– Witaj, żołnierzu – powiedziała spokojnie na widok zawsze dobrze pracującego młodzieńca – Widzę, że gotów jak zawsze.
– Tak jest Pani Oficer! – wykrzyknął.
– Ho, ho, spokojnie. Jeszcze nie oficer.
– Z całym szacunkiem dla obecnego Oficera, ale dla mnie to Pani zasługuje na ten tytuł znacznie bardziej niż Pan Anarekh. – Akamo zmrużyła oczy, podeszła do niskiego, ciemnowłosego chłopaka, chwyciła go za podbródek i dodała szeptem:
– Takie komplementy zachowaj sobie na wieczór i tym razem nie spóźnij się ani m i n u t y, zrozumiano...? – ostatnie słowo powiedziała przebijając go na wylot wzrokiem. – A teraz... – puściła Emriego – Otwieraj trzecie piętro, i to żwawo!
Chłopak cofnął się i otworzył drzwi. Serce waliło mu jakby miało za chwilę przebić klatkę piersiową. Doświadczył już kilka razy co oznaczała wizyta u podoficer po służbie, lecz mimo tego zawsze był dziwnie przerażony kiedy to słyszał. Kobieta minęła go i zaczęła schodzić niżej. Emri odwrócił się i przymknął drzwi, aby zimno nie wpadało na jego poziom. Schodząc na czwarte piętro trafiłoby się na wielką sieć kopalni, która o tej porze była całkowicie pusta. Poziom wyżej natomiast był wielki lodowy pokój zawierający trzy duże cele w całości wzmocnione płytami skerowymi oraz z podłogą z twardych górskich kamieni. Tu trafiali najgorsi kryminaliści dolin i oczekiwali na swoją egzekucję, w międzyczasie pracując w kopalniach. Od kilku lat jednak poziom ten okupował jedynie jeden, samotny skazaniec. Podoficer przeszła przez drzwi piętra budząc jej starego przyjaciela Krella. Ten wraz z hukiem metalowych drzwi niemalże spadł ze swojego krzesła razem z trzymaną w ręku butelka Kiv. Kiedy te wróciło na cztery nogi wojskowy wstał i powiedział rozzłoszczony:
– Jasna cholera, zabiję Emriego za otwieranie tych drzwi! – rzucił uderzając w biurko i odciągając nakrycie głowy z oczu, po czym mokry od alkoholu spojrzał przed siebie i zobaczył Akamo.
– Omiń chociaż twarz proszę, bo będę musiała znaleźć sobie nową zabawkę. – powiedziała podchodząc do środka pokoju.
– Nawet nie zaczynaj opowiadać mi tych pojebanych historii 'Nika... Eh, czemu żeś tu przyszła, nic tu po Tobie.
– Och bynajmniej przyjacielu. Dziś jest wyjątkowy dzień, który zasługuje nawet na moją wizytę. Koniec wyroku dla naszego gościa specjalnego... Czas na egzekucję, Krell.
– Och, a więc to już dziś... Robi się.– powiedział pod nosem i udał się po kajdany.
Czerwonowłosa otworzyła celę i podeszła do siedzącego w kącie więźnia. Dało się dojrzeć, że mimo znikomego żywienia przez ostatnie pięć lat był wciąż dobrze zbudowany i pełen sił. Twarz pokryta była gęstym zarostem, a długie włosy spływały na jego twarz, mieszając się z brudem i starą, zaschniętą krwią. Jego ręce były przykute do ściany na bardzo krótkich łańcuchach, na których więzień zdawał się bezwładnie wisieć. Klęczał w ciszy, dokładnie wiedząc jaki dziś dzień. Akamo otworzyła drugie, wykonane ze wzmacnianej onyksem stali, drzwi, które donośnie zaskrzypiały i podeszła do skazanego, a ten delikatnie spojrzał zza tłustych włosów na jej twarz i powiedział cicho:
– Wciąż jesteś ich pieskiem co...?
– Milcz... – rzuciła wściekle – Za każdym razem jak na Ciebie patrzę nie wiem, czy Cię nienawidzić, czy Ci współczuć... Dostałeś taką szansę od losu i postanowiłeś to spierdolić...
Więzień podniósł lekko głowę i delikatnie się uśmiechnął, po czym znów wlepił wzrok w ziemię. Kobieta wstała i odwróciła się. Krell wraz z wyposażonym w włócznię i ubranym w długą fioletową, narzuconą na kolczugę, szatę stał z kajdanami czekając na przełożoną. Akamo wyszła szybkim krokiem i z pochyloną głową powiedziała drżącym głosem:
STAI LEGGENDO
Nimbus: Initium
Fantasy"Chwiał się jeszcze przez chwilę, po czym bezsilny osunął się na rozerwaną ziemię. Spojrzał na północ. Horyzont w stronę, którego ciągnął się szlak jego krwi zakrywała wielka ściana ciemnych chmur." Niknący. Starożytna kasta ludzi potrafiących manif...
Prolog I - Konsekwencje
Comincia dall'inizio
