11.

831 50 0
                                    

*LAURA*

***
- Misiek wstawaj ... Jasiek rusz te czery litery i wstawaj! - próbowałam obudzić wiecznego śpiocha.
- Mhmmm, już, za chwile wstane...
- Nie za chwile tylko już, trzeba twoją mame odprowadzić.
Z trudem wstał, prawie go ściągnęłam na podłoge. Było już po 7 więc musieliśmy się śpieszyć. Wchodząc do kuchni zauważyliśmy panią Age, była gotowa kończyła jeść. My nie zdążylibyśmy zjeść. Ja poszłam się ogarnąć, Jaś gadał z mamą. Po mnie poszedł on i wyszliśmy. Nie długo nam zajęło dojście na peron. Czekaliśmy jakieś 5 minut na pociąg. Jak do niego weszła jego mama, zadzwonił mu telefon.
- Elo ... no tak ... będę za 15 minut ... cześć.
- Kto dzwonił?
- Em wiesz co kotek ja musze iść umówiłem się że pomoge Florianowi. Miał dzwonić o której ma czas. Wyjaśnie ci reszte później, musze iść. Kocham cię.
Pocałował mnie i odszedł. Nic z tego nie rozumiałam. No nic, wróce do domu coś zjem i zajde do Majki, o niej mówił mi Jasiek. To moja przyjaciółka, podobno, widziałyśmy się raz niedawno. Weszłam na ciepłą czekolade do jakiejś knajpki. Była promocja, ja zamarzałam. Po wypiciu, kierowałam się w strone domu. Jedyna ścieszka wiodła przez park. Może nie jedyna ale najkrótsza. Nie wiem czy to był dobry pomysł. Przechodząc tamtendy zobaczyłam Jaśka, z jakąś dziewczyną obok na ławce. Rozmawiali, tylko że zaraz sie przytulili i zaczęli całować. Ładne mi kocham cię, ładny mi kolega. On mnie od początku oszukiwał. On mnie zdradza od początku. A może ją zdradza ze mną? Nie ważne, to mnie bardzo zabolało. Myślałam że mnie kocha, bo co, bo mi tak mówił. Ja głupia wierzyłam. Nie mogłam tam dalej stać. Szłam w inną strone. Z dala od parku. Włóczyłam się po mieście do późna. Z racji tego że jest zima to szybko robi się ciemno. Byłam prawie pod jego blokiem, po reszte rzeczy oczywiście. Zaczepił mnie jakiś chłopak. Cały czas płakałam, miałam już zamarznięte policzki od łez.
- Mamy tu jakąś zapłakaną sierotke.
- Ja tylko ide do domu
- Nie idziesz - złapał mnie za nadgarstki i przycisną do ściany sąsiedniego bloku.
- Puść mnie ja chce tylko iść do domu
- Nigdzie nie pójdziesz suko
- Prosze zostaw mnie
- Nie ma mowy, a teraz klękaj ... no klękaj dziwko!
Nie miałam sił, byłam głodna, było mi zimno, on tak mnie mocno ściśkał, wyzywał mnie i zmuszał do rzeczy których nie chciałam. On mnie po prostu zgwałcił i uciekł. Leżałam tak chwile na ziemi cała zapłakana, obolała, poszarpana, w podartych rzeczach. Powoli próbowałam wstać, moim jedynym zadaniem było dojść do domu. Nie chciałam już żyć po całych tych przeżyciach. Powoli doczłapałam się do mieszkania. Weszłam i skierowałam się do łazienki. Zamknęłam na klucz. Odkręciłam wode. Zrzuciłam resztki jakie na sobie miałam, weszłam do wanny. Woda już była nalana po jakimś czasie. Lrustrowałam jeszcze sama siebie. Przypomniał mi się cały dzień, wiedziałam na pewno że musze umrzeć. Zanurzyłam się cała w chłodnej wodzie. Było spokojnie. Nuec i nikt mnie już nie powstrzyma, zrobiłam to. Wziełam jeden głęboki wdech przez nos i…
***

I wtedy się obudziłam z płaczem i strachem. Rozejrzałam się, pokój, łóżko, Jasiek, kołdra, ciemno. Spojrzałam na zegarek, godzina 3:03. Byłam roztrzęsiona. Na szczęście to był tylko koszmar. Obudziłam przy tym Jana.

