– To sobie jeszcze poczeka – rzuciłem humorystycznie. – Marcel się nimi zajmie.

– Któraś z nich w końcu zmieni nazwisko na Vitielli – zasugerowała, patrząc na mnie enigmatycznie.

Karty na stół, promyczku.

– Nie jeśli ja mam coś do powiedzenia.

Nie zawahała się ani sekundy przed zadaniem pytania, na które czekałem.

– Dlaczego?

– Mam już kogoś na oku.

Otworzyła szeroko oczy z niedowierzaniem.

– Dopiero co skończyłeś osiemnaście lat i już myślisz o żonie? – spytała ostrożnie.

– Mama miała osiemnaście, kiedy wyszła za ojca – przypomniałem. – I nie pozwolę sobie „nikogo" wepchnąć z powodów politycznych ani dać się złapać na dziecko.

Zamieszała bursztynowy płyn w butelce.

– Ja bardzo chciałabym iść na studia, ale pozostać anonimową osobą.

Upiłem łyk alkoholu.

– Nie chcę burzyć twojej bańki, ale to nie ma prawa się zadziać. Poza tym zupełnie nie rozumiem, czemu jeszcze nie skończyłaś szkoły. Z twoim IQ...? – Pozostawiłem resztę tego zdania w domyśle.

Westchnęła, krzywiąc się. Pociągnęła spoty łyk, zanim odpowiedziała.

– Mama się uparła – wyznała z niechęcią w głosie. – Wbiła sobie do głowy, że powinnam mieć normalne dzieciństwo, przyjaciół w swoim wieku i tak dalej. – Zaczęła skubać etykietkę paznokciem. – Więc muszę się przemęczyć jeszcze jeden semestr. W styczniu osiągnę pełnoletność. – Przymknęła oczy, obejmując się ramionami. – A potem idę na studia!

Coś było ewidentnie nie tak z tą wypowiedzią. Jakaś gorycz w tonie głosu, która kazała mi się zastanowić, co takiego dzieje się w szkole, że chciałaby z niej uciec.

– Nie lubisz szkoły?

– Nie! – odparła z przekąsem.

– A wydawało mi się, że lubisz się uczyć? – Zacząłem ją ciągnąć za język.

– Szkoła i nauka to dwie różne rzeczy. Cały program przerobiłam już dwa lata temu. Niemiłosiernie się nudzę, znam każdą odpowiedź i mogłabym prowadzić zajęcia za nauczycieli. Ludzie z klasy traktują mnie jak trędowatą i omijają szerokim łukiem. Wykładowcy znów zastawiają się, co ja tam jeszcze robię. Żyć nie umierać – sarknęła.

I reszta kuzynostwa na to pozwalała?

– Chyba nie rozumiem...?

– Wiesz, ty też nie chciałbyś się zadawać z kimś, kto gada jak encyklopedia?

Zacząłem mocniej uciskać podeszwę stopy.

– Zadaję się z tobą drugi tydzień i nie mam takiego wrażenia.

– Ponieważ nie rozmawiamy o szkole.

– Ponieważ jest tyle o wiele bardziej interesujących tematów. – Puściłem jej oczko. – Gdyby nie odpowiadało mi twoje towarzystwo, znajdowałbym się na dole.

– A zamiast tego robisz mi masaż stóp – odparła ze śmiechem.

– A tobie się to podoba!

– Bardzo. – Westchnęła. – Aż za bardzo – dodała cicho.

– Chciałem, żebyś się zrelaksowała.

– Zamierzasz mnie namawiać na powrót na dół? – spytała

Hide and SeekWhere stories live. Discover now