– Rozumiem – wyszeptałam, nie wiedząc, na co się piszę.

– To dobrze. – Odetchnęła i wygodniej rozsiadła się na fotelu, opierając złączone dłonie na brzegu stołu, przy którym od ponad trzech godzin siedziałyśmy i ustalałyśmy szczegóły organizacyjne na zbliżający się bankiet. – Zacznijmy od ważnego pytania, czy umiesz tańczyć?

Jej pytanie mocno mnie zdziwiło. Znowu przed oczami miałam siebie w nocnym klubie, tańczącej przy rurce przed grupą obleśnych mężczyzn, którzy wsuwają mi za paski skąpej bielizny jednodolarówki.

Słabo potrząsnęłam głową i szybko odpowiedziałam:

– Tak.

– No to najważniejsze warunki są spełnione. – Słabo się uśmiechnęła, a widząc moje pytające spojrzenie, dodała: – Jesteś ładna. – Wyliczyła na palcach, unosząc kciuk. – I umiesz tańczyć. – Uniosła palec wskazujący. – To teraz wyjaśnię, o co chodzi. – Odchrząknęła, po czym upiła łyk wody, zwilżając gardło. Była połowa maja a wysoka temperatura już dawała się we znaki. – Istnieje pewien klub i na razie ta wiedza ci wystarczy. Nie będę podawać żadnych nazw ani szczegółów, dobrze? – Przytaknęłam, bo co innego miałabym zrobić? – Do tego klubu należą bardzo wpływowe osoby i powiedzmy, że to taki elitarny klub dla gentelmanów. Wiem o jego istnieniu, ponieważ jestem odpowiedzialna za organizację niektórych imprez w tamtym miejscu czy atrakcje. Jednym z takich wydarzeń są piątkowe występy tancerek – wyjaśniła i chyba zobaczyła malujący się niepokój na mojej twarzy, bo szybko dodała: – Nie chodzi o striptizerki – parsknęła. – Mam na myśli układy choreograficzne, ale są one zmysłowe i z pewnością, może to być krępujące dla co niektórych dziewczyn. Co jednak ważne, nie rozbieracie się na scenie, nikt nie ma prawa was dotykać ani płacić wam za prywatne występy. Przygotowujecie układ, który potem prezentujecie i tyle. Nic więcej was nie obchodzi. Jeżeli ktoś zaproponuje Wam drinka, możecie zostać, ale bez zaproszenia któregoś z członków nie możecie się kręcić po klubie, to bardzo ważne.

Wydawało mi się, że mnie ostrzega, jakby mogło mi się stać coś, o czym wolała nie mówić. Chwilowo jednak to nie było najważniejsze, bo nawet jeżelibym się zgodziła, to i tak nie wyobrażałam sobie spędzać w takim miejscu dobrowolnie więcej czasu niż bym musiała.

– Dobrze, rozumiem – wydusiłam w końcu z siebie. – Czyli wychodzę na scenę z innymi dziewczynami, robimy swoje i tyle nas obchodzi? – Upewniłam się, przedstawiając wszystko w dużym skrócie i uproszczeniu.

– Dokładnie.

Milczałam dłuższą chwilę, bo z jednej strony byłam pewna obaw i niepokoju, z drugiej zaś to mógł być naprawdę szybki zarobek. Nie wiedziałam jeszcze, ile bym zarabiała, ale domyślałam się, że za występy w takim miejscu nie płacili mało.

– Jak często musiałabym tam być i ile w ogóle trwają takie występy? – Musiałam pamiętać, że byłam studentką. Niby rok akademicki kończył się za ponad dwa tygodnie, ale wątpiłam, żebym przez trzy miesiące zarobiła potrzebną kwotę. – No i jak wygląda kwestia zarobków?

– Występy są w piątki i zaczynają się o dziesiątej wieczorem. Zawsze są trzy grupy dziewczyn, dwie po trzy osoby i jedna po pięć. Ty, jeżelibyś się zgodziła, byłabyś w tej pięcioosobowej. Zazwyczaj tańczycie do dwóch, maksymalnie trzech utworów, potem jest chwila przerwy i wymienia was kolejna grupa. Na miejscu musisz być mniej więcej godzinę, bo nie możesz zjawić się też na ostatnią chwilę, a co do zarobków... – odchrząknęła, wymownie na mnie spoglądając. – Uwierz mi, że będziesz zadowolona. Szczegóły będziesz miała w umowie, o ile się zdecydujesz, ale pamiętaj. Teraz powiedziałam ci o tym nieoficjalnie i tak naprawdę za wiele nie wiesz, ale dokumenty, które podpiszesz, jeżeli w to wejdziesz to misternie przygotowana robota przez najlepszych prawników na Manhattanie. Musisz być pewna, że żadnej przyjaciółce, chłopakowi czy kuzynce niczego nie powiesz nawet półsłówkiem. Nazwa klubu, lokalizacja czy członkowie, wszystko jest tajne i po opuszczeniu murów budynku, zapominasz o jego istnieniu.

Is everything I wantWhere stories live. Discover now