LXVII - GATHER UP THE KILLERS

155 20 2
                                    

--

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

--

DWA LATA PÓŹNIEJ

Wędrując po schodach, Audrey zajrzała do sypialni Miry, ale stwierdziła, że dziewczynki nigdzie nie widać. Zamknęła drzwi, ruszyła w kierunku pokoju Hope ze znaczącym spojrzeniem i uśmiechnęła się do Hayley, która stała oparta w otwartych drzwiach. Wewnątrz Hope i Mira siedziały ze skrzyżowanymi nogami na łóżku Hope, a każda z nich kolorowała i rysowała różne obrazki.

Mira natychmiast podniosła głowę i uśmiechnęła się promiennie do swojej mamy. — Cześć mamusiu.

— Hej skarbie. — Audrey uśmiechnęła się, pochylając się w drzwiach obok Hayley.

Hope podniosła wzrok i uśmiechnęła się do mamy i ciotki, po czym jej oczy wyjrzały przez okno za nią, gdy z zewnątrz doszedł dźwięk samochodu. — Czy to ona?

— Babcia Mary już jest? — Uśmiech Miry poszerzył się na te słowa.

Audrey i Hayley spojrzały na siebie, wiedząc, że to Mary. Miały nadzieję, że w końcu uzyskała przewagę, której potrzebowały. To był jedyny element układanki, którego im wciąż brakowało, a kiedy już go zdobyły, mogły w końcu zająć się jedyną rzeczą, o którą walczyły przez pięć lat.

— Pójdziemy sprawdzić. — Hayley im powiedziała. — Zostańcie w środku.

— Zostań z Hope. — Audrey skinęła głową córce, zanim obie kobiety skierowały się na ganek.

Patrzyły, jak ciężarówka Mary podjeżdża do domu, a wysiadająca kobieta Kenner uśmiecha się do nich ciepło. — No cóż, czyż mnie oczy nie mylą?

— Jesteś pewna, że nikt cię nie śledził? — Zapytała ją ostrożnie hybryda Marshall.

Mary rzuciła jej na to okiem. — Unikałam kłopotów na długo przed waszym urodzeniem. — Opowiedziała im rzeczowo, po czym ochoczo klasnęła w dłonie. — Gdzie są te małe dziewczynki?

— Znalazłaś to? — Hayley zatrzymała ją, zaglądając do środka i wypuszczając westchnienie na widok kamiennego wyrazu, który pojawił się na twarzy starszej kobiety. — Mary, proszę. Po takim czasie jesteśmy już tak blisko odzyskania ich. Znalazłyśmy lekarstwo na truciznę Frei, Audrey namówiła wiedźmę, która wyssała zaklęcie Rebekah.

— Więc naprawdę to zrobicie? — Zapytała ich sceptycznie. — Wyleczycie ich, a potem obudzicie? Czy kiedykolwiek pomyślałyście, że Hope i Mirze byłoby lepiej bez nich?

— Mary, w jakim świecie jest im lepiej bez rodziny? — Zapytała ją Audrey z niedowierzaniem. — Bez ich ojców? — Dodała, i zmarszczyła brwi, widząc kwaśne spojrzenie, jakie otrzymała. — Słuchaj, jakiekolwiek osobiste uczucia do nich żywisz, nie zmienia to faktu, że są ich rodziną. To nasza rodzina, Mary. Obiecałyśmy, że będziemy walczyć, abyśmy wszyscy mogli znów być razem, i nie zamierzamy złamać tej obietnicy. — Jej spojrzenie stało się twarde i zdecydowane. — Nie złamię tej obietnicy.

𝐀𝐛𝐬𝐨𝐥𝐮𝐭𝐢𝐨𝐧 [𝘦𝘭𝘪𝘫𝘢𝘩 𝘮𝘪𝘬𝘢𝘦𝘭𝘴𝘰𝘯] [𝟮] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz