1. Sny na jawie

237 23 19
                                    

— Kala! — Dobiegło mnie wołanie opiekunki. — Pośpiesz się!

Westchnęłam.

— Już idę — odkrzyknęłam.

Po raz ostatni spojrzałam na dwa sąsiadujące ze sobą nagrobki i przesunęłam dłonią po wykutym w kamieniu epitafium: "Tu spoczywają Kiran Rishi Hemani i Amishi Devina Hemani - kochający rodzice i wspaniali władcy". Otarałam chusteczką samotną łzę, spływającą po moim policzku i ruszyłam w stronę domu.

Nadiya czekała na mnie przy wejściu. Wyraz jej twarzy powiedział mi, że nie jest zła. Raczej zmartwiona.

— Dobrze się czujesz, radźkumari*? — spytała. — Tyle czasu minęło...

— Nic mi nie jest. — Przerwałam jej, uśmiechając się nieszczerze.

Pokręciła głową zrezygnowana. Najwyraźniej postanowiła mi nie uwierzyć, ale też nie naciskać.

Moja opiekunka - Nadiya, zajęła się mną, kiedy cztery lata temu straciłam rodziców. Była dobrą kobietą. Wydawała się wręcz stworzona do roli matki. Niestety, gdy była jeszcze małą dziewczynką, została brutalnie napadnięta przez jednego z ulicznych bandziorów. Oczywiście, niedługo potem mieszkańcy zemścili się na nim, mordując go. Jednak w wyniku tego zdarzenia Nadiya stała się bezpłodna. Na starsze lata chętnie przyjmowała okoliczne sieroty pod swój dach, co nieco wynagradzało jej brak własnych dzieci. Dlatego podziwiałam ją i jej wielkie serce.

— Chodź, pomogę ci się ubrać — powiedziała, gdy już nabrała pewności, że nic więcej nie uda się jej ze mnie wyciągnąć.

Zaskoczyła mnie.

— Wybieramy się gdzieś?

— Tak — odpowiedziała. — Książę Rajaram dziś odwiedzi nasze miasteczko. Być może nie zasiadasz na tronie, ale jesteś jego prawowitą dziedziczką. Twoim obowiązkiem jest go należycie przywitać.

Westchnęłam poirytowana, ale grzecznie podążyłam za kobietą.

— Nadiya — zagadnęłam staruszkę. — Czy zdążę przed jego przyjazdem wybrać się do dżungli?

Kobieta zaśmiała się serdecznie. Przypomniały jej się czasy, gdy przy każdej nadarzającej się okazji umykałam do ukochanej puszczy i przesiadywałam w niej godzinami. Potrafiłam wtedy rozmyślać nad przeszłością, przyszłością i marzeniami o niej. Najczęściej w moje sny wkradał się młody mężczyzna, który był moim przyjacielem. Gawędził z moimi rodzicami i wspólnie spędzaliśmy miło czas, a gdy wpakowałam się w kłopoty, ratował mnie z opresji.

Działo się to po śmierci dwóch najbliższych mi osób we wszechświecie. Uciekałam od bólu w świat marzeń i bajek, które tak bardzo kochałam w dzieciństwie. Nie było to dla mnie zdrowe, ale pomagało uporać się ze stratą.

— Oczywiście, że tak — odparła wciąż roześmiana. — Tylko uważaj, żeby nie zniszczyć sari i fryzury!

Gdy już pomogła mi umyć się i ubrać, zabrała się za czesanie moich długich włosów. Uwielbiałam, kiedy to robiła.

Wyobrażałam sobie wtedy, że stoi za mną mama - nie Nadiya - i spokojnymi ruchami zaplątuje je w warkocz. Tak, jak to robiła, gdy byłam mała.

Dużo czasu minęło, zanim w końcu Nadiya związała moje włosy. Lustro pokazało, że fryzura składała się z dwóch dobieranych kłosów, które u nasady karku łączyły się w jedność i spływały do połowy pleców, zwieńczone błękitną wstążką, pasującą kolorem do sari. Młoda kobieta, która przede mną stała w niczym nie przypominała Amishi Deviny Hemani, od której zawsze biła siła, gdy jeszcze panowała u boku mojego ojca. Podziwiałam mamę i chciałam być równie potężna jak ona. Tymczasem fiołkowa barwa moich oczu pogłębiała już i tak delikatne rysy twarzy. I nawet ciemny - niemalże czarny - kolor włosów odziedziczony po rodzicach, nie upodabniał mnie do ich obliczy godnych władców. Dlatego tak trudno było ludziom uwierzyć, że nazywam się Hemani. Księżniczka Devina Kala Hemani. Drugie imię odziedziczyłam po matce, a nazwisko i tytuł królewski po ojcu. Poza tym i kolorem włosów, niewiele mieliśmy ze sobą wspólnego.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 06, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

IadalaWhere stories live. Discover now