– Nie musisz mnie tu niańczyć.
– Dzisiejszy dzień przyniósł wystarczająco dużo zamieszania, żeby pragnąć kolejnego.
Spojrzała na mnie, biorąc łyk z butelki.
– Twoi goście mogą się nie zgodzić.
Przesuwałem dłonią po łuku stopy.
– Też jesteś moim gościem i należy ci się tyle samo uwagi.
Albo i o wiele więcej.
Odstawiłem alkohol, rozpoczynając kojący masaż stóp. Doskonale zdawałem sobie sprawę, co robię i z uwagą wpatrywałem się w każdą reakcję Antonii. Nie znałem kobiety, która nie uwielbiałaby masażu stóp. Mamie kiedyś wyrwało się, że to najlepszy sposób, żeby zrelaksować wybrankę serca i jednocześnie wzburzyć krew. Od kostki mogłeś swobodnie poruszać się coraz wyżej. Niestety nie mogłem. Przynajmniej dopóki nie zdobędę pewności, że ona też tego pragnie. Spłoszenie Antonii to ostatnie czego chciałem. Skupiłem się na stopach i delikatnym dotyku.
Przesunęła się nieco, żeby usiąść wygodniej i oprzeć głowę o oparcie kanapy.
– Czy to będzie faux pas jeśli podłączę się do sprzętu tutaj i puszczę własną muzykę? – spytała, bawiąc się telefonem.
– Nie. Kod to data mojego urodzenia
– Dwudziesty drugi czerwca.
– Dokładnie. – Przesunąłem kciukiem po zaczerwienieniu. – Czy to boli?
– Tylko jak mam na nogach te szatańskie buty. – Skrzywiła się lekko, nie podnosząc głowy znad ekranu. – Są ładne, ale nie funkcjonalne. W samochodzie zostawiłam baleriny.
Wstałem, odłożyłem jej stopy na kanapę. W łazience znalazłem krem z aloesem należący do mamy. Z pewnością się nie obrazi, jeśli z niego skorzystam. Mocny głos Elli Fitzgerald w Dream a little dram of me popłynął z głośników.
– Zmienię, jeśli ci nie odpowiada...
Miała taką minę, że gdybym powiedział „nie", to z pewnością gdzieś umarłoby jakieś kociątko.
– Lubię klasykę.
Uśmiechnęła się, a ja wróciłem do masażu stóp.
– Następny jest Louis Armstrong.
– Wiesz, że on i Ella nagrali razem trzy płyty? – spytałem z ciekawością.
– Pięćdziesiąty szósty, pięćdziesiąty siódmy i pięćdziesiąty dziewiąty – odparła z błyskiem zadowolenia w oczach.
– Czy ciebie można zaskoczyć jakimś faktem muzycznym? – zażartowałem.
– Raczej nie, jeśli chodzi o moich ulubionych wykonawców.
W ciszy słuchaliśmy What a woderful world a potem New York, New York Franka Sinatry. Dziewczyna miała świetny gust jeśli chodziło o muzykę.
– Dzisiejsza muzyka nie ma takich wspaniale brzmiących instrumentów – zauważyłem. – Tej finezji wykonania.
– Oj tak, trąbka Louisa to coś absolutnie nie do podrobienia – zgodziła się, po raz kolejny poprawiając włosy, spięte w jakieś wymyślne węzły. Widziałem w tym rękę Fran. – Myślisz, że mogę tu zostać całą noc, dopóki pozostali nie zdecydują się wrócić do domu?
– Pewnie, że możemy – zapewniłem.
– Nie „my". Ja. Na ciebie na dole czeka tłumek wielbicielek.
YOU ARE READING
Hide and Seek
RomanceAntonia Alvarez-Talavera nienawidzi szkoły i gdyby matka nie uparła się na „normalne dzieciństwo" już dawno poszłaby na studia. Ba! Nawet by je kończyła. Niemiłosiernie nudzi się normalnym programem nauczania, zaskarbiając sobie niechęć innych uczni...
Prolog 1
Start from the beginning
