– Pewnie. – Ponownie spojrzałam na nieznajomego. – Czemu nie. - Z wymuszonym uśmiechem wzruszyłam ramionami.

– Świetnie.

Mężczyzna wyglądał sympatycznie i nieszkodliwie. Co więcej, wydawał się szczerze ucieszony faktem, że zgodziłam się z nim spędzić czas, choć nie do końca rozumiałam, dlaczego mu na tym zależało. Było wielu mężczyzn, którzy po występach zapraszali nas na drinka, licząc na coś więcej niż pogawędka, ale on nie wyglądał na takiego faceta. Z przyklejonym do ust uśmiechem, starając się nie spoglądać w kierunku stolika, który najbardziej mnie interesował, ruszyłam za przyjaźnie wyglądającym blondynem. Kiedy usiadłam, zamówił dla nas po drinku i cicho odchrząknął, poprawiając niemal niezauważalnie pogniecioną koszulę.

– Tak w ogóle, może się przedstawię. –  Wyciągnął do mnie rękę. – Austin Olsen.

– Lea. – Odwzajemniłam gest, a on delikatnie musnął wargami grzbiet mojej dłoni.

To było miłe, ale osobiście nie lubiłam takich starodawnych zachowań. Nieco nerwowo się uśmiechnęłam i po raz kolejny spojrzałam na Zandera. Byłam słaba i nie potrafiłam na dłuższą chwilę oderwać od niego wzroku. Chciałam skoncentrować się na rozmowie z Austinem, ale całą moją uwagę pochłaniał brunet, który najwidoczniej miał mnie gdzieś. Blondynka obok niego, sunęła dłonią po jego torsie, ale gdy spróbowała rozpiąć jego koszulę, chwycił ją za nadgarstek.

– Nie było mnie kilka miesięcy w Nowym Jorku – napomknął Austin, starając się podtrzymać rozmowę. – Wcześniej tu nie pracowałaś, prawda?

– Nie. – Pokręciłam głową, powracając wzrokiem na swojego rozmówcę. – Dopiero od kilku tygodni.

Austin ponownie zaczął coś mówić, a ja po raz kolejny powiodłam wzrokiem w kierunku Zandera. I tym razem on również na mnie patrzył. Oblizałam usta, nie potrafiąc oderwać od niego oczu i miałam wrażenie, że każde zakończenie nerwowe w moim ciele zaczęło płonąć. Poczułam ciepło, które rozlało się w całym moim wnętrzu, a gdy lubieżnie przesunął wzrokiem, zacisnęłam uda. Nie wiedziałam, jakim cudem, ale miałam wrażenie, że dostrzegł to mimo znacznej odległości. Jego spojrzenie pociemniało, zupełnie, jakby okrył je mrok i stało się pełne nieokiełznanej rządzy.

Przełknęłam ślinę i machinalnie odpowiedziałam Austinowi na pytanie, nie przywiązując większej wagi do tego, co mówił. Powachlowałam się dłonią, nie potrafiąc wytrzymać narastającej temperatury. Chwyciłam drinka i ugasiłam pragnienie, ale komfort był chwilowy. Gdy tylko ponownie zerknęłam na Zandera znad ramienia Austina, znowu zaschło mi w ustach i miałam wrażenie, że nie jestem w stanie oddychać.

– Strasznie tu gorąco. – Ponownie powachlowałam się dłonią.

– Może to ja cię tak rozpalam – zażartował, co skomentowałam jedynie słabym uśmiechem.

Rozejrzałam się dookoła i nie potrafiąc dłużej wytrzymać napięcia, ciężkiego powietrza i temperatury, która niemal trawiła moje ciało, wstałam.

– Wybacz na chwilę. Muszę skorzystać z toalety.

Austin skinął głową i wskazał na korytarz z podświetloną czerwoną strzałką na ścianie. Z uśmiechem mu podziękowałam, choć doskonale wiedziałam, gdzie powinnam iść i na drżących nogach ruszyłam przed siebie. Miałam wrażenie, że jeżeli zostanę tam choćby sekundę dłużej, spłonę żywym ogniem.

Ruszyłam przed siebie ciemnym korytarzem, którego oświetlały jedynie niewielkie światełka ciągnące się przy podłodze wzdłuż ściany. Kręciło mi się w głowie, ale nie od wypitego alkoholu. Czułam, jakby brakło mi tchu, jakbym za chwilę miała stracić przytomność. Nagle usłyszałam za plecami ciężkie, szybkie kroki, które po chwili zwolniły.

Is everything I wantWhere stories live. Discover now