Prolog

6 0 0
                                    

  
                                  Nathaniel

Czas się pogodzić, że nie będę przez wszystkich lubiany. Nie muszę udawać tego kim nie jestem. Nie będę idealny. Nie będę synem idealnym rodu Osano..
   Moja rodzina nigdy nie pogodziła się z faktem, że chce być inny nie tak jak oni wszyscy, oni byli sztywni? Zresztą ja sam nie wiem co to znaczy nie być sztywnym. Żyje a bardziej żyłem na każde ich zawołanie, zrób to, zrób tamto, miej idealne wyniki, wyglądaj i zachowuj się na takiego jakiego przystało abyś był. W szczególności moja  babcia taka była, głowa całej rodziny.
    Życie mi jednak miłe bo moja mama bez wiedzy nikogo innego zapisała mnie na wymianę do Los Angeles do szkoły Sampton gdzie podobno są wysokie wyniki i się nie zmarnuję swojego potencjału, a pożyje „normalnym" życiem.
     Moja rodzina prowadzi dosyć wpływową firmę w Japonii, nie mamy problemów finansowych więc na spokoje bym mógł mieć wynajęte jakieś mieszkanie, ale moja mama stwierdziła, że zamieszkam z wujkiem Philipem, który ma żonę oraz moja małą kuzynkę Sandrę. Wujek urodził się tutaj, łatwej będzie mi wszystko ogarnąć, co prawda dalej się stresuje bo dopiero co znajdowałem się na lotnisku i nie wiem gdzie iść.
- Ej Nate! - Podskoczyłem od znajomego głosu, rozejrzałem się aż ujrzałem wujka który machał do mnie. Podszedłem do niego z moją zieloną walizką.
- Podrosło ci się trochę od czasu kiedy ostatnio cię widziałem - powiedział do mnie rozbawiony   - No wiesz, widziałeś mnie ostatnio jak miałem 4 lata - odburknąłem. Prawda byłem dosyć wysoki jak na japończyka bo miałam aż 187 zwrotu. Nigdy mi to nie przeszkadzało, wyróżniłem się dosyć bardzo, zwłaszcza w mojej rodzinie bo tam wszyscy są niscy.
- Dobra chodź młody bo jutro masz na rano do szkoły. Podwiozę cię ale następnym razem ogarnij sobie jakiś autobus, nie będę twoją taksówką - puścił oczko - A i oczywiście obowiązki będą cię czekać takie jak sprzątanie itd. - ani trochę mnie to nie zdziwiło.

                                          ***

Dojechałem z wujkiem na miejsce, mieszkali w dosyć większym domku jedno rodzinnym. Biała elewacja z szarym dachem, tak jak większość domków w okolicy. Wysiadłem z samochodu podchodząc do bagażnika, wyjąłem moje rzeczy, dobrze, że jak i w Japonii i Los Angeles jest ruch lewostronny więc nie muszę się chodziarz tym martwić. Zmierzając w stronę wejścia ujrzałem kobietę.
- Nate!! - Spojrzałem na biegnącą ciocię w uroczych kapciach królika.  - Jak miło cię w końcu widzieć, czuj się jak u siebie! - wykrzykuje, wyciągając ramiona aby mnie przytulić.
- Hej ciociu, ciebie również dobrze wiedzieć. - powiedziałem wchodząc do domu.
- Gdzie mogę odłożyć buty? - spytałem a Ashley wskazała mi miejsce.
- Jak coś to po schodach na górę i po prawej stronie się ulokuj - Mężczyzna wyszperał mi do ucha.
   Odłożyłem buty, zabrałam bagaże i wydrapałem się na górę, była już godzina 22:36 aż się dziwiłem że ciocia jeszcze nie śpi, bo w końcu idą jutro do pracy, nie mogłem powiedzieć tego samego o Sandrze już dawno było po dobranocce więc pewnie już śpi. Marzę teraz o spaniu bo strefa czasowa mnie wykończy, już dawno bym spał.
     Szybko się ogarnąłem i położyłem się na łóżku zdając sobie sprawę, że nie podłączę telefonu przez inne gniazdko. Pierwszy dzień tu a bardziej pierwsza noc i już coś nie tak, będę zmuszony iść jutro do szkoły  bez naładowanego telefonu, super.

Od nowa Where stories live. Discover now