— Mogę? — zapytała dziwnie poważnie, pochylając się do przodu.
Nieprawdopodobne.
To nie tak, że Draco nigdy o tym nie myślał. Spotykali się od tak dawna, że musiałby być kompletnie pozbawiony wyobraźni, żeby się nad tym nie zastanawiać: czy mogliby, czy chciałaby i jak by było. Ale zawsze pozostawało to sferze niemożliwości, ot, czysto teoretyczne deliberacje. Aż do dzisiaj.
Zamiast odpowiedzieć, wsunął rękę w jej włosy, tuż nad karkiem, i przyciągnął ją do siebie. Mruknęła mu prosto w usta. Smakowała jeszcze margaritą, którą piła niespełna pół godziny wcześniej, tequilą, solą i limonką. Wargi miała słone, pewnie po kryształkach otaczających brzeg jej kieliszka. Draco przesunął po nich językiem raz i drugi, jakby pod warstwą soli chciał znaleźć słodycz.
Przeniósł dłonie pod jej pośladki i przycisnął jeszcze mocniej do siebie; pisnęła mu do ucha. Rękami błądziła po jego ramionach. Palce, szybkie i pewne, przesunęły się na koszulę i rozpięły guziki — zaskakująco zręcznie, biorąc pod uwagę, jaką trudność sprawiło jej wejście po schodach; co stawiało pod znakiem zapytania, czy naprawdę potrzebowała w tym pomocy; może od początku planowała zaciągnąć go do sypialni. Potem śmiałe palce przesunęły się w dół, precyzyjnie trafiając do celu. Granger zaśmiała się, słysząc dźwięk, który wydobył się z jego krtani, i sięgnęła do rozporka.
— Przystopuj trochę — powiedział Draco, łapiąc ją za rękę, bo przypomniał sobie, że mieszkała z Potterem, który w każdej chwili mógł wrócić. — Jesteś pijana.
Poruszyła się na nim, znów chichocząc.
— No raczej, na trzeźwo nigdy bym tego nie zrobiła — wymruczała w jego szyję, przesuwając językiem w stronę ucha.
Przyjemne rozgorączkowanie ustąpiło nagłemu chłodowi.
— Więc po pijaku też nie powinnaś — odpowiedział, zsuwając ją z kolan, i wstał.
— Nie to miałam na myśli.
Nie patrzyła na niego, tylko gdzieś w dół, jakby nagle zawstydzona. Stała krzywo, ciężar ciała opierając na jednej nodze, a w palcach mięła materiał spódnicy.
— Zostań — powiedziała, nagle podnosząc głowę. — Chcę ciebie.
Brzmiała prawie trzeźwo i kusiło go, żeby skorzystać, chrzanić Pottera i przeklętą tequilę. Niemal wyciągnął po nią ręce. Oczami wyobraźni widział, jak ją rozbiera, zabiera do łóżka i jak się pieprzą do utraty tchu przez całą, całą noc.
Jak popatrzy na niego rano, zdziwiona i zawstydzona, a może po prostu wściekła, że wykorzystał jej chwilową niepoczytalność.
Pokręcił głową, zanim uległby pokusie. Na pocieszenie — bardziej dla siebie, niż dla niej — rzucił:
— Powiedz mi to na trzeźwo, to wrócimy do tego.
— Powiem — obiecała, posyłając mu znowu ten swój uśmieszek.
Pochylił się i pocałował ją krótko; na tyle chyba mógł sobie pozwolić.
— Nie mogę się doczekać — mruknął jej do ucha.
A potem prędko wyszedł, żeby się nie rozmyślić.
(teraz)
Waker zafiukał niedługo potem. Miał zbolały wyraz twarzy, jakby piekły go zielone płomienie. Ta otwarta skrucha zadziałałby, gdyby spóźnił się z przygotowaniem jakiegoś raportu, ale teraz tylko ją irytowała.
YOU ARE READING
Twoje oczy lubią mnie (i to mnie zgubi)
FanfictionSiedem lat po wojnie Hermiona Granger i Draco Malfoy kontynuują relację opartą na wymianie przysług, którą zapoczątkowali po procesie Dracona, a która zaczyna zmierzać w dziwnym, nieprzewidzianym absolutnie przez nikogo (oprócz wszystkich) kierunku...
Rozdział 7
Start from the beginning