- Coś się stało kotku ?

- Tak, miałam dziwny sen …

- To tylko koszmar, nigdy nic takiego ci się nie stanie. - pocałował mnie w czoło i swierdził że musimy iść spać bo rano wstajemy.

Jak się ciesze że to nie prawda. Odwróciłam się do niego plecami, on mnie objął. Było tak ciepło. Długo nad tym rozmyślałam. Nie mogłam usnąć. Aż wreszcie stało się, odpłynełam do cudownej, lecz czasem przerażającej krainy Morfeusza. Tak bardzo się ciesze że go mam, Jasiek jest cudowny. Ja go wcześniej zraniłam, spotykałam się z jego najlepszym kumplem. On cały czas mnie kochał i nadal kocha, ja też go kocham. Musiałam to zrozumieć po tym wszystkim.

Nie wiem o czym jeszcze tak rozmyślałam, ale wiem że rano obudził mnie Jasiek mówiąc że jest śniadanie. Nie potrzebnie, o tym myśle w nocy, tak mi się nie chciało wstać. Od razu szłam się ogarnąć, nie mogłam jak zwykle bo Jan nie wypuści mnie głodnej z domu. Ujął to mniej więcej tak Nie wyjdziesz mi z domu bez śniadania, jeszcze mi zasłabniesz, a tego raczej oboje nie chcemy. Czy ja wiem czy tego nie chcę? Wtedy by się też tak troszczył albo bardzej. W sumie to i tak jest troskliwy, i za to go kocham.

*JAN*

Rozmawiałem z mamą, w tym roku też spędzamy święta razem. Teraz u nich bo w końcu mieszkamy oddzielnie. Pojawił i się problem i zaraz rozwiązanie. Problem był taki że nie chciałem zostawiać tu Laury samej na święta, skoro się już spotykamy. Rozwiązanie mi się bardzo podobało, mama zaprosiła też Lau, więc trzeba ją tylko teraz poinformować. Był już wieczór. Siedzieliśmy w salonie, ostatnio moja misia prosiła żebym zagrał na gitarze i mi się to przypomniało więc po nią sięgnęłem. Śpiewaliśmy kilka utworów razem. Jeden zaśpiewałem jej sam, Ed Sheeran - Thinking out loud. To była jej jedna z ulubionych piosenek. Bardzo jej się podobała również w moim wykonaniu. Nie wiedziałem jak zacząć temat o świętach. Nietypowe zaproszenie zagrane na gitarze.

- Możemy pogadać

- Z tobą zawsze - odpowiedziała

- No to zaczynam... - odkrząknąłem i zaczełem śpiewać - Heej kootku spędźmy wspólnie święta, ja będę zachwycony,  a ty będziesz wniebowzięta...

- Ale tak z twoją rodziną?  Nie będę przeszkadzać?

- Nie będziesz, mama to zaproponowała.

- Dziękuję, z chęcią

Rzuciła się mi w ramiona, zdążyłem odłożyć gitare. Wtuliła się

- To będą moje najlepsze święta - dodała jeszcze

Oderwała się ode mnie tylko po to żeby mnie pocałować. Nie wachając się zrobiłem to samo. Po chwili leżeliśmy na kanapie dalej się całując. Zaczęła zdejmować mi koszulke. Chciała tego co ja.

- Ale na pewno? Jesteś gotowa?

- Nie chcę już czekać.

- To może przenieśmy się do pokoju tam jest lepsze i większe łóżko.

Nie odpowiedziała, wzięłem ją na ręce. Ona oplotła mnie nogami i dalej całowała, podobało mi się to. Kierowałem nas w strone pokoju. Położyłem na łóżku i leżałem nad nią. Zdjęłem jej koszulke. Nasze ubrania z nas znikały, w końcu ich nie było i stalo się. Spędziliśmy razem cudowną noc. Tak długo na nią czekałem, Laura jest cudowna. Ale nie tylko mi się podobało, ona też stwierdziła że było świetnie. Poszliśmy zaraz spać. Jutro znów do szkoły niestety. Jeszcze tylko ten dzień wolnego. Nie było nas tylko tydzień, nic takiego się wielkiego pewnie nie działo.

I'm SORRY | j.d.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz