7 - 𝔸𝕦𝕥𝕠𝕓𝕦𝕤𑁍

168 8 8
                                    

Eliot:

Położyłem się by nie zdenerwować pana. No jak mam odpoczywać no to dobrze... Nie miałem zamiaru zasypiać. Czułem się niezręcznie gdy tak leżałem. A pan był dwa kroki ode mnie. Pewnie coś źle zrobiłem....

Ale gdy otworzyłem oczy nikogo koło mnie nie było. Leżałem tam gdzie mnie zostawiono tylko że teraz na dworze było trochę później. Było widać przez okno że powoli robiło się ciemno. Pewnie zasnąłem... Ciekawe na jak długo. I czy pan będzie zły za to.

Wstałem i poszedłem do drzwi. Jak się okazało były zamknięte. Byłem zamknięty w pokoju. Sam. To przez to że zasnąłem? To będzie kara? Zamknięcie mnie w pokoju? Chociaż ... Lepsze to niż zostanie zamkniętym w piwnicy...

Właśnie. Jest tysiące innych możliwości dania mi kary. Po co miałby zamykać mnie w swoim własnym pokoju? Po co pan to zrobił?

Leżałem tak jakiś czas. Podziwiałem plakaty na ścianach. Obejrzałem siebie dokładnie wszystkie meble. I się okazało że pana pokój jak się w nim długo przebywa nie jest aż taki zły. Może i jest trochę ciemniejszy od reszty pomieszczeń w domu ale jest calkiem przytulny. Nie ma w sobie tego mroku jaki jest w gabinecie pana Alexa w ośrodku.

Chyba dla tego że tu się nie wydarzyło nic złego... Przynajmniej jak na razie. Tam w gabinecie pan Alex wydaje osądy na niewolnikach. Skazuje ich na ciężkie kary. Ale by już zostać wysłanym do tego gabinetu trzeba siebie zasłużyć. Zazwyczaj tam nie trafiają osoby które zapomniały powiedzieć panie. Tam trafiają osoby które próbowały uciec...

I tak właśnie minął mi czas. Leżałem na łóżku i rozmysłem. Stresowałem się. Chodziłem po pokoju gdy mi nogi zdretwiały od leżenia i nic nie robienia. Właśnie gdy chodziłem z nudów po pokoju i przyglądałem się poraz setny plakatom drzwi zostały otwarte.

- Już wstałeś. Mam nadzieję że nie przeszkadzało ci to że cię zamknęliśmy. Byłem razem z ojcami poza domem. - Powiedział mój pan. - Nie chcieliśmy cię budzić więc postanowiliśmy że cię zamkniemy tutaj bo byś mógł uciec...

Uśmiechnalem się grzecznie. Czyli pan nie był na mnie zły. I mnie nie zamknął z powodu kary. To dobrze bo bym umarł z zamartwiania się. Ale nie było się co bać....

- Chodź. Zostało trochę pizzy... Byłem razem z ojcami na mieście. Została pizza więc ci przynieśliśmy. - Pizza? Znowu coś nowego. Znowu jedzenie luksusowe. Bo jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałem...

Poszedłem grzecznie za panem przez biały korytarz do pięknej kuchni. Już ją opisywałem więc wam oszczędze znowu to robienie. Jak człowiek siedzi w pokoju przez tyle czasu to się cieszysz każdą inną rzeczą co nie jest z tym pokojem związana. Nie wiem jak ja wytrzymywałem w tym ośrodku...

Usiadłem przy stole. Tak. Dobrze czytacie nie macie problemów z wzrokiem. Przy stole. Na krześle. Nie pod stołem.

Na stole leżało pudełko z czymś co pięknie pachniało. Otworzyłem je gdy pan udzielił mi na to zgody. A ja zobaczyłem. Dwa trójkąty. Jakieś ciasto z czerwonym czymś i serem. Wiem że to ser bo już jadłem. A na to wszystko jakieś dodatki. Pachniało przepysznie. Po zgodzie pana wziąłem jeden z trójkątów do ręki i ugryzłem. Było to najwspanialsza rzecz jaką jadłem.

Spojrzałem się na pana od razu. To dla mnie? Coś tak dobrego? Pan jednak nie zwracał na mnie uwagi. Chyba wiedział co mi daje. Więc zjadłem cały trójkącik. A potem drugi. Naprawdę jest to. Ajlepsse co jadłem. Każdy powinien chociaż raz w życiu spróbować.

Podszedłem do pana który stał trochę dalej. Trzymam w dłoniach... Jakieś coś. Często to trzymał. To chyba telefon... Bo widziałem jak opiekunowie tego też używają w ośrodku.

Przyjaciel z dzieciństwa  𝑌𝑎𝑜𝑖Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu