Poczatek konca.

3 0 0
                                    

Mieszkanie rozbrzmialo dzwiekiem telefonu. Ktos mial tak wazna sprawe, ze dzwonil do niego o 7:00. Nie na tyle wazna zeby Edan sie obudzil. Zrobil to dopiero uslyszawszy dziesiate polaczenie. Z trudem otworzyl sklejone, zapadniete oczy. Przetarl twarz i wlosy reka po czym po omacku odebral polaczenie.
- Gdzie ty do cholery jestes?? - odezwal sie glos po drugiej stronie.
- Halo? Kto mowi? - zapytal
- Komendant policji. Lepiej sie sprezaj. Wcale nie trudno znalezc kogos na twoje stanowisko. - oznajmil rozmowca po czym sie rozlaczyl. Po chwili namyslu Edan wiedzial ze rozmawial wlasnie ze swoim ojczymem, u ktorego pracowal. W zasadzie bylym ojczymem poniewaz jego matka zostala zamordowana na jego oczach.
Mezczyzna wstal z lozka i rozejrzal sie po wnetrzu swojej kawalerki. Wokol bylo nadzwyczajnie brudno. Ze zlewu wystawal stos nieumytych naczyn, na podlodze mozna bylo dostrzec rozlane slodkie napoje a stolik i lozko pelne byly niedopitych butelek z piwem. Edan na widok tego wzial jedna z nich i dokonczyl napoj po czym rzucil ją na inne smieci w koszu. Zebral szybko mysli i poszedl lekkim slalomem do lazienki. Spojrzal w lustro uwaznie przygladajac sie sobie. Dobrze wiedzial, ze wczorajsza noc byla huczna  i zapewne wszyscy sasiedzi rozwazaja urzadzenie strajku zbiorowego by zmienic jego styl zycia. Stanal pod prysznicem i odkrecil kurek lodowatej wody. Gdy sie umyl wyszedl z pomieszczenia nago. Szukal bowiem po calym mieszkaniu jakichkolwiek czystych ubran. Gdy znalazl polówkę i zmięte krotkie jeansy baggi ubral je szybko wsuwajac nastepnie brudne czarne vansy.
Wylecial na zewnatrz zarzucajac po drodze kurtke oratlionawa. Wzial ze soba takze pęk kluczy od domu i samochodu oraz telefon. Gdy otworzyl drzwi poczul chwilowe ukojenie chlodnym letnim powietrzem muskajacym jego twarz. Podszedl do auta i usiadl za kierownica. Kilka minut pozniej byl juz w polowie drogi do baru, w ktorym pracowal. Stal na swiatlach a oczy mu sie zamykaly. Probowal przypomniec sobie cos z wczorajszego wieczoru ale mial tak duza luke w pamieci, ze ostatnia rzecza ktorej byl pewien to to, ze zjadl na obiad duzego kebsa z potrojnym miesem i sosem miesany miesany. Ocknal sie, gdy uslyszal klakson za swoim samochodem. Spojrzal w gore i zdal sobie sprawe, ze zielone swiatlo juz sie swieci. Mocno przygazowal i przekraczajac dozwolona na tej ulicy predkosc podjechal pod budynek. Mial w zwyczaju pedzic swoim samochodem tak, ze czesto nie zauwazal pieszych. Spowodowal tym spodosobem jeden wypadek lecz wina na szczescie byla po stronie przechodnia ktory szedl przez ruchliwa ulice. Mandat aczkolwiek byl bolesną konsekwencja tego zdarzenia dla Edana.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 13 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

raz na wozie raz za wozemWhere stories live. Discover now