2.Grece pieprzona Janderau

56 2 0
                                    

Pov: Camden

Cisza, jaka panowała na wyspie, dla niejednej osoby mogła by być jak marzenie. Na początku, też uważałem ją, za bardzo przyjemną. Lecz po roku, robiło się to już powoli bardzo nieznośne. Szum fal, był kojący, aczkolwiek czasami nie do wytrzymania. Pogoda jaka tu panowała, również czasami była kłopotliwa.

Znajdowałem się aktualnie przy basenie, rozsiadłem się na fotelu a w dłoni miałem butelkę wody. Przed sobą za to miałem jakąś nudną książkę. Kryminał, strasznie kurwa przewidywalny. Walczyłem sam ze sobą, by czytając to, nie usnąć. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Głośna melodia wydobywająca się z urządzenia, mnie rozbudziła.

Odłożyłam książkę na bok, wyjąłem z kieszeni spodenek komórkę i spojrzałem na wyświetlacz. Zmarszczyłem brwi, widząc kontakt do mojego pierworodnego. Wybrałem zieloną słuchawkę, po czym przyłożyłem telefon do ucha.

- Cześć, Vincent synu -
Przywitałem go, spoglądając teraz przed siebie, na wodę z basenu w której odbijały się palmy, które znajdowały się wokół.

- Witaj ojcze, mam nadzieję że ci nie przeszkadzam -
Zaczął, a ja słyszałem szelest papieru. Zapewne siedział teraz w gabinecie i zajmował się jakimś dokumentami, z organizacji lub naszych lokali.

- Nie, skądże. Wiesz, gdy siedzisz na wyspie, to raczej nie ma w czym ci przeszkodzić -
Wyjaśniłem mu zrezygnowany, jednocześnie biorąc łyka wody.

- Rozumiem -
Odpowiedział, a po momencie nastąpił moment ciszy, usłyszałem głębokie westchnęcie, zdaję się że się nad czymś zastanawiał.

- Jest jakiś konkretny powód, dlaczego do mnie zadzwoniłeś? -
Zapytałem, świadom tego że musi być. On raczej nie kontaktował się ze mną bez powodu.

- Owszem, znalazłem się w dosyć dziwnej sytuacji. Szczerze nie wiem, jak powinienem się zachować. -
Mruknął, wyraźnie zmieszany, na co uniósłem brew.

- W takim razie, zamieniam się w słuch, synu, opowiadaj-
Oznajmiłem, jednocześnie zapaliłem sobie cygaro którym się zaciągnąłem.

- Cóż, ostatnio miejsce miało spotkanie, wraz z członkami organizacji. Nagle wyszła, dosyć nie ciekawa sytuacja. Nawrócił temat, połączenia rodzin. -
Wytłumaczył, a ja z automatu przymknąłem powieki. Co za kurwa banda imbecyli, żyjąca latami osiemdziesiątymi.

- Co w związku z tym, dziecko kochane? -
Zapytałem, chociaż teraz to zwątpiłem w to czy chciałem poznać odpowiedź na to pytanie.

- Padła propozycja, relacji między mną, a Grace. Członkom, zdaje się bardzo odpowiadać. Grace, co prawda sceptyczna lecz również wyraziła swoją zgodę. -
Oznajmił mój syn, a ja zacisnąłem usta w prostej linii. Zgasiłam cygaro i wstałem, ruszyłem przed siebie, by przejść się po plaży, bliżej morza.

- Co ty na to odpowiedziałeś? -
Zadałem pytanie, zaciskając mocniej palce na swoim telefonie. Drugą ręką, przeczesałem nerwowo swoje włosy. Mój ton, w dalszym ciągu był spokojny, aczkolwiek teraz również znacznie poważniejszy.

- Wspomniałem, że nie sądzę że jest to decyzja którą powinniśmy podjąć w pięć minut, oraz oznajmiłem że się nad tym zastanowię, ojcze. -
Odpowiedział, a ja odetchnąłem z lekką ulgą. Zrozumiałem, że chciał też poznać moją opinię na ten temat, to właśnie dlatego wykonał do mnie telefon.

- Bardzo dobrze zrobiłeś -
Stwierdziłem, unosząc głowę by spojrzeć na niebieskie, puste, bez ani jednej chmury niebo. Tak bardzo, nie podoba mi się to, jak daleko swoich dzieci jestem. Że nie mogę, w żaden sposób nad nimi tam czuwać.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 20 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Us against the world [Vincent x Grace]Where stories live. Discover now