Część 62. TOMEK

91 18 1
                                    


TOMEK

Cisza przed burzą. Tak można było określić ten czas.

Nie między nami, absolutnie. Postawiłem na swoim i wprowadziłem się do pracowni Jaśmin. Zapytałem, czy planuje nadal tu zostać, czy chce wracać do Borska.

- Jak się zdecyduję, na pewno się dowiesz – powiedziała pod nosem.

Doskonale usłyszałem, co powiedziała, ale okazałem się tak wredny, że poprosiłem o powtórzenie. Jaśmin powtórzyła, a potem sięgnęła po jedną z poduszeczek, jeszcze nie obszytą ozdobną tkaniną, i cisnęła nią we mnie.

Oczywiście złapałem poduszkę. Odłożyłem ją starannie na miejsce, nachyliłem się nad swoją żoną, która skupiona pracowała nad fotelikiem. Podniosła głowę.

- No?

- Wygodnie ci u mnie, skarbie?

- Odczep się, Zielak.

Zakręciłem sobie końcówkę jej warkocza dookoła palca wskazującego.

- Co robisz? Kto coś takiego zamówił? – zapytałem.

- Nie uwierzysz. Twoja była.

Chrząknąłem i nie bez oporów doprecyzowałem:

- Która?

Jaśmin przewróciła oczami i odebrała mi swój warkocz, którym się od niechcenia bawiłem.

- Ingrid Szarak.

- O, kurwa. Ona.

- No, ona. Jej Fotelik Jaśmin się zniszczył.

Żona rzuciła mi zagadkowe spojrzenie.

- Ale ty chyba coś o tym wiesz.

- Przez to, że Ingrid roztrzaskała twój fotel... dobra, nieważne. Zastanówmy się, dlaczego jej się to w ogóle udało?

Jaśmin odwróciła się do mnie tyłem i poprawiła włosy używając środkowego palca. Urocze.

- Sugerujesz, że mój projekt był niesolidny?

- Niczego nie sugeruję.

- Pani Szarak jest raczej wysportowana. I temperamentna. Zawsze uważałam, że tamten Fotelik Jaśmin był dla niej zbyt delikatny, w każdym znaczeniu, ale na taki się uparła. Chciała się poczuć księżniczką.

Wsunąłem rękę pod jej ramię i objąłem pierś, dotykając jej przez żółtą bluzę w małe czarne kwiatuszki, którą założyła tego dnia Jaśmin.

- Przeszkadzasz mi – mruknęła.

- Bardzo lubię, jak jesteś zazdrosna.

- Po prostu preferuję związki na całkowitą wyłączność.

Zabrałem dłoń. Tu mnie miała. Gdybym mógł wyszarpać sobie jakiś szczególnie czuły narząd, za karę za swoją kretyńską niewierność, a za to – cofnąć czas, nie wahałbym się. Jaśmin doskonale o tym wiedziała.

- Gdzie kot? – zapytałem.

- Śpi. Przecież przez całą noc wariował.

- Zaczynam żałować, że zrobiłem cokolwiek w tym kierunku, żebyś miała swojego kotka do przytulania.

- No, cóż – odparła Jaśmin. – Widocznie nie byłeś pewny, że przekonasz mnie, żebym wpuściła do łóżka swojego byczka.

Skrzywiłem się.

- To nie brzmi jak szczególnie intelektualne określenie mojej osoby.

Jaśmin odłożyła pistolet tapicerski i wstała.

Dotknęła mojego bicepsa, a potem karku nad kołnierzykiem koszuli.

- Jesteś Bykiem. Ostatnio jestem na bieżąco, skoro pani Szarak zażyczyła sobie fotelik z motywem astrologii. Przeczytałam twój, swój oraz jej opis znaku zodiaku.

- Niepojęte.

- Nawet horoskop erotyczny – uzupełniła Jaśmin. – Oczywiście, wszystko dla mojej klientki.

- Czy pojawił się tam jakkolwiek jej małżonek? – zapytałem niechętnie. – Kurwa, Ingrid jest tak samo walnięta, jak zawsze.

Jaśmin sięgnęła po tablet.

- Zobacz – powiedziała, pokazując mi szkic Fotelika Jaśmin. – Wszędzie przewija się motyw ich uczucia. On to Koziorożec, a ona – Baran.

- Nie rozumiem wobec tego, dlaczego zasugerowała ci czytanie o mnie?

- Och, ciągnęła mnie za język. Była ciekawa, jak się nam układa.

- Widziałaś się z nią?

Jaśmin stała się ostrożniejsza.

- Nie. Przecież poznałyśmy się już wcześniej. Wymieniałyśmy wiadomości. Ona jest zajęta zbliżającym się porodem. A co do Fotelika Jaśmin, to nie jest mój pierwszy „astrologiczny" projekt. Chociaż nie. Tamten był „astronomiczny". Pokazywał mapę nieba. Mieliśmy go na wystawie. Wszystko w porządku, Tomek?

- Jasne – ocknąłem się z zamyślenia. – Możesz zdelegować ten fotelik na Siwego? Wolałbym, żebyś trzymała się z daleka od tych ludzi.

- Jest prawie skończony. Maciek wykonał już swoją robotę przy nim.

- Szkoda, że mi nie powiedziałaś, że Ingrid go u ciebie zamówiła.

Jaśmin poprawiła klapę mojej marynarki. Właśnie miałem zamiar przebrać się w coś luźnego, klapnąć na kanapę i odpocząć.

- To było cztery miesiące temu. Mieliśmy wtedy swoją przerwę.

- Ty miałaś, ja nigdy nie chciałem „przerywać" nic z tobą.

Ściągnąłem marynarkę i odwiesiłem na razie na krzesło.

- Skończ to szybko i daj znać, kiedy pozbędziesz się fotelika dla Ingrid.

- Tomek. Czy tu znowu mi czegoś nie mówisz?

- „Znowu" – mruknąłem udając większą złość, niż rzeczywiście czułem. Realnie odczuwałem instynktowną obawę, chociaż przez ostatnie tygodnie zdążyłem się przygotować na każdą ewentualność. – Zamawiamy coś do jedzenia?

- Wystarczy mi kanapka. Zamów, jeśli chcesz.

Objąłem dłońmi szczupłą talię Jaśmin. Miałem wrażenie, że ona też nie mówi mi wszystkiego. Schudła ostatnio. Nie miała apetytu. W pewnym sensie – osiągnąłem to, czego chciałem, skoro znowu byliśmy razem. W innym – drążyło mnie przeczucie, jakbym miał wkrótce to wszystko stracić.  

Nieszczerość (18+) #2 Jaśmina & TomekWhere stories live. Discover now