje w równo 4 minuty, więc szybko udaje się w stronę stolika gdzie siedzą mężczyźni. Na moje nieszczęście ktoś otwiera drzwi od toalety przez co tracę równowagę a wszystkie orężady lądują na garniturze mężczyzny który podawał zamówienie.

-Czy ty wiesz co zrobiłaś?- krzyczy, a ja nie wiem co mam zrobić.

-P..Przepraszam- mówię drżącym głosem.

-Co za zniewaga! Czekaj na list z sądu!- mówi a ja zaczynam płakać.

Biegnę po moją kurtkę i wybiegam z lokalu, nie mam gdzie się podziać zapewne Luke siedzi w mieszkaniu. Trudno możę się z nim pogodzę?

-------------------------------------------------------------

Co sądzicie o 1 rozdziale Prison?Czy pisać to dalej?:)

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 13, 2015 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Prison h.sWhere stories live. Discover now