8. Mamo...

15 5 0
                                    

Darcemu śniło się, że spada. Taki sen często go nawiedzał a pobudka nie należała wtedy do przyjemnych. Przeważnie kończyła się upadkiem z łóżka i natychmiastowym przebudzeniem. Jednak tym razem sen był odrobinę inny, bo śniący wpadł w nim do wody. Przez krótką chwilę wił się w głębinach starając wypłynąć i zaczerpnąć powietrza, ale zamiast tego dławił się wodą.

Darcy zerwał się na pryczy, brutalnie wybudzony, krztusząc się zimną wodą, która napłynęła do jego ust. Odchrząknął pozbywając się jej z gardła.

- Powaliło Cię! - warknął, jednocześnie spoglądając w górę i przypuszczając, że zobaczy tam Sierżanta.
Ale zamiast Mitchella zobaczył stojącego nad nim Szeryfa.

Mógł się tego spodziewać. Przeszło mu przez myśl, że żółtodziób Morgan zadzwonił po Bruca a ten natychmiast zjawił się w swoim królestwie.
Patrzył teraz na niego surowym wzrokiem jak rodzic na niesforne, psotne dziecko. Na Darcym ten wzrok nie robił wrażenia. Większość jego rówieśników bała się szeryfa Sadlera, ale on nie bał się Bruce'a ani trochę.

- Mitchell przez dwadzieścia minut spłukiwał moje grzechy lodowatą wodą. Nie wspominał Ci?

Darcy otrzepał mokre włosy, z których nadal skapywała woda. Przejechał dłońmi po twarzy i stwierdził, że jest lekko obolała i napuchnięta i ma też rozciętą wargę. Prychnął.

- Żadna woda nie jest w stanie zmyć twoich grzechów Darcy. Ale zawsze warto spróbować - wypowiadając te słowa Bruce przechylił nad chłopakiem wiaderko.
Resztka wody wylała się na jego głowę na powrót zalewając mu oczy i usta.
Darcy wypluł resztki wody, wpatrując się w Bruca nienawistnie.

- Naczytałeś się filozoficznych bzdur na swoim jedynym wolnym dniu w roku? Zaraz po tym jak naprawiłeś płot i wszystkie rury w domu?

Bruce pozostał niewzruszony, ale Darcy trafił w sedno. Znał szeryfa na tyle, aby wiedzieć, że oprócz służby w jego życiu nie dzieje się zupełnie nic.
Szeryf wręczył mu papierową torbę i bez słowa wyszedł z celi, zostawiając chłopaka samego.
Darcy był trochę rozczarowany, bo zawsze zaczynał swój nudny, przydługi monolog. Najprawdopodobniej przemowa będzie później.
Zajrzał do torby i sięgnął do środka wyciągając z niej biały dość duży T-shirt, dżinsy i pikowaną kurtkę w odcieniu paskudnej zgniłej zieleni. Bruce Sadler według Darcego nie miał za grosz gustu. Na samym dnie torby znajdował się również duży puchaty ręcznik.

Chłopak pozbył się mokrych ubrań, wytarł do słucha i przebrał w rzeczy, które przywiózł mu Bruce. Spodnie były za duże, ale ponieważ miały pasek, chłopak zapiął je tak by nie spadły mu z tyłka. Biała koszulka dosłownie na nim wisiała i był pewny, że wygląda jak skater brakowało mu tylko deskorolki.

Cela była otwarta więc Darcy pewnym krokiem ją opuścił. Kiedy przechodził przez hol posłał uroczy uśmiech Mitchellowi, który dosłownie gotował się w środku i bez pukania wszedł do biura szeryfa. Mógł oczywiście wyjść ma zewnątrz i wrócić do domu, ale posiadał na tyle szacunku względem szeryfa, że tego nie zrobił.

Bruce siedział na swoim fotelu z dłońmi ułożonymi w piramidę i taksował chłopaka srogim wzrokiem. Darcy go zignorował i bez słowa skierował do starej Molly. Wygłaskał jej chude ciało, kiedy zamaszyście machała ogonem i kładąc się na plecy pokazała mu cały brzuch.

- Cześć staruszko jak się miewasz? - Zapytał drapiąc ją za uszami, zaskomlała w odpowiedzi i oblizała jego palce ukazując całe uwielbienie dla jego osoby.

-Siadaj Darcy - powiedział Bruce.

Chłopak spełnił polecenie siadając na krześle naprzeciwko biurka Szeryfa, na którym na aluminiowej foli leżały dwie duże bułki z szynką i pomidorem oraz parująca czarna kawa.

Silent TearsUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum