Rozdział 20

6.5K 337 5
                                    

Kiedy Marcel składa delikatny pocałunek na mojej głowie, czuję, jak świat wokół mnie staje się spokojniejszy. Ale nagle jego pytanie wyrywa mnie z tego momentu błogości. "Podjęłaś już decyzję?" zapytuje, a ja odczuwam mieszankę niepewności i ekscytacji.

Obracam się w jego ramionach, czując ciepło jego bliskości. "Stwierdziłam, że mogę tu zamieszkać," odpowiadam rozbawiona, chociaż serce wali mi w piersiach z niepokoju. Jego reakcja jest natychmiastowa, unosząc brew z zaciekawieniem. "Doprawdy?" pyta, a gdy kiwam głową, dodaje zdecydowanie: "Dobrze, mogę zarządzić przeprowadzkę i w kilka dni wszystko będzie załatwione."

Te jego słowa wywołują lawinę emocji we mnie. Jego gotowość na zmiany dla mnie jest zarówno wzruszająca, jak i przerażająca. "Żartujesz?" pytam zaskoczona, szukając w jego oczach potwierdzenia. Marcel tylko wzrusza ramionami, kontynuując: "Jeśli tego pragniesz."

Mieszane uczucia towarzyszą mi, gdy odrywam się od niego i oddalam się w kierunku domu. Słyszę jego ciche kroki za mną, ale potrzebuję chwili samotności, aby uporządkować myśli. W sypialni szybko wymieniam koszulkę nocną na luźną koszulkę z nadrukiem i wygodne jeansy. Czułam, jak serce wali mi w piersiach, gdy zastanawiam się nad konsekwencjami mojej decyzji.

Schodzę na dół do kuchni, czując energię poranka budzącą się we mnie. Postanawiam zaskoczyć wszystkich przygotowując śniadanie na tarasie. Zaczynam od ciasta na naleśniki, ciesząc się aromatem wanilii unoszącym się w powietrzu. Jajecznicę przygotowuję z dodatkiem ulubionych przypraw, a bekon piekę w piekarniku, by był chrupiący i aromatyczny. Kroję też świeże warzywa i owoce, układając je na kolorowych półmiskach, tworząc kolorową mozaikę smaków.

Gdy wszystko jest gotowe, z dumą układam zastawę na stole, rozpościerając przedmioty tak, by zachwycały zarówno wzrokiem, jak i smakiem. Siadam pierwsza, nalewając sobie wody z cytryną i czekając na pozostałych. Słyszę powolne kroki, gdy dołącza do mnie Carol. "Chyba wczoraj przesadziłam z winem," mówi, mając na twarzy lekki grymas dyskomfortu i siada naprzeciwko mnie. "Nie wyglądasz zbyt dobrze," stwierdzam z troską, podając jej filiżankę ciepłej herbaty. Carol uśmiecha się wdzięcznie do mnie, gdy pozostali dołączają do nas, tworząc przyjacielską atmosferę wokół śniadaniowego stołu. Każdy z nas zajmuje się posiłkiem, delektując się smakami i ciesząc się towarzystwem.

Po obfitym śniadaniu reszta gości skończyła już posiłek, a ja jeszcze popijam ostatnie łyki wody, kiedy nagle Marcel zwraca się do mnie z propozycją, która wzbudza we mnie niezwykłe zainteresowanie: "Załóż trampki i wychodzimy." Spoglądam na niego zaskoczona, ale od razu podekscytowana tą niespodziewaną perspektywą. Szybko ruszam do korytarza, by złapać swoje trampki, a gdy je zakładam, czuję już przypływ adrenaliny.

Wychodzimy na zewnątrz, gdzie Marcel otwiera dla mnie drzwi samochodu. Siadam na fotelu pasażera, czekając na Marcela, który zasiada za kierownicą. Zerkam na niego pytająco, gdy wyruszamy spod domu, kierując się w nieznane. Widząc jakieś emocje malujące się na mojej twarzy, Marcel postanawia wyjaśnić: "Uznałem, że przed przeprowadzką przyda się drobne odświeżenie i że chętnie mi w tym pomogłaś." Odwracam się w jego stronę z szerokim uśmiechem, gotowa na coś nowego. "Czy będę mogła coś zmienić?" pytam, zachwycona jego pomysłem. "Wszystko, na co tylko zechcesz," mówi, szybko zerkając w moją stronę.

Gdy wysiadłam z auta, poczułam się jakby powiew świeżego powietrza witał mnie na tym nowym miejscu. Marcel prowadził mnie do środka budynku, gdzie witał nas mężczyzna w jego wieku o imieniu Vincent. Jego uśmiech wydawał się szczery, gdy podał mi dłoń. Marcel przedstawił go jako swojego przyjaciela i architekta, co zainteresowało mnie jeszcze bardziej. Vincent z zainteresowaniem słuchał, gdy Marcel opowiadał o naszym projekcie i potrzebach związanych z odświeżeniem budynku oraz wprowadzeniem kilku zmian.

Jesteś moja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz