Prolog I - Konsekwencje

67 4 0
                                        



Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Prolog I

Konsekwencje

Koth | Vy'Qart | Valar'Relekk | Fort na przełęczy Datrr
2 rok tehr'mer

Zimny, spokojny wiatr, uderzył go w policzek i przeczesał jego włosy. Uniósł lekko głowę, a wzrok spotkał się z promieniami porannego słońca. Jego dłoń zacisnęła się wokół ciemnej rękojeści, a błysk zniszczonego, rozpalonego ostrza po raz ostatni zagościł w jego oku. Zakrwawiona dłoń uniosła starą klingę, a ta zatopiła się w skroni raz na zawsze niszcząc dzieło Akarotha.

৲৻৹

Śnieg padał w Forcie Datrr mocniej niż zwykle, a fakt, że śnieżyca zaatakowała mieszkańców doliny w samym środku nocy dodatkowo utrudniał pracę wartowników. Mimo grubych futer i zaklętych płaszczy, zimno zdawało się przechodzić przez odzież i ciepło pochodni, jak gorący metal przez śnieg. Fort o tej porze nocy zdawał się przypominać opustoszałe miasto, a miejscami przypadkowy przechodzień mógłby pomyśleć, że wszyscy pracujący w nim żołnierze musieli umrzeć z zimna czy innej zarazy. Wąskie uliczki były zasypane grubą warstwą śniegu, tak samo jak praktycznie każdy znajdujący się tam plac, budynek czy namiot. Dodatkowo światło pochodni było przy opadach i wietrze znikome. Jedyne życie w nocy można było zaobserwować przy bramie północnej i centralnej. Przy pierwszych wrotach przez zmianę wartownik był tylko jeden co sprawiało, że te kilka godzin nudy niesłychanie dawało się we znaki. Przez cały czas panowała tam nieprzenikniona cisza, ponieważ na około budynku znajdował się jedynie rozległy plac z paroma pomnikami co ważniejszych osobowości. Jednakże sen w tej budce uchodził w taką pogodę za czynność niemożliwą. Żelazne bramy łomotały od porywów wiatru zdając się odpadać od kamiennych murów. Zimno bez problemu penetrowało ściany małego budynku. W spokojniejsze dni strażnicy co jakiś czas wychodzili na mury i próbowali dostrzec cokolwiek interesującego w ciemności lub po prostu popatrzeć w stronę stolicy, gdzie zdecydowana większość miała swoje domy, rodziny czy kochanki. Jednakże martwa i cicha okolica fortu nie były niczym nowym dla stacjonujących tu żołnierzy. W końcu nie dość, że forteca znajdowała się przy niebezpiecznej przełęczy Datrr to na dodatek niedaleko niej znajdowało się Pogranicze. Wielka wyrwa powstała po upadku Pierwszej Iglicy. Znana z potwornej, zdawałoby się stworzonej ze skał, fauny, niezmierzonej głębi oraz z tego, że od tysięcy lat używano go jako narzędzie egzekucji.

Centralna brama była miejscem gdzie o tej porze stacjonowało zazwyczaj dwoje wartowników. Punkt był nader istotny, ponieważ oddzielał część mieszkalną zwykłych ludzi, kupców, rzemieślników, prostych alchemików i żołnierzy od części administracyjno–więziennej.

Pierwszej z nich nie sposób było przegapić. Różnej jakości domy, z wieloma dobudowanymi segmentami, które można było bez problemu odbudować w kilka godzin w razie potencjalnego ataku. Do tego kuźnie, sklepy, stragany i oczywiście przeważająca ilość namiotów wojskowych nad którymi widniała zawsze chorągiew z herbami Kersai. Jednak każdego nowego bywalca interesowała część więzienna, która mimo zawarcia w nazwie, zdawała się nie istnieć. Brak żadnego większego budynku, krat czy krzyków więźniów dodatkowo potęgował wrażenie, że więzienie zwyczajnie od dawna nie istnieje lub zostało przerobione na kolejny budynek ważnych ludzi, w ubraniach droższych od majątku przeciętnego chłopa. Jednakże jej istnienie było całkowitą prawdą. Więzienie było zwyczajnie ukryte w skale jednej z gór, a jego tunele prowadziły do głębokich lodowych jaskiń, gdzie swoje wyroki odsiadywali kryminaliści z całego Valar'Relekk. To właśnie istnienie tych lochów sprawiło, że wartownicy bramy centralnej przez całe dnie i noce byli zmuszeni mieć na oku wyjście z więzienia, w razie jakiejkolwiek próby ucieczki czy wyswobodzenia skazańców.

Nimbus: InitiumWhere stories live. Discover